Pov. Emiliano
- Jak mogłeś tato! No jak!? Jeszcze po tym co Camilla przeszła. - krzyczy na mnie moja starsza córka.
- Przepraszam, z tego co wiem to ja jestem twoim prawnym opiekunem, a nie ta złodziejka, więc przestań jej bronić! - krzyczę równie zły na nią.
- Jaka złodziejka? Mama nie jest złodziejką! Nie wierzę, że coś ukradła! - mówi moja starsza córka.
- Mama? A od kiedy do niej tak mówisz!? Zabraniam wam dwóm mównia do niej w taki sposób.
- Będę mówić na mamę tak jak mi się podoba. - odpyskuje mi Veronica. - Tobie nic do tego.
- Zachowuj się, bezczelna gówniaro!
- A co? Może uderzysz mnie tak jak mamę. Może uderz jeszcze Giulię, co? Jesteś do tego zdolny. - mówi do mnie wrogo Veronica.
- Ta spinka to był prezent od waszej babci. Była bezcenna. - tłumaczę trochę ciszej.
- A skąd wiesz, że ukradła ją akurat mama? - odzywa się Giulia. - Przecież tego nie widziałeś.
- Giul ma rację tato. Nie możesz być pewny kto wziął tą spinkę. Ty nie widziałeś jak mama się xiebie bała?
- Nie obchodzi mnie to, że się mnie bała. Zobaczycie, udowodnię w sądzie, że to ta dziewucha ukradła spinkę.
- Jesteś beznadziejny tato. Stawiasz jakąś głupią rzecz wyżej od mamy. Bardzo się na tobie zawiodłam. - stwierdza Vera. Już mam się odezwać gdy słyszę głośne pukania do drzwi.
- To na pewno Camilla. Może skrucha ją wzięła i odda zgubę. - mówię z uśmiechem, bo wiem, że miałem rację. Otwieram drzwi, ale nie widzę tej złodziejki, tylko jej zapłakaną przyjaciółkę przytulającą się do Gabriela. - O proszę, kogo my tu mamy. Kolejną głupią sukę. - mówię, ale następnego ruchu nie przewiduję i dostaje mocno z pięści w nos od Gabriela.
- Nigdy, ale to nigdy nie nazywaj tak Sophii i Camilli ty dupku. - odzywa się wkurzony.
- Ty, ty zasrany kutasie. Przez ciebie ona może... - odzywa się Sophia, ale nie dokańcza zdania.
- Do rzeczy. Nie mam nastroju na gości. - mówię do pary.
- Wujku, dlaczego ciocia płacze? - pyta się Veronica.
- Camilla. - mówi Gabriel, a jego oczy również zaczynają błyszczeć..
- Co z nią? - pytam od niechcenia.
- Ona miała wypadek samochodowy kretynie. Taki potworny, że to cud, że żyje. Wszystko przez ciebie! - krzyczy rudowłosa i rzuca we mnie kubkiem, który stał na stole. Jednak jej słowa nie docierają do mnie, bo w jednej chwili zdaje sobie sprawę co narobiłem i jak spieprzyłem sprawę.
- Co ty mówisz? - pytam łapiąc ją za ramiona.
- Ona miała atak paniki. Nigdy nie powinna w takich sytuacjach wsiadać za kółko. Przejechała na czerwonym świetle na skrzyżowaniu i z całym impetem wbiła się w ciężarówkę. Rozmawiałam z nią, gdy to się stało. Nigdy tego nie zapomnę. - szlocha dziewczyna.
- Nie, to nie może być prawda. - mówię, a w moich oczach zbierają się łzy. - Dopiero co stała tu cała i zdrowa.
- Ciociu czy mama żyje? - pyta się płacząc Giulia.
- Nie wiemy, ona jest na operacji. Jeśli operacja się nie uda może umrzeć. - odzywa się Gabriel po dłuższej ciszy.
- Co dokładnie jest mamie? - pyta się Vera.
CZYTASZ
My sweet babysitter
RomanceWychowanie dzieci nigdy nie jest łatwe. Te słowa szczególnie dotknęły Emiliana Cassono. Ojca dwójki dzieci, a przy okazji najbogatszego i najbardziej pożądanego mężczyzny w całych Włoszech. Pośród jego życia pojawia się skromna, miła, niezwykle pięk...