7.Co to za pies!?

7.7K 193 60
                                    

Pov. Camilla

Właśnie słodzę sobie herbatę malionową i rozmyślam nad dzisiejszą rozmową z Emilianem. Bardzo cieszę się, że znalazł mój łańcuszek, a jeszcze bardziej cieszę się, że po raz kolejny zaproponował mi pracę. Bardzo jej potrzebuję, a opieka nad dziewczynami to będzie czysta przyjemność.

- Cam jestem już. - słyszę z korytarza głos Sophii.

- Cześć Soph, jestem w kuchni!- odkrzykuję jej. Po chwili dziewczyna podchodzi do mnie, bierze sok marchewkowy z lodówki i siada koło mnie.

- Jak dzisiejszy dzień? Szef był bardzo zły? - zapytała, popijając sok.

- O tym co mnie dzisiaj spotkało można napisać opowiadanie.

- No opowiadaj dziewczyno.

Odpowiedziałam Sophii o dzisiejszym dniu, począwszy od nocnego snu, kradzieży łańcuszka, spotkania Emiliana i jego propozycji pracy.

- Powiedz, że się zgodziłaś? - pyta niecierpliwie moja przyjaciółka

- Właściwie to tak, potrzebuje tej pracy, nawet bardzo, a praca z tymi dziećmi będzie naprawdę ciekawa.

- Masz szczęście dziewczyno, bo inaczej właśnie w tym momencie szłabyś do Emiliana. - śmieje się na słowa współlokatorki. - może ten twój sen był proroczy?

- Co ty gadasz Soph, jeśli nawet kiedyś Cassono zainteresowałby się mną, w co bardzo wątpię, to przecież wiesz, że nie mogę mieć dzieci. - na te słowa zasmuciłam się. Zawsze chciałam stworzyć rodzinę, niestety odebrano mi tą szansę. Kiedy skończyłam piętnaście lat moja matka pobiła mnie tak mocno, szczególnie w brzuch, że zaczęłam krwawić. Okazało się, że pękł mi jajnik i już nigdy nie będę mogła mieć dzieci.

- Przepraszam Cam, nie chciałam cię zasmucić. - Sophia spojrzała na mnie przepraszająco.

- Nic się nie stało kochana. - Podniosłam się z krzesła i ją przytuliłam. - A co dzisiaj na posterunku?

- Nic ciekawego, to co zawsze. Napady, kradzieże, rozboje, kłótnie sąsiadów. Typowa praca policji.

- Nie przesadzaj Soph, wiem, że kochasz bycie policjantką.

- Tu mnie masz. - wypiła sok i wyrzuciła butelkę do kosza. - Jutro punkt dziewiąta wstajesz i szykujesz się na rozmowę o pracę. - przewróciłam oczami na jej słowa.

- Sophia, nie galopuj, to tylko głupie sformalizowanie warunków.

- Nie obchodzi mnie co to jest, jutro tak cię wyszukuje, że Emiliano padnie z wrażenia. A teraz już, już, do pokoju, musisz się wyspać. - mówiąc to sama weszła do pokoju i zamknęła drzwi. Poszłam się wykąpać i koło dwudziestej drugiej zasnęłam.

****

Obudził mnie głośny dźwięk budzika. Przewróciłam się na drugi bok i spojrzałam na godzinę. Ósma szesnaście. Dziwne, że tak wcześnie wstałam, w soboty zazwyczaj śpię do dziesiątej, jak nie dłużej. No cóż chyba muszę wstać, może pójdę się przejść? I tak nie mam nic do roboty dopóki Sophia nie wstanie. Ubrałam się w codzienne ubrania i wyszłam po cichu z domu aby nie obudzić mojej przyjaciółki. Dzisiaj była słoneczna, piękna pogoda. Uwielbiam Włochy. Lata zawsze są gorące, a zimy bardzo łagodne. Kocham czerwiec, zawsze jest w nim ciepło i można chodzić bez zbędnych ubrań. Za to nienawidzę jesieni. Ciągle pada, na dodatek drzewa gubią liście i przestaje być zielono. To trochę śmieszne bo moje urodziny wypadają właśnie na jesieni, a dokładnie jedenastego października.

Szłam właśnie parkiem, gdy usłyszałam ciche szczeknięcie. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam czarnego jak smoła psa z pięknymi czerwonymi oczami i dłuższą sierścią. Był po prostu cudowny.

- Hej, chodź do mnie! - zawołałam psa, a ten bez najmniejszego oporu do mnie podreptał. Spojrzałam na jego szyję. Nie ma obroży. - zgubiłeś się? A może ktoś cię wyrzucił. - pies przekręcił głowę i usiadł koło moich nóg. - no cóż, nie mogę Cię tu zostawić. Chodź, pójdziemy do domu. - ruszyłam w stronę domu, a pies za mną. Po dwudziestu minutach dotarliśmy do mieszkania.

- No nareszcie, księżniczka wróciła do domu. - krzyknęła z kuchni Soph i ruszyła w moją stronę. - Camillo co to za pies!? - krzyknęła zdziwiona, gdy zobaczyła kudłacza.

- Znalazłam go, gdy byłam w parku. Nie mogłam go zostawić.

- I co zamierzasz z nim zrobić?

- No cóż, chyba jak wrócę od Cassono to wezmę go do weterynarza, kupię mu obrożę i zostanie u nas.

- Nie ma mowy Cam, kto się nim będzie opiekował, gdy ty i ja będziemy w pracy. - na jej słowa pies podszedł do Soph i zaczął się łasić.

- Chyba chce cię udobruchać. - zaśmiałam się z zachowania psa. Sophia wyciągnęła rękę, a ten od razu wtulił łeb w jej dłoń.

- No dobra kochana, zostaw go, aż szkoda go oddawać. - uśmiechnęłam się do niej promienie - zostaje tylko jedno pytanie, ja dziś idę do pracy, a ty po umowę, więc z kim on dziś zostanie. - W tym momencie do głowy wpadł mi pewien plan.

- Wiesz co Sophia, chyba mam pewien pomysł.

Tak jak obiecałam, wstawiam dodatkowy rozdział, którego głównym bohaterem jest pies. Kocham zwierzęta i nie mogłam sobie odmówić dodania ich do opowiadania. U góry macie zdjęcie piesełka, którego znalazła Cam.

Jeszcze raz Wesołych Świąt kochani!

My sweet babysitterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz