Pov. Camilla
Dzisiaj wypada dzień ostateczny. Może nastąpić koniec albo początek świata. I to dosłownie. Otóż dziś wypada sprawa sądowa o nadanie mi praw rodzicielskich. Nie będzie to łatwa rozprawa. Już tłumaczę dlaczego. Otóż gdy Chiara dowiedziała się, że jesteśmy pogodzeni, a co więcej zaręczeni, prawie wybuchła ze złości. Gdy wróciliśmy do Riva del Gardy przybyła do naszego domu i darła się tak, że chyba było słychać ją aż w Rzymie. Zagroziła, że odbierze nam dziewczynki i znajdzie na mnie obciążające dowody. Jak powiedziała tak zrobiła. Na swoich świadków wzięła o zgrozo, moją matkę, siostrzyczkę, mojego ex i byłego szefa, który mnie zwolnił. Najlepiej wziąć na świadków wszystkich moich wrogów, którzy będę mówić nieprawdziwe sytuacje w sądzie. Bardzo się boję, ale wcale nie spotkania z nimi, tylko tego, że ich zeznania będą pomocne w odebraniu nam dziewczynek.
- Kochanie nie stresuj się. Wszystko będzie dobrze. - głaszcze mnie uspokajająco po ramionach narzeczony.
- Łatwo ci mówić. Tak się boję, że moja wspaniała rodzinka odbierze nam Verę i Giul.
- Nie bój się skarbie. Nie pozwolimy na to.
- Tak mi przykro, że przeze mnie dziewczynki mogą być ci odebrane.
- Ej, ej nawet nie waż się mówić, że to przez Ciebie. Ty kochasz nasze córki całym sercem, a wina stoi po stronie Chiary.
- Kocham Cię Emiliano. - mówię i odwracam się do niego.
- Ja też Cię kocham. Ciebie, nasze trzy córki i dwoje synów.
- Już niedługo pojawią się na świecie.
- Nie mogę się doczekać. - mówi i głaszcze mój brzuch.
- Teraz nie możesz się doczekać, ale poczekaj aż się urodzą. Jedno przestanie płakać, to drugie zacznie.
- Oj tam. My sobie nie poradzimy? - uspokaja mnie Emiliano.
- Racja, razem damy radę. - zgadzam się z nim i całuje w usta.
- Uwielbiam twoje pocałunki. - mruczy mężczyzna nie przerywając czułości. Nagle słyszymy odgłos otwieranych drzwi.
- Nie chce wam przeszkadzać gołąbki, ale mamy rozprawę za pół godziny. - w drzwiach stoi uśmiechnięta Sophia.
- Soph, tylko pięć minut. - jęczę i znów zaczynam całować Emiliana.
- Uspokój swoje hormony ciążowe Cam. Pieprzysz się z nim co godzinę. - przewraca oczami Sophia.
- Wcale mi to nie przeszkadza. - odpowiada Emiliano i skrada mi ostatniego całusa, na co stękam niezadowolona. - Zajmę się Tobą po rozprawie kwiatuszku. - szepcze mi do ucha i lekko w nie gryzie.
- W takim razie chodźmy. - mówię i ruszamy na dół, gdzie czeka na nas reszta rodzinki. Na naszych świadków sąd powołał rodziców Emiliana, którzy specjalnie przyjechali do nas z Mediolanu, małżeństwo Fabbrów, narzeczeństwo Trequento i Esposito, jak również dziewczynki. Jednym słowem, mnóstwo osób, którzy na pewno nam pomogą. Po kilku minutach jesteśmy już przed salą sądową i naradzamy się z naszym adwokatem.
- Dobrze, że każdy z państwa jest obecny. To bardzo nam pomoże. - mówi Riccardo Moretti, nasz adwokat. - Pani Camillo mam nadzieję, że wszystko dobrze z Pani samopoczuciem.
- Tak, tak. - odpowiadam. - Jak najbardziej.
- Na początku zeznania będzie składać Pani Camilla. Sędzia prawdopodobnie zapyta jak poznała pani dziewczynki itp., następnie wyjaśnienia złoży pan Cassono, państwo Fabbro, Pani Trequento i Pan Esposito. Potem zeznania obciążające złoży strony przeciwna. Ostrzegam państwa. Mogą być one nieprawdziwe, ale nie możemy uledz gniewu, bo to tylko pogorszy sprawę. Pamietajmy o tym, że mamy tajną broń. Wszystko jest zrozumiałe?
- Oczywiście. - odpowiada Emiliano.
- W takim razie ja idę na salę, państwo za niedługo musicie dołączyć. - powiedział adwokat i odszedł. W tym właśnie momencie ze schodów wyłoniły się czarne charaktery.
- Proszę, proszę, a więc to, co o tobie mówili jest prawdą. - odzywa się moja wstrętna matka, która wygląda nawet dobrze.
- Nie twoja sprawa. - odpowiadam jej ostro starając się zachować spokój.
- Współczuję twoim bękartom. Mieć taką matkę. - tym razem odzywa się Brigida.
- Posłuchaj panienko. - mówi Emiliano i mocno łapie za rękę moją siostrę. - jesteśmy w sądzie dlatego nic ci nie zrobię, ale uważaj lepiej jak z niego wyjdziesz.
- Nie dotykaj mojej narzeczonej chuju. - odzywa się Paolo, mój ex narzeczony i próbuje popchnąć Emiliana, ale mu się nie udaje.
- Chiara. - zwraca się ostro mężczyzna do byłej żony. - Uspokój swój dzicz zanim mojej narzeczonej coś się stanie.
- Sprawa o nadanie praw rodzicielskich Camilli Garcii. - W momencie gdy Chiara ma zamiar coś odpowiedzieć z sali dochodzi głos informujący o rozpoczęciu spotkania.
- Damy radę prawda? - pyta zaniepokojona Vera.
- Oczywiście, że damy. Nie oddam was nikomu. - mówię i całuję po kolei córki.
- Jeszcze zobaczymy. - odpyskuje Chiara, gdy przechodzi obok nas. Wszyscy wchodzimy do sali i zajmujemy miejsce. Po niedługim czasie dołącza także starszy mężczyzna w okularach. Sędzia, który będzie prowadził rozprawę. Czas zacząć sąd ostateczny.
Witajcie w kolejnym rozdziale 👋🏻
Jak myślicie, czy Camilli uda się dostać prawa? I czym może być tajna broń?
CZYTASZ
My sweet babysitter
RomansWychowanie dzieci nigdy nie jest łatwe. Te słowa szczególnie dotknęły Emiliana Cassono. Ojca dwójki dzieci, a przy okazji najbogatszego i najbardziej pożądanego mężczyzny w całych Włoszech. Pośród jego życia pojawia się skromna, miła, niezwykle pięk...