Pov. Camilla
- Co się stało w sobotę na kolacji Cam? Proszę powiedz mi, proszę, proszę. - jestem właśnie w domu Cassono i słucham jęków Veronici, która koniecznie chce wiedzieć, co stało się ze mną i jej ojcem w sobotę.
- Vera, to sprawa moja i twojego taty. Proszę, nie każ mi mówić.
- No dobrze. Ale skoro jesteście oboje tacy tajemniczy to chyba coś się wydarzyło. Prawda?
- No dobrze Vera. Tak, coś się pomiędzy nami wydarzyło.
- Hurra! - krzyknęła i wskoczyła na kanapę.
- Vera, zejdź z kanapy. - karcę nastolatkę.
- Już dobrze, dobrze. - mówi i schodzi. W tym momencie rozlega się w całym domu dzwonek do drzwi.
- Poczekaj Veronica, pójdę sprawdzić kto to. - otwieram drzwi i zauważam, że przed domem stoi para starszych ludzi. Kobieta ma rude włosy do ramion i niebieskie oczy,a mężczyzna siwe włosy, brodę, brązowe oczy i czarne okulary. Oboje uśmiechają się promiennie. - Dzień dobry. Kim państwo są? - pytam lekko zdziwiona.
- Witaj kochanie. Jesteśmy rodzicami Emiliana. - mówi kobieta. - Ja nazywam się Eva, a to mój mąż Agostino. Ty musisz być Camilla, opiekunka naszych wnuczek?
- Zgadza się. Jestem Camilla.
- Nasz syn wiele o tobie opowiadał. - tym razem odezwał się mężczyzna. - Możemy wejść?
- Oczywiście. Proszę. - mówi i odzywam im się z drogi. - Vera, Giul chodźcie! - wołam dziewczynki i po chwili już wszyscy są w holu.
- Babcia, dziadek! - krzyczy radośnie Giulia i się do nich przytula.
- Jak fajnie, że jesteście. - tym razem odzywa uśmiechnięta Vera i także przytula dziadków.
- Proszę, niech państwo wejdą. - zapraszam małżeństwo do środka.
- Jakie państwo drogie dziecko. Mów nam po imieniu. - wtrąca pani Cassono.
- Dobrze Evo. - mówię lekko zawstydzona, na co mnie przytula.
- Wreszcie możemy cię poznać. Mój mąż miał rację. Już tyle wysłuchaliśmy od naszego syna na twój temat, że znamy cię na wylot. - śmieje się kobieta, a ja jej wtóruję.
- Właściwie mam lepszy pomysł. - odzywa się Agostino. - może pójdziemy do pobliskiej kawiarni na jakieś ciastko. Co wnuczki? Dawno z nami nie byłyście, a dziadek się stęsknił.
- Tak! - znowu krzyczy Giulia, ale po chwili milknie i wskakuje mi na ręce. - Cam możemy iść prawda? Proszę.
- Muszę najpierw napisać do tatusia, ale jestem pewna że się zgodzi. - mówię i całuję ją w czoło.
- Proszę usiądźcie chwilę, zadzwonię do Emiliana i będziemy mogli iść. - mówię na co staruszkowie się uśmiechają i siadają razem z dziewczynkami na kanapie. Ja wybieram numer Emiliana i po kilku chwilach mężczyzna odbiera.
- Coś się stało kochanie? - znowu nazwał mnie kochaniem. Od kiedy tu dzisiaj przybyłam właśnie tak mnie nazywa, a ja nie wiem kompletnie czemu. Chociaż jeśli mam być szczera, w ogóle mi to nie przeszkadza.
- Emiliano twoi rodzice są u ciebie w domu i chcą wyjść z dziewczynkami do kawiarni. Mogą?
- Skarbie przecież nie musisz się mnie pytać. Jesteś bardzo odpowiedzialna i wiem, że z tobą dziewczynkom nic się nie stanie. Po drugie to nie tylko mój dom, ale także twój. A po trzecie dojdę do was. Rozumiem, że to kawiarnia na rogu naszej ulicy?
CZYTASZ
My sweet babysitter
RomansWychowanie dzieci nigdy nie jest łatwe. Te słowa szczególnie dotknęły Emiliana Cassono. Ojca dwójki dzieci, a przy okazji najbogatszego i najbardziej pożądanego mężczyzny w całych Włoszech. Pośród jego życia pojawia się skromna, miła, niezwykle pięk...