17.Dzisiaj parkiet jest nasz

6.2K 174 101
                                    

Pov. Emiliano

Tydzień później

Dryń, dryń, dryń

I tak już od kilkunastu minut. Mój głupi telefon nie przestaje dzwonić, a ja zabiję tego, kto dzwoni do mnie w sobotę o godzinie dziewiątej. W końcu podnoszę się z łóżka i widzę, że dzwoni do mnie Gabriel.

- Kurwa, stary, wiesz która jest godzina? Daj odpocząć chociaż w sobotę. - mówię do niego zirytowany.

- Emiliano czy ty jeszcze niecały tydzień temu mówiłeś, że nie przyjęli twojej kolekcji? - pyta się zdziwiony.

- Tak, bo to prawda. O co ci chodzi? - tym razem to ja pytam zdziwiony.

- Czekam na ciebie w kawiarni "Bailamos". Bądź tu za godzinę.

- Gabe, poczekaj chwilę. O co chodzi? - mówię, ale ten już się rozłączył. Wstaję z łóżka i idę pod prysznic. Zupełnie nie rozumiem o co mu chodziło. Po co się pytał o moją kolekcje. A może sie upił i sobie coś ubzdurał. Chociaż brzmiał na trzeźwego. Zaraz się okaże. Wychodzę spod prysznica i idę do pokoju starszej córki. - Vera przypilnujesz Giuli? Ja muszę na chwilę wyjść. - pytam się córki, na co ta unosi głowę i nią kiwa. Ubieram się szybko w czerwoną koszulę, czarne dżinsy i wiązane trampki. Właśnie kilka dni temu zaczął się wrzesień, dziewczynki wróciły do szkoły. Nie mogę powiedzieć, że były z tego powodu zadowolone, ale jak mus to mus. Na szczęście w tym roku wrzesień jest wyjątkowo piękny, dlatego nie muszę zakładać żadnej kurtki. Idę w stronę głównego rynku i nagle staję jak wryty, bo właśnie zauważyłem na wielkim bilbordzie moje własne buty, z mojej własnej kolekcji, z moim własnym nazwiskiem. Co jest do cholery? Ruszam dalej i nagle znów staje bo zauważam przez witrynę sklepową szpilki, które niedawno stworzyłem. Ja pierdole, czy ja mam jakieś przywidzenia?

- Sądząc po twojej minie, nie wiedziałeś że twoje buty zostały jednak uszyte? - mówi znajomy głos na co odwracam się w jego stronę.

- Nie miałem pojęcia Gabriel. W ogóle nie wiem o co tu chodzi. Przecież dostałem list od "MinlerCampany" z wyraźną odmową.

- Masz może numer do dyrektora? - pyta się Gabriel.

- Tak, tak, poczekaj już dzwonię. - mówię i wybieram numer do Roberto Minlera.

- Roberto Minler, słucham? - słyszę po chwili głos mężczyzny.

- Roberto możesz do kurwy nędzy powiedzieć o co chodzi? Wychodzę dziś z domu i widzę buty, które nigdy nie miały być wyprodukowane.

- A więc już zauważyłeś. Co jesteś taki zły Emiliano, nie cieszysz się?

- Żartujesz sobie, oczywiście, że się cieszę, ale co się stało, że zmieniłeś zdanie?

- Powiedzmy, że koleżanka mojej żony poprosiła mnie o to, a dzięki temu, że bardzo ją polubiłem to się zgodziłem. No i wymyśliła świetny pomysł. To na prawdę mądra dziewczyna.

- Możesz mi powiedzieć kto to był?

- Camilla Garcia. - mówi to dobrze znane imię, a mnie zatyka.

- Camilla? - szepcze cicho, na co Minler sie śmieje.

- Tak Emiliano, dokładnie ona. Razem z Angelą studiowała na jednym roku i się zaprzyjaźniły.

- Dziękuję Roberto za informację. Do widzenia.

- Jeszcze jedno Emiliano. Przyślę ci w poniedziałek dziesięć milionów. Ta twoja nowa kolekcja to prawdziwa rewolucja. Cieszę się, że dziewczyna mnie przekonała.

My sweet babysitterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz