Taeyong popijał herbatę z kolorowego kubka i spoglądał na widoki za tarasowymi drzwiami. Ogród był naprawdę ładny. Mimo, że był już grudzień i zieleń została przykryta przez cienką warstwę śniegu, bardzo podobało mu się to co widział.Dom pani Kim nie wydawał się już taki sam jak wcześniej. Oczywiście, wyglądał tak samo, ale uczucia były zupełnie inne. Było tu bardzo cicho, nikt się nie krzątał. Nawet radio było wyłączone, a jednym dźwiękiem było tykanie zegara.
– Jak twoja praca? Dobrze Ci idzie? – zapytała kobieta.
Dokładnie tydzień temu Lee dostał pracę jako ratownik na miejskim basenie i póki co, praca była bardzo dobra. Nie musiał jeszcze nikogo ratować, jedynie użyć gwizdka kilka razy lub wytłumaczyć dzieciakom jak korzystać z różnych zjeżdżalni. Przeżył już swoją pierwszą wycieczkę szkolną, która wcale spokojna nie była. Cały czas chodził za uczniami, żeby nie zrobili sobie krzywdy.
– Podoba mi się, jest dobrze.
– Zakolegowałeś się z kimś?
– Gadałem z kilkoma osobami, ale nic więcej – wzruszył ramieniem – Ale jest okej.
– Dobrze że masz jakieś zajęcie. Ja muszę sobie znaleźć jakieś hobby, trochę nudzę się w domu.
Cztery lata temu Haneul została przeniesiona z prokuratury w Seulu do tej w Daegu. Była już po rozwodzie ze swoim mężem, a w stolicy i tak była sama, więc bez przeszkód zgodziła się na to. Wróciła trzy lata później, po czym zakończyła swoją pracę. Mimo że uważano ją za jedną z najlepszych w swojej branży, ona wiedziała że wypaliła się, a praca nie przynosiła tej samej satysfakcji.
– Gdybym miała wnuki to może zaczęłabym robić na drutach. Mieliby pełno sweterków – rozmarzyła się – Chyba że ty...
Brunet spojrzał na nią podejrzliwie. Czasami potrafił zapomnieć, że przecież jest jego matką, bo nie potrafił do tego przywyknąć.
– Ach, nie, oczywiście że nie – mruknął – Raczej skończę sam z nim – kiwnął głową na kota, którego zabrał, tak jak zapowiedział.
– Nie mów tak – uśmiechnęła się pocieszająco.
Chciała dodać jeszcze kilka słów, ale wtedy rozległ się dzwonek do drzwi.
– Ach, będziemy mieli gościa! Nie przeszkadza Ci to?
– Nie – pokręcił głową.
Zrobiło mu się niewyobrażalnie miło, kiedy powiedziała że to oni będą mieli gościa. Jakby znów miał kogoś sobie bliskiego.
Haneul otworzyła drzwi i uśmiechnęła się szeroko na widok gościa.
– Jak miło cię widzieć! – uścisnęła mężczyznę.
– Panią też – skinął głową – Jakaś pani mnie zaczepiła i kazała przekazać – wyciągnął karteczkę z kieszeni.
– Ach, to pani Chou, moja sąsiadka. Muszę do niej na chwilę pójść, bo nigdy nie da mi spokoju. Poczekasz chwilę, dobrze? Mam jeszcze jednego gościa w środku – uśmiechnęła się.
– Nie ma problemu, proszę to załatwić – odwzajemnił gest.
Taeyong dokładnie słyszał całą rozmowę. Po tym jak rozległo się trzaśnięcie drzwiami usłyszał, że ktoś zbliża się do salonu. Wstał z krzesła żeby przywitać się z gościem pani Kim.
– Dzień dobry – powiedzieli w tym samym momencie.
Lee zamarł kiedy zobaczył znajomą twarz. Wygladał podobnie, przynajmniej z twarzy. Jego sylwetka była bardziej wysportowana, może nawet trochę wyższa. Nie był ubrany w ten sposób, jaki go zapamiętał. Teraz miał na sobie garnitur, który niezwykle mu pasował.
– T-Taeyong...
– Jaehyun.
Nie wiedział co powinien powiedzieć czy zrobić. Widział się z nim pierwszy raz po kilku latach bez kontaktu. Bał się w ogóle poruszyć, jakby zaraz po tym Jaehyun miał zniknąć.
– J-ja... Nie mogę uwierzyć – odezwał się starszy.
Zrobił kilka kroków do przodu, żeby stanąć bliżej chłopaka. Złapał jego przydługie włosy i założył za ucho. Taeyong wzdrygnął się nieznacznie i zrobił krok do tyłu.
– Kiedy wyszedłeś?
– We wrześniu.
– Już trochę czasu minęło. Czy... wszystko u ciebie dobrze?
– Tak mi się wydaje. Haneul mi wybaczyła... Jest w porządku.
– Och, to dobrze – uśmiechnął się niezręcznie.
Oboje nie wiedzieli co było teraz odpowiednim tematem do rozmów. Zaczęcie pogadanki o pogodzie czy czymś podobnym było najgorszą możliwą opcją, dlatego nikt się nie odezwał. Taeyong wrócił na miejsce, a Jaehyun usiadł na przeciwko niego.
– Nie wiedziałem, że pani Kim ma kota – rzucił nagle, zauważając drgającą, czarną kulkę.
– To mój kot, wabi się Soopy.
– Ach, no tak... Skąd go masz?
– Przybłąkał się. Siedział kilka dni na moim balkonie, nawet nie wiem jak się tam znalazł. Wpuściłem go i nakarmiłem, a on wzamian dotrzymuje mi towarzystwa.
– Jest uroczy – pokiwał głową.
– Jak jest u ciebie? Pracujesz gdzieś? – zmienił temat.
– Zostałem technikiem kryminalistyki. Jestem tu prosto z pracy – pokiwał głową, spoglądając w okno.
– Czyli spełniłeś swoje marzenie – uśmiechnął się pod nosem Lee – A... Masz kogoś?
– Nie.
– Nie? – brwi młodszego skrzywiły się w zdziwieniu.
– Rodzice próbowali mnie swatać z córką jakichś znajomych, ale chyba w końcu zrozumieli, że nic z tego nie będzie – westchnął cicho.
– A teraz? Nikt? Przecież... Jesteś idealny.
Dopiero po chwili zrozumiał co powiedział, ale było za późno, bo Jung roześmiał się.
– Najwyraźniej nie jestem. Może... Chcę być z konkretną osobą?
– Już jestem! – do salonu weszła pani Kim, ściągając z siebie szalik – Pani Chou jest naprawdę nieznośna. Przepraszam, że czekaliście.
– Nic nie szkodzi – odparł Jaehyun – Mieliśmy szansę trochę porozmawiać.
– To świetnie.
Świetnie – pomyślał Taeyong.
Chciał rozmawiać z Jaehyunem dłużej, mógłby nawet kilka dni bez przerwy. Teraz nie widział nawet, czy spotka go jeszcze kiedykolwiek po powrocie do domu.
– Podasz mi swój numer telefonu? – zapytał Jung – Chciałbym mieć do ciebie kontakt.
Może jednak była jakaś nadzieja.
ㅅㅅㅅ
CZYTASZ
can't you see me| jaeyong
Fanficzakończone ✓ Przyjaźń to najważniejsza rzecz w życiu tej trójki. Dlatego, kiedy Doyoung zostaje zamordowany, Jaehyun i Taeyong zaczynają śledztwo na własną rękę, które ma doprowadzić ich do mordercy, ale po drodze prowadzi do uczucia. "now see them...