talkless: 29

318 46 25
                                    


"Bądź na przystanku na przeciw twojego bloku o 16. Chcę się z tobą spotkać.

Jaehyun"

Taeyong czytał tą wiadomość prawdopodobnie dwunasty raz, a stres wzrastał za każdym razem. Mimo że był już dwudziestosiedmio letnim dorosłym i potrafił radzić sobie z większością sytuacji, Jaehyun sprawiał że znów czuł się jak głupi nastolatek.

Gdy zostało już pół godziny do spotkania Lee podniósł się z kanapy, na której leżał ze swoim kotkiem i podszedł do swojeh sypialni, a konkretnie do szafy. Już od dawna nie martwił się aż tak oo swój ubiór. Zawsze starał się wyglądać dobrze i schludnie, ale tak żeby podobać się sobie. Nie za bardzo przejmował się spojrzeniami innych. Jednak teraz tak okazja była zupełnie inna. Tak naprawdę nie wiedział, gdzie idą, a z racji tego że był grudzień, jego strój i tak nie będzie widoczny pod płaszczem.

Po długim rozmyślaniu w końcu się zdecydował. Owinęł się szalikiem, zapiął plasz i wciągnął na stopy ciężkie buty. Ostatni raz pogłaskał zwierzaka i zamknął za sobą drzwi. Wolnym krokiem dotarł na przystanek, gdzie jakaś starsza pani i młody chłopak prawdopodobnie czekali na autobus.

– Och, jesteś już. Cześć – obok niego przystanął starszy.

Był ubrany podobnie, ale zdecydowanie cieplej. Prócz płaszcza i szalika, miał na głowie czapkę, a na dłoniach skórzane rękawiczki. Jaehyun zdecydowanie nie lubił zimna i tej pory roku.

– Cześć – odchrząknął – Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać?

– Tak po prostu – wzruszył ramieniem – Chodźmy.

Lekko zdezorientowany Taeyong ruszył za brunetem. Szli w ciszy w nadal nieznanym mu kierunku.

– Nie jest Ci zimno? – Jung wskazał na odkryte dłonie Taeyonga.

– Jest w porządku – przytaknął.

Co prawda dłonie zdążyły zupełnie mu zmarznąć i nie mógł poruszać palcami, ale mógł to wytrzymać.

– Masz – oddał mu swoją lewą rękawiczkę.

– Co- och, dzięki – wymamrotał.

Naciągnął ją szybko na dłoń i nie ukrywał, że było o wiele cieplej. Jego prawa dłoń nadal pozostawała odkryta, ale wtedy Jaehyun splótł ją ze swoją odkrytą dłonią.

Teraz było mu ciepło nie tylko w dłonie. Jego uszy zaczęły delikatnie szczypać, a w okolicy serca rozległo się znajome, zapomniane już ciepło.

– Czy my idziemy nad rzekę? – odezwał się.

– Zgadza się.

– W takie zimno? Co cię naszło? – zmarszczył brwi.

– Zobaczysz. Potem pójdziemy gdzieś się ogrzać – uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach.

Taeyong nie mógł zaprzeczyć jak bardzo tęsknił za mężczyzną. Mimo że nie wiedział go już kilka lat, czuł się tak samo. Jakby to wczoraj zniknął, ale dziś wrócił spędzić z nim trochę czasu. Poczuł się jak w wakacje, gdy razem z nim i Doyoungiem wędrowali nad rzekę, żeby po prostu posiedzieć i porozmawiać. Miejsce było popularne, więc zawsze było tak dużo ludzi, ale oni zawsze znajdywali miejsce lekko oddalone, w cieniu drzew.

– Nie jest Ci zimno? Chcesz czapkę? – zapytał nagle Jaehyun.

Lee zauważył, że był on gotowy ściągnąć czapkę, tylko żeby założyć ją mu, więc szybko pokręcił głową.

– Jest dobrze, tobie będzie zimno – uśmiechnął się.

Przypomniało mu się, jak raz oddał mu swoją bluzę. Później sam trząsł się z zimna, a oni zmuszeni byli iść dociśnięci do siebie, trzymając się za ręcę dla ogrzania.

Oboje zaszokowani byli ilością osób, która spacerowała nad rzeką. Jaehyun oczekiwał raczej, że większość będzie w domu, chociażby dlatego, że jutro jest Wigilia.

– Chodźmy tam – wskazał palcem na wolną ławkę, obok której akurat nikt się nie kręcił.

Kiedy już usiedli Taeyong spojrzał na niego z zniecierpliwieniem.

– Nie przyszliśmy tak po prostu, prawda?

– Dlaczego tak myślisz?

– Nigdy z własnej woli nie poszedłbyś zimą na spacer. No i wydajesz się być zestresowany – zauważył.

– Chcę... coś Ci pokazać, ale może jak będzie mniej osób.

Lee nie wiedział ile czasu siedzieli, rzucając do siebie bezsensownymi pytaniami, na które odpowiedziami były "dobrze" lub tylko kiwanie głową.

Powoli zaczynało się ściemniać, ale ludzi zdecydowanie ubyło. Wtedy Jaehyun złapał jego dłoń i pociągnął na chodnik.

– Gdzie idziemy?

– Tam gdzie zawsze.

Niedługo potem stanęli pod drzewem, które latem dawało dużo cienia i było daleko od zasięgu innych.

Jaehyun wyciągnął z płaszcza czarny, notes, a Taeyong zmarszczył brwi zdezorientowany. Po chwili rozpoznał go, no to tam Jung zapisywał swoje notatki dotyczące śledztwa.

– Miałem się go pozbyć. Po twojej sprawie, chciałem to spalić... Ale nie potrafiłem – westchnął – Chcesz przeczytać?

Młodszy przytaknął i złapał go w ręce. Z głębokim westchnięciem otworzył go na pierwszej stornie, zapisanej zgrabnym pismem Jaehyuna.

Każda kolejna strona przytłaczała go coraz bardziej. Nie powstrzymywał łez, które cisnęły mu się do oczu, szczególnie przy ostatniej kartce.

Dedykuję Kim Doyoungowi, najlepszemu przyjacielowi, dobremu słuchaczowi o złotym sercu i Lee Taeyongowi, jego zabójcy, miłości mojego życia.

– Co z tym zrobisz?

– Chcę się go pozbyć. Razem z tobą.

Jaehyun wyciągnął z kieszeni zapalniczkę, gotowy podpalić pierwszą ze stron. Taeyong złapał jego rękę i spojrzał podejrzliwie.

– Jesteś tego pewien? Tutaj?

– Chcę to zrobić jak najszybciej.

– Zejdźmy niżej.

Oboje usiedli na schodkach, dość blisko rzeki. Jung rzucił dziennik na beton, a ogień na jednej podpalonej kartce w krótce rozprzestrzenił się na koleje. Patrzyli na skaczące płomienie, które niszczyły ich złe wspomnienia, smutki i bóle. Taeyong przysunął się bliżej starszego i oparł głowę o jego ramię.

– Czy... teraz będzie lepiej? – wyszeptał.

– Mam nadzieję Tae.

Kiedy z dziennika została tylko kupka popiołu, Jaehyun zgarnął ją nogą,  przez co wpadła do rzeki i nie było po niej śladu.

Próbowali przekonać się, że razem z popiołem zniknęły wydarzenia sprzed ośmiu lat, a oni znów byli wolni.

– Pamiętasz jak pierwszy raz powiedziałem Ci, że cię kocham? – zaczął Jung.

– Po tym jak się pokłóciliśmy, a ty do mnie zadzwoniłeś.

– Słyszałeś to? Mówiłeś, że nie.

– Może trochę nagiąłem rzeczywistość. Widziałem, jak się tym stresujesz – wzruszył ramieniem.

– Ach, naprawdę... Co być zrobił, gdybym powiedział Ci to teraz?

– Odpowiedział zgodnie z prawdą.

Jaehyun poprawił opadającą grzywkę mężczyzny i uśmiechnął się.

– Kocham cię Tae. Cały czas.

– Ja ciebie też i nie wiem, czy będę potrafił przestać.

ㅅㅅㅅ

kochani, życzę wam wesołych, zdrowych świąt spędzonych z rodzinką i dobrym jedzeniem 🎄💚

can't you see me| jaeyongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz