10

105 11 1
                                    


Dwie pary oczu zostały zwrócone w kierunku brunetki.
- Skoro tak bardzo zależy ci na życiu, dostaniesz szansę - cwany uśmiech pojawił się na twarzy kobiety - W komputerze Petera są niezwykle wrażliwe dane, które muszę odzyskać. Dysk systemowy jest zaszyfrowany, a twoim zadaniem będzie odzyskać wszystko, co się na nim znajduje. Jeśli uda ci się złamać te skomplikowane zabezpieczenia, to zastanowię się, czy warto mieć cię w zespole.
Wiedziała, że zdobycie tych plików jest prawie niemożliwe. Po tym, jak wraz z Peterem je zakodowali, przysyłała różnych informatyków i hakerów, aby próbowali włamać się do systemu i do tej pory żadnemu z nich się nie udało.
- Niech będzie - odezwała się po chwili Emma - Ale najpierw muszę wrócić do mieszkania po parę rzeczy
- Zgoda. Robin, zawołaj Jonesa. Będzie jej pilnował - skierowała słowa do blondyna, który pokiwał głową i od razu udał się do wyjścia.
Zielonooka spojrzała na nią zdenerwowana.
- Po cholerę mi ten twój przydupas? Nie potrzebuję niańki.
- Żeby nie przyszło ci do głowy, mówić komukolwiek o tym, co się stało albo iść na policję - odrzekła Regina, przewracając oczami.
Czekając na obu mężczyzn, kilka minut spędziły w ciszy, co chwilę mierząc się wzrokiem. Od razu po przekroczeniu przez nich progu, brązowooka dokładnie wytłumaczyła brunetowi jego zadanie. Lekko zdziwiony spojrzał na Emmę, która siedziała ze skrzyżowanymi ramionami i posyłała każdemu z osobna wrogie spojrzenie. Po uzgodnieniu szczegółów brunetka spojrzała na swój zegarek.
- Jest druga. Masz dwanaście godzin, żeby doprowadzić się do porządku i wrócić. Jones cię przywiezie. Tylko tym razem się nie spóźnij - zwróciła się do zielonookiej, podchodząc do niej z wyciągniętą dłonią.
Wciąż siedząca Emma popatrzyła na nią z dołu i niepewnie uścisnęła rękę brunetki.
- Umowa stoi.

Droga do miasta minęła Emmie i Killianowi w ciszy, którą na początku próbował przerywać chłopak. Zatrzymali się na parkingu przy pensjonacie i szybko opuścili pojazd, kierując się do budynku. Przed samymi drzwiami mieszkania blondynka spojrzała na mężczyznę chcącego wejść do środka tuż za nią.
- A ty, dokąd? - zapytała zdezorientowana.
- Mam cię pilnować cały czas, chyba słyszałaś - wzruszył ramionami, a zielonooka z ciężkim westchnięciem go wpuściła.
- Śpisz na kanapie - rzuciła, wskazując wspomniany mebel.
Brunet od razu rzucił się na materac z telefonem w ręce. Nie zwracał uwagi na Emmę, która zabierając świeże ubrania, poszła pod prysznic.
Wróciła po kilkunastu minutach, wyraźnie podekscytowana.
- Ej ty! - zawołała niebieskookiego, który dopiero wtedy uniósł wzrok znad ekranu komórki.
- Killian - zwrócił kobiecie uwagę.
- Może być. Nie myślałeś kiedyś o ucieczce od tej wariatki?
- Co masz na myśli?
- Słuchaj, mamy auto i dwanaście godzin. Zdążylibyśmy się ukryć tak, żeby nas nie znalazła - zaczęła tłumaczyć swój plan, ale przerwał jej głośny śmiech bruneta.
- Ile ty masz lat? Siedem? Życie, a zwłaszcza nasze, to nie jest jakaś bajka. Nie jesteś Królewną Śnieżką, a ja nie będę ratował ci tyłka - krytykował jej plan, wciąż się śmiejąc - Trzymaj się zasad i wykonuj robotę dobrze, a zobaczysz, że Regina nie jest taka zła, jak ci się wydaje. O ile w ogóle uda ci się przeżyć - Emma spojrzała na niego jak na wariata, a widząc jej minę, dodał - Nawet gdybyś dała radę uciec, to znalazłaby cię w każdej dziurze.
- Niby jakim cudem?
Brunet westchnął i wstał z kanapy, podchodząc do okna. Wyjrzał przez nie, drapiąc się po brodzie.
- Bo będziesz mieć ogon, którego nie da się zgubić. Przyjechały za nami przynajmniej dwa wozy.
Od razu doskoczyła do niego zielonooka, która nawet po długim wpatrywaniu się w ciemną ulicę nie mogła zauważyć nic podejrzanego. Zrezygnowana udała się na łóżko, rzucając jedną z poduszek w bruneta. Nie chcąc tracić cennych godzin, próbowała zasnąć, jednak utrudniała jej to obecność chłopaka, który wyglądał, jakby nie miał zamiaru odpoczywać i cały czas robił coś na telefonie. Po dłuższym czasie bezsensownego gapienia się w sufit postanowiła go zagadać, mając nadzieję, że niedługo pogrąży się we śnie. Rozmawiali na różne tematy, poznając się bliżej. Mimo pierwszego złego wrażenia, jakie sprawił na Emmie, zaczęła zmieniać o nim zdanie, nie zapominając jednak o tym, co razem z Robinem jej zrobili. Słońce zaczęło wschodzić, a ona dopiero wtedy zasnęła wykończona ostatnimi wydarzeniami.
Obudziło ją mocne szturchanie w nogę. Powoli otwarła oczy, a widząc, kto zakłóca jej odpoczynek, zakryła się kołdrą, jęcząc zirytowana. Miała nadzieję, że wszystko, co działo się w nocy, było tylko głupim snem, jednak obecność bruneta skutecznie sprowadziła ją na ziemię.
- Wstawaj, za dwie godziny mamy być na miejscu - powiedział niebieskooki, zdzierając z niej przykrycie. Chcąc wyciągnąć dziewczynę z łóżka, próbował złapać ją za nogę, ale nie spodziewał się, że jej stopa zderzy się z jego twarzą, gdy tylko jej dotknie.
- Idiotko! Chcesz złamać mi nos?! - krzyknął, przykładając dłoń do bolącego miejsca.
- Zasłużyłeś - odparła zadowolona ze swojego czynu i niechętnie wstała. Zmierzyła Killiana wzrokiem i po kilku sekundach dodała - Zawsze mogę poprawić.
- Obejdzie się - burknął - Ruszaj ten swój płaski tyłek.
W niedługim czasie Emma miała spakowane wszystkie potrzebne rzeczy. Zanim wyszli, odwiedziła stołówkę, skąd zabrała kilka tostów ze śniadania. Jedząc jednego z nich, czuła na sobie wzrok bruneta, któremu zaczęło burczeć w brzuchu. Wystawiła mu środkowy palec, wsiadając bez słowa na przednie siedzenie czarnego Range Rovera. Przez drzwi usłyszała jeszcze kilka przekleństw rzuconych w jej stronę, a kilka sekund później mężczyzna zajął miejsce obok niej i po chwili ruszyli z parkingu. Kończąc posiłek, ostentacyjnie zrzuciła okruchy ze swojego ubrania na tapicerkę, uśmiechając się wrednie do kierowcy. Poddenerwowany Jones starał się ignorować zachowanie blondynki, dopóki nie zaczęła przełączać stacji w radio samochodowym.
- Możesz się kurwa uspokoić?! - krzyknął, gdy zielonooka zaczęła głośno śpiewać "Barbie girl".
- Nic mi nie możesz zrobić - próbowała przekrzyczeć głośną muzykę. Wystawiła mu język i wróciła do poprzedniego zajęcia. Brunet zacisnął dłonie na kierownicy i przyśpieszył, chcąc jak najszybciej znaleźć się na miejscu.
- Zobaczymy, czy będziesz taka cwana, jak dojedziemy - powiedział, przypominając cel ich podróży. Od razu przestała śpiewać i oparła się na siedzeniu, wlepiając wzrok w okno.
Znajdowali się już daleko poza miastem. Po lewej stronie pustej drogi znajdowała się wielka polana, a w oddali widać było pomniejszające się Seattle. Emma wpatrywała się w gęsty, ciemny las, obok którego przejeżdżali. Mimo prędkości, z jaką jechał Jones, podróż zajęła im dobre pół godziny. W końcu ujrzeli bramę wjazdową, obok której stały wielkie tablice z napisami "TEREN PRYWATNY, WSTĘP WZBRONIONY" oraz "TEREN BUDOWY".

MISINTERPRETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz