4

120 13 8
                                    

Po opuszczeniu lokalu, podirytowana brunetka udała się do swojego samochodu stojącego niedaleko. Wsiadła do czarnego Mercedesa, żeby już w środku poczekać na swoją asystentkę. Usiadła za kierownicą i wyciągnęła komórkę, aby się czymś zająć. Jej pracownica wróciła do niej po kilku minutach z parującymi napojami w rękach. Brązowooka wzięła łyk swojego espresso i odstawiła kubek do uchwytu w samochodzie.
- Powiedz mi Belle, jak można być takim bezczelnym, bo ja chyba nie jestem w stanie tego pojąć. - rozpoczęła rozmowę kobieta, uruchamiając silnik po zapięciu pasów.
- No wie pani... Każdemu zdarza się gorszy dzień. - odpowiedziała nieśmiało szatynka, również zapinając pas, gdy samochód ruszył. Spojrzała na swoją szefową, próbując wyczytać z jej twarzy jakieś emocje, ale jak zwykle było to niemożliwe - Dziewczyna jest nowa i to był jej pierwszy dzień, więc pewnie się stresowała. - dokończyła i upiła trochę swojej kawy.
- No cóż... Długo tam nie popracuje. - pewnie powiedziała brunetka, w pełni skupiając się na drodze.
- Ależ naprawdę nie ma potrzeby zawracać sobie nią głowy! Jestem pewna, że to był jednorazowy incydent i już się nie powtórzy. Rozmawiałam z tą dziewczyną i wydaje się naprawdę sympatyczna. - Kobieta spojrzała prosząco na szefową, która westchnęła.
- Niech ci będzie. I tak nie mam teraz czasu na zajmowanie się takimi głupotami. - odpowiedziała, a widząc uśmiech ulgi na twarzy asystentki, przewróciła oczami i dodała - Ale jeszcze jedna taka sytuacja i osobiście to załatwię.
- Oczywiście, proszę pani.

Zatrzymały się przed wielkim, oszklonym biurowcem. Po przeciwnej stronie drogi znajdował się duży park, w którym można było zauważyć ludzi uprawiających poranny jogging, oraz starsze osoby idące karmić kaczki w pobliskim oczku wodnym. Kobiety weszły do budynku, witając napotkanych ludzi i od razu skierowały się na ostatnie piętro. Ich krótka wymiana zdań podczas jazdy windą, dotyczyła tylko spraw związanych z pracą. Na miejscu rozdzieliły się, idąc prosto do swoich gabinetów. Brązowooka zatrzymała się przed wejściem, wyciągając klucze i ciężko wzdychając, otwarła drzwi, na których połyskiwała srebrna tabliczka z wygrawerowanym napisem "DYREKTOR GENERALNY Regina Mills". Po wejściu do obszernego gabinetu od razu usiadła przy sporym, jasnym, marmurowym biurku, na którym znajdowały się równo poukładane stosy dokumentów. Wzięła pierwszy z brzegu druk i zaczęła go wypełniać, uprzednio dokładnie analizując. Oprócz masywnego biurka, w urządzonym minimalistycznie pomieszczeniu stała między innymi czarna skórzana kanapa, barek z drogimi alkoholami i szklany stolik. Ściany zdobiły dyplomy i nagrody, a w kątach stały duże rośliny. Stojąc przy przeszklonej ścianie, można było podziwiać cały park i dużą część centrum miasta.

Kobieta zajmowała się kompletowaniem dokumentów, lecz kilka minut przed dwunastą przerwała jej asystentka, informując o zaplanowanym spotkaniu z potencjalnym inwestorem, które było niezwykle ważne. Brunetka zabrała wcześniej przygotowaną teczkę z niezbędnymi dokumentami i razem ruszyły do sali konferencyjnej. Przed wejściem do środka, zleciła swojej pracownicy zadania do wykonania podczas jej nieobecności i chwilę później zniknęła w pomieszczeniu na kilka dobrych godzin. Belle w tym czasie odbierała telefony, uzupełniała i segregowała dokumenty oraz donosiła kawę swojej szefowej i jej ważnemu gościowi. Po godzinie szesnastej spotkanie zakończyło się, a pani dyrektor z wielkim uśmiechem na ustach opuściła salę w towarzystwie również zadowolonego przystojnego, młodego mężczyzny. Uścisnęli sobie na pożegnanie dłonie, zamieniając przy tym jeszcze kilka słów, po czym gość wyszedł, mijając o wiele niższą brunetkę idącą właśnie do swojej szefowej. Rzucił jej flirciarskie spojrzenie, przez które zrobiła się cała czerwona i przyśpieszyła, chcąc znaleźć się już w gabinecie przełożonej. W środku zastała pracodawczynię stojącą przy oknie i obserwującą park.

- Rozumiem, że spotkanie poszło zgodnie z planem? - Zapytała dziewczyna, kładąc kolejny stos dokumentów na biurko. Brunetka odwróciła się w jej stronę z ogromnym uśmiechem.
- Nawet lepiej! Pozyskaliśmy inwestora, na dużo lepszych warunkach niż przypuszczaliśmy. Uczcijmy to szklanką whisky. - mówiąc to, podeszła do małego barku stojącego obok sofy i wyciągnęła dwie szklanki i butelkę pełną alkoholu.
- Przepraszam, ale czy pani nie prowadzi samochodu? - zwróciła nieśmiało uwagę Belle.
- Nie szkodzi. - odpowiedziała obojętnie, nalewając niewielką ilość płynu do szklanek i podając jedną z nich asystentce - Bez obaw, przecież taką dawką się nie upiję.
- Skoro tak... - Odparła wciąż niezbyt przekonana. Uniosły swoje naczynia i wzniosły toast. Zaczęły rozmawiać o przebiegu negocjacji i nowych pismach, które przyniosła szatynka. Również analizowanie różnych umów i reszty materiałów zalegających na biurku zajęło im trochę czasu i gdy skończyły, zbliżała się już osiemnasta. Obie odetchnęły z ulgą, wiedząc, że na dzisiaj to koniec pracy.
- Świetnie! To chyba wszystko, co należało zrobić. - powiedziała brązowooka, odchylając się na wygodnym fotelu i spoglądając na siedzącą naprzeciwko dziewczynę - Możesz wyjść wcześniej, dobrze się spisałaś.
- Dziękuję, to był bardzo produktywny dzień i padam z nóg. - uśmiechnęła się i zaczęła zbierać do wyjścia z biura.
- A, Belle! Zanim wyjdziesz, umów mnie proszę z dziewczynami na dwudziestą. - poprosiła jeszcze brunetka, zanim jej pracownica opuściła pomieszczenie. Gdy tamta w odpowiedzi przytaknęła, zaczęła układać i segregować papiery rozsypane na biurku. Sprawnie uporządkowała bałagan i w końcu mogła odetchnąć, oglądając przez okno tętniące życiem miasto. Zaczęła przygotowywać się do wyjścia, kiedy zauważyła, że była prawie godzina dziewiętnasta.

MISINTERPRETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz