Pov. Emiliano
Tydzień później
Dryń, dryń, dryń
I tak już od kilkunastu minut. Mój głupi telefon nie przestaje dzwonić, a ja zabiję tego, kto dzwoni do mnie w sobotę o godzinie dziewiątej. W końcu podnoszę się z łóżka i widzę, że dzwoni do mnie Gabriel.
- Kurwa, stary, wiesz która jest godzina? Daj odpocząć chociaż w sobotę. - mówię do niego zirytowany.
- Emiliano czy ty jeszcze niecały tydzień temu mówiłeś, że nie przyjęli twojej kolekcji? - pyta się zdziwiony.
- Tak, bo to prawda. O co ci chodzi? - tym razem to ja pytam zdziwiony.
- Czekam na ciebie w kawiarni "Bailamos". Bądź tu za godzinę.
- Gabe, poczekaj chwilę. O co chodzi? - mówię, ale ten już się rozłączył. Wstaję z łóżka i idę pod prysznic. Zupełnie nie rozumiem o co mu chodziło. Po co się pytał o moją kolekcje. A może sie upił i sobie coś ubzdurał. Chociaż brzmiał na trzeźwego. Zaraz się okaże. Wychodzę spod prysznica i idę do pokoju starszej córki. - Vera przypilnujesz Giuli? Ja muszę na chwilę wyjść. - pytam się córki, na co ta unosi głowę i nią kiwa. Ubieram się szybko w czerwoną koszulę, czarne dżinsy i wiązane trampki. Właśnie kilka dni temu zaczął się wrzesień, dziewczynki wróciły do szkoły. Nie mogę powiedzieć, że były z tego powodu zadowolone, ale jak mus to mus. Na szczęście w tym roku wrzesień jest wyjątkowo piękny, dlatego nie muszę zakładać żadnej kurtki. Idę w stronę głównego rynku i nagle staję jak wryty, bo właśnie zauważyłem na wielkim bilbordzie moje własne buty, z mojej własnej kolekcji, z moim własnym nazwiskiem. Co jest do cholery? Ruszam dalej i nagle znów staje bo zauważam przez witrynę sklepową szpilki, które niedawno stworzyłem. Ja pierdole, czy ja mam jakieś przywidzenia?
- Sądząc po twojej minie, nie wiedziałeś że twoje buty zostały jednak uszyte? - mówi znajomy głos na co odwracam się w jego stronę.
- Nie miałem pojęcia Gabriel. W ogóle nie wiem o co tu chodzi. Przecież dostałem list od "MinlerCampany" z wyraźną odmową.
- Masz może numer do dyrektora? - pyta się Gabriel.
- Tak, tak, poczekaj już dzwonię. - mówię i wybieram numer do Roberto Minlera.
- Roberto Minler, słucham? - słyszę po chwili głos mężczyzny.
- Roberto możesz do kurwy nędzy powiedzieć o co chodzi? Wychodzę dziś z domu i widzę buty, które nigdy nie miały być wyprodukowane.
- A więc już zauważyłeś. Co jesteś taki zły Emiliano, nie cieszysz się?
- Żartujesz sobie, oczywiście, że się cieszę, ale co się stało, że zmieniłeś zdanie?
- Powiedzmy, że koleżanka mojej żony poprosiła mnie o to, a dzięki temu, że bardzo ją polubiłem to się zgodziłem. No i wymyśliła świetny pomysł. To na prawdę mądra dziewczyna.
- Możesz mi powiedzieć kto to był?
- Camilla Garcia. - mówi to dobrze znane imię, a mnie zatyka.
- Camilla? - szepcze cicho, na co Minler sie śmieje.
- Tak Emiliano, dokładnie ona. Razem z Angelą studiowała na jednym roku i się zaprzyjaźniły.
- Dziękuję Roberto za informację. Do widzenia.
- Jeszcze jedno Emiliano. Przyślę ci w poniedziałek dziesięć milionów. Ta twoja nowa kolekcja to prawdziwa rewolucja. Cieszę się, że dziewczyna mnie przekonała.
CZYTASZ
My sweet babysitter
RomanceWychowanie dzieci nigdy nie jest łatwe. Te słowa szczególnie dotknęły Emiliana Cassono. Ojca dwójki dzieci, a przy okazji najbogatszego i najbardziej pożądanego mężczyzny w całych Włoszech. Pośród jego życia pojawia się skromna, miła, niezwykle pięk...