13

60 5 2
                                    

Zimny okład na twarzy pomógł Emmie odzyskać przytomność. Otworzyła oczy i zobaczyła pochylającą się Reginę, która podtrzymywała przy jej policzku kostki lodu owinięte w ręcznik.
- Nareszcie Śpiąca Królewna raczyła się obudzić.
Wciąż zamroczona blondynka zignorowała komentarz i spróbowała wstać.
- Siedź na tyłku - brązowooka zatrzymała ją przytrzymując za ramię. Zbliżyła się do niej, oglądając miejsce po uderzeniu.
Jednocześnie skacowana i pobita Emma próbowała nie poruszać głową, która wydawała się strasznie ciężka. Chcąc nie chcąc, jej wzrok spoczął na twarzy Reginy. Ostatnim razem były tak blisko po pierwszym napadzie na bank, jednak wtedy chroniły je kominiarki. Teraz korzystając z okazji, dokładniej przyjrzała się kilku zmarszczkom na czole i niewielkiej bliźnie na górnej wardze, pokrytej bordową szminką. Skierowała wzrok na czekoladowe oczy i pomyślała, że są naprawdę piękne, choć gdy nie dominuje w nich złość lub pogarda, wydają się puste.
W tym samym momencie Regina przerzuciła wzrok z rozcięcia na policzku na zielone tęczówki blondynki. Po chwili zdała sobie sprawę z tego, że trwa to zdecydowanie za długo i zamrugała kilka razy, uciekając od intensywnego spojrzenia Emmy.
Zabrała z maty przygotowany żel przeciwbólowy i zaczęła smarować nim twarz zielonookiej. Kiedy dłoń z nałożoną na nią zimną substancją dotknęła piekącej rany, Emma syknęła z bólu i odsunęła głowę.
- Oj już tak nie przesadzaj.
- Może pierdolnę ci tak samo i zobaczymy, czy przesadzam?
Przewracając oczami, Regina wróciła do poprzedniej czynności. Tym razem robiła to dużo delikatniej. Drugą ręką trzymała ją za żuchwę, żeby znów jej nie uciekła.
Blondynka przymknęła oczy i cicho westchnęła, czując ulgę od bólu.
- Masz bardzo zimne dłonie - powiedziała i poczuła, że Regina na chwilę nieruchomieje.
- Mówią, że to od serca.
- Podobno wystarczająca ilość ciepła ogrzeje każdy chłód - po raz kolejny ich spojrzenia się spotkały.
- Dla mnie jest już za późno.
- Blokując się przed tym jedynie zmniejszasz prawdopodobieństwo. Za późno będzie po śmierci.
Ciało Reginy przeszył delikatny dreszcz.
- W twoim wieku też naiwnie myślałam, że wszystko jest takie proste.
- Jak dużo musiało się od tego czasu zmienić...
- To nie jest ani miejsce, ani czas na tę rozmowę.
- Możesz mi nie ufać, ale umiem dochować tajemnicy.
- Wiele osób tak mówi, a niewiele potrafi się do tego zastosować - Regina skrzywiła się na nieprzyjemne wspomnienia. - A teraz wstawaj. Nie unikniesz treningu po raz kolejny.
- Przynajmniej zaczekaj, aż będę gotowa zanim rzucisz się na mnie z pięściami.
- Pamiętaj, że przeciwnik nie czeka.

Po męczących trzech godzinach Emma była już w stanie poprawnie zablokować nadchodzące ciosy i wykonać unik nie lądując przy tym na macie. Sam atak przychodził jej z trudem, ale Regina widziała w niej potencjał, który miała zamiar wykorzystać w całości.
- Przed nami ciężka droga Panno Swan, ale jeszcze będą z ciebie ludzie - poklepała ją po plecach i skierowała się do wyjścia.
W drzwiach minęła Jonesa, Robina i wysokiego bruneta, którego Emma gdzieś już widziała. Mężczyzna również spojrzał na blondynkę, jakby skądś ją znał.
- Swan, zabieraj spoconą dupę z maty, teraz zobaczysz, jak to robią prawdziwi mężczyźni -zawołał Killian, dumnie wkraczając na ring.
- A wiesz może kiedy oni przyjdą? - odpowiedziała zielonooka udając, że rozgląda się w poszukiwaniu wspomnianych "prawdziwych mężczyzn".
Usłyszeli rozbawione prychnięcia nieznanego Emmie bruneta i Reginy, którą zatrzymał Robin, cały czas do niej coś mówiąc. Zadowolona z siebie blondynka cmoknęła z uśmiechem w stronę urażonego Jonesa i zmieniła miejsce odpoczynku na ławkę do ćwiczeń.
- Robin! Gdzie ty leziesz?! - krzyknął niebieskooki, gdy jego kolega wychodził z pomieszczenia za wyraźnie znudzoną Reginą.
- Zaraz wrócę, zacznijcie z Marcusem sami.
- Jebać go - mruknął pod nosem i zaczął rozgrzewać mięśnie do ćwiczeń.
Po całym tym czasie wpatrywania się Marcus nie wytrzymał i podszedł do dziewczyny.
- Skąd ja cię znam? - zapytał podejrzliwie.
- Miałam nadzieję, że ty mi powiesz - odpowiedziała tym samym tonem.
Mężczyzna odgarnął swoje opadające na oczy włosy.
- Dziwne, bo takich kobiet się nie zapomina.
- Kryminalistów też, a jednak.
- Emmo, proszę, przestaw ten swój złom zaparkowany na samym jebanym środku drogi – nagle w siłowni pojawił się August.
- Emmo? - powtórzył Marcus, w końcu ją rozpoznając. - A więc to ty uciekłaś z mojego apartamentu z samego rana bez pożegnania.
- Wolałam sobie o tym nie przypominać - szepnęła zielonooka, oblewając się rumieńcem aż po samą szyję. Zerknęła w stronę zdziwionego Killiana i Augusta i w pośpiechu opuściła pomieszczenie, jednak zdążyła jeszcze usłyszeć słowa Marcusa kierowane w jej stronę i głośny rechot pozostałych.
- Musimy to jeszcze powtórzyć!
- Po moim trupie - szepnęła i prawie wpadła na Reginę przechodzącą właśnie korytarzem.
- Żadnych trupów w tym miejscu na własną rękę panno Swan - powiedziała spokojnie, przyglądając się twarzy dziewczyny - I jak policzek?
- Lepiej, mam nadzieję, że uda się to zakryć.
- Makijaż to nie taka czarna magia. Wracaj do domu i odpocznij, niedługo będziesz mi potrzebna.
Minęła ją i ruszyła w swoją stronę, a Emma jeszcze chwilę stała i obserwowała, jak odchodzi.

MISINTERPRETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz