- Mocniej, Panno Swan! Ile razy trzeba ci to powtarzać! - głos Reginy odbił się echem w całym pomieszczeniu.
Usiłując złapać oddech, Emma posłała jej mordercze spojrzenie.
- Może gdybyś od paru dni mnie nie katowała to byłoby lepiej, nie sądzisz?
- Nie bawiłabym się wtedy tak dobrze jak teraz.
Blondynka przewróciła oczami, po czym całą swoją złość skierowała na wiszący przed nią worek treningowy. Po kolejnej serii intensywnych uderzeń, wykończona padła na matę. Brunetka obeszła ją dookoła i nachyliła się, po tym jak stanęła tuż za jej głową.
- Musisz poprawić pracę nóg, Panno Swan.
Leżąc na plecach z zamkniętymi oczami, dziewczyna wystawiła w jej stronę środkowy palec. W odpowiedzi otrzymała oburzone prychnięcie, a sekundę później usłyszała oddalające się w stronę wyjścia kroki.
- Przyjdź do mojego gabinetu, kiedy już dojdziesz do siebie.
Zielonooka ciężko westchnęła.
- Pierdol się sadystko - szepnęła pod nosem, mając nadzieję, że nie dotarło to do uszu Reginy.Kilkanaście minut później, gdy w końcu unormowała swój oddech, ruszyła szukać brązowookiej. Powoli przemierzała puste pomieszczenia i korytarz, które bez kręcącej się po nich reszty zespołu, wywoływały u Emmy lekkie ciarki na plecach. Na miejscu zapukała do drzwi, cierpliwie czekając na zaproszenie. Otwarła jej brunetka, która od razu wcisnęła jej do ręki szklankę z jej ulubionym trunkiem.
- Jeśli chcesz mnie upić to rozczaruję cię, ale dzisiaj muszę odmówić - kobieta spojrzała na nią pytająco - Przecież prowadzę.
- Odwiozę cię, jeśli przerasta cię taka ilość alkoholu.
Blondynka westchnęła i wzięła łyk whisky. Skrzywiła się, będąc przyzwyczajona do smaku piwa i słodkich, kolorowych drinków.
- Po co miałam do ciebie przyjść? - zaczęła temat, chcąc jak najszybciej wrócić do domu i wskoczyć pod kołdrę, odcinając się od świata.
- Chcę cię zapoznać ze szczegółami naszego kolejnego skoku. W końcu masz okazję się wykazać.
Emma spojrzała na nią zaskoczona.
- Serio?
- Czy wyglądam jakbym żartowała? Będziesz miała za zadanie wyłączyć zabezpieczenia przy tylnym wyjściu i otworzyć sejf - oznajmiła Regina, po czym wyciągnęła plan jakiegoś niewielkiego budynku. - Nie ma ochrony, za to jest mnóstwo kamer i alarmów, które też musisz zdezaktywować.
- Co to za miejsce? - zapytała, przyglądając się dokładniej schematowi.
- Lombard, którego właściciel za brudne pieniądze kupuje różne cenne antyki. W sejfie prawdopodobnie trzyma też drogą biżuterię i złoto. Obserwujemy go od jakiegoś czasu, więc zdążyliśmy się dobrze przyjrzeć jego szemranym interesom.
- Przestępcy okradają przestępcę, co za ironia. Ile mam czasu na przygotowanie?
- Jedziemy w niedzielę wieczorem.
- CZYLI TYLKO TRZY DNI?! I dopiero teraz mi to mówisz?! - krzyknęła Emma patrząc na kobietę z niedowierzaniem.
- Wierzę, że to wystarczająco dużo, żebyś mogła się zorganizować. Dzień wcześniej spotkamy się wszyscy razem, żeby jeszcze raz wszystko wspólnie omówić. Jutro będziesz mogła przygotować sprzęt, który będzie ci potrzebny.
- Jeśli dzisiaj zostawię motocykl, to nie miała czym przyjechać - zauważyła blondynka.
- Też będę musiała tu coś załatwić, więc chyba jesteśmy na siebie skazane.
- Na to wygląda - westchnęła dziewczyna i za jednym zamachem opróżniła szklankę, po czym wystawiła ją w kierunku Reginy, robiąc przy tym grymas, jakby właśnie napiła się czystej benzyny. Rozbawiona brunetka pokręciła głową i ponownie napełniła szkło alkoholem. Jeszcze przez jakiś czas ustalały szczegóły, a Emma mogła dokładniej zapoznać się ze swoimi zadaniami.
- Marcus podjedzie dokładnie osiem minut po tym, jak wyłączysz alarm i wejdziemy do środka, a później będzie liczyła się każda sekunda. Objedziemy miasto dookoła, żeby zgubić ochronę. Pamiętaj, żeby o niczym nie zapomnieć, a przede wszystkim nie spóźnij się, bo albo będziemy w dupie, albo pojedziemy bez ciebie.
Blondynka uważnie słuchała instrukcji Reginy, próbując przy okazji jak najwięcej zapamiętać, co utrudniał spożywany w międzyczasie alkohol. Na koniec wywodu pokiwała głową i podparła ją na ręce.
- Wszystko jasne, a teraz możemy wracać? Padam na pysk.
- Oczywiście. I tak jest już późno. Czekam na zewnątrz za pięć minut.
Zielonooka opuściła gabinet i wróciła na siłownie po swoje rzeczy. Kiedy wyszła na zewnątrz, usłyszała warkot silnika i oślepiły ją światła Mercedesa Reginy.
- Nie uważasz, że prowadzenie po alkoholu jest nieodpowiedzialne? - zapytała, gdy znalazła się już w samochodzie. Chcąc nie chcąc, musiała przyznać, że wnętrze zachowane w perfekcyjnym stanie było niesamowicie wygodne. W dodatku dookoła unosił się przyjemny zapach. Swoje uwagi zachowała jednak dla siebie, nie mając zamiaru podbijać i tak już wybujałego ego Reginy.
- Panno Swan, doskonale wiem na co i kiedy mogę sobie pozwolić, w przeciwieństwie do ciebie - odpowiedziała, kończąc tym samym temat.
Dziewczyna oparła głowę o szybę, marząc, żeby znaleźć się już w łóżku. Było już ciemno, ale księżyc delikatnie oświetlał okolicę. Droga była całkowicie pusta, a między drzewami co jakiś czas przemykały dzikie zwierzęta. W połowie trasy Emma na chwilę przymknęła oczy i skupiła się na dźwięku silnika, odpływając po kilku minutach.
Kiedy się obudziła, zdezorientowana rozejrzała się dookoła. Zauważyła, że stoją pod jej mieszkaniem, a auto stoi zgaszone. Odwróciła się w kierunku kierowcy.
- Kiedy tu przyjechałyśmy? - zapytała przecierając zmęczone oczy.
- Dokładnie osiemnaście minut temu - odpowiedziała Regina, nie odwracając wzroku od telefonu, na którym cały czas coś pisała - Teraz już dziewiętnaście.
- Co?! Czemu nie obudziłaś mnie od razu?! - oburzyła się.
Brunetka wzruszyła ramionami i odłożyła komórkę, skupiając teraz swoją uwagę na zielonookiej.
- Da się z tobą wytrzymać, kiedy śpisz.
Dziewczyna prychnęła podirytowana, przypominając sobie, że podobny tekst usłyszała kiedyś od Jonesa, ale w tym przypadku, wyczuła w nim odrobinę mniej złośliwości.
- Za to z tobą, w ogóle. Dzięki za podwózkę. - Wyszła z auta i z wielką ulgą ruszyła do mieszkania.
Jeszcze chwilę po odejściu Emmy, brunetka siedziała zamyślona w aucie, wpatrując się w drzwi klatki schodowej.
CZYTASZ
MISINTERPRET
RomancePiątkowego dość pochmurnego popołudnia, czarny Range Rover z przyciemnianymi szybami zatrzymał się niedaleko tylnego wejścia banku. Drzwi od strony pasażera otworzyły się, a po chwili ciężkie wojskowe buty mocno uderzyły o ziemię. Postać ubrana w ci...