9.Ups, chyba wziąłem cię za kogoś innego

7.4K 192 98
                                    

Pov. Camilla

W domu Cassono pracuję już od trzech tygodni i jeśli mam być szczera to na prawdę polubiłam moją pracę. Nie jest ona spełnieniem moich marzeń, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Tak, nadal marzę o zostaniu projektantką ogrodów, ale wiem, że nigdy nie będę mogła pracować w tym zawodzie, nawet pomimo tego że studia zdałam z najlepszym wynikiem na uczelni. Do takiej pracy potrzeba mieć albo bogatych rodziców, albo dobre znajomości. Ja i tego, i tego nie mam. Wracając do mojej obecnej pracy, trzeba wspomnieć o dziewczynkach, które naprawdę polubiłam, myślę że z wzajemnością. Jako, że mają wakacje i nie chodzą do szkoły, próbuje im znaleźć jakieś ciekawe zajęcia. Często razem gotujemy, rysujemy, chodzimy na spacery, a ostatnio nawet śpiewałyśmy karaoke. Co do stosunków z Emilianem myślę, że nie zmieniły się od czasu naszej ostatniej rozmowy w gabinecie. Tak, to wtedy ostatnio rozmawialiśmy. Od trzech tygodni Emiliano wraca do domu dosyć późno. Podobno ma teraz ogrom pracy, tak mówiła mi Vera. Dlatego, gdy on wchodzi do domu, ja zazwyczaj wychodzę. Parę razy co prawda proponował bym została na kolację, ale zawsze odmawiałam.

- To co dzisiaj jemy dziewczynki? - pytam się Very i Giuli, gdy piszę listę na zakupy.

- Nie wiem jak ty, ale ja bym zjadła spaghetti. - mówi do mnie starsza.

- A co ty na to Giul? - pytam się młodszej siostry.

- Taaaak! - krzyczy głośno. - uwielbiam spaghetti, a dawno nie jadłam.

- Więc tak, musimy kupić pomidory krojone, mięso mielone, czosnek, cebulę i oczywiście makaron. Vera idziesz ze mną i Giul na zakupy czy zostajesz?

- Jak nie masz nic przeciwko to zostanę. I tak ktoś musi przypilnować Libre. - uśmiechnęłam się na jej słowa. Libre to psiak, którego znalazłam parę tygodni temu w parku. Jak się okazało Vera miała rację. Ten psiak to fenomen. Rzadko zdarza się spotkać czarnego owczarka belgijskiego. Libre, bo tak nazwały go dziewczyny jest cudownym psiakiem. Kocha się bawić i być przytulanym. Od razu skradł serca dziewczyn jak i moje. Nawet Sophia go pokochała.

- Dobrze, w takim razie bądźcie grzeczni i Vera, pamiętaj żeby nie otwierać drzwi.

- Jasne Cam, nie martw się.

Biorę Giulię na ręce, żegnam się z Verą, zamykam dom i razem z małą idziemy do pobliskiego supermarketu.

***

- Vera, jesteśmy już! - krzyczę do nastolatki, gdy razem z Giulią przechodzimy przez próg domu.

- Jestem w kuchni! Robię nam sałatkę. - odzywa się na to Vera. - wszystko kupiłaś?

- Tak, tak, zaraz zrobię najpyszniejszy sos jaki kiedykolwiek jadłyście. - mówię do dziewczyn, gdy wyjmowałam zakupy.

- W to niewątpie. Wszystko co ugotujesz jest niesamowite. - mówi starsza.

- To prawda, skąd nauczyłaś się tak gotować Cam?- tym razem odzywa się Giulia.

- Mój tata był kucharzem i to on nauczył mnie gotować. - uśmiecham się smutno na wspomnienie o tacie.

- Był? - pyta się Vera

- Tak, umarł kilka lat temu. - mówię smutno.

- A co mu się stało? - pyta Giul.

- Wolałabym o tym nie mówić mała.

- Daj spokój Camilli Giulia, to nie twoja sprawa. - fuka na nią Vera.

- No dobra, przepraszam. - Giulia podchodzi do mnie i się przytula. Stoimy tak przez chwilę, do momentu aż nie słyszymy dzwonka do drzwi.

- Vera zapraszałaś kogoś? - pytam zdziwiona.

- Nie, może to tata wrócił wcześniej.

- Poczekajcie, sprawdzę kto to. - mówię do dzieci i odchodzę w stronę drzwi. Gdy otwieram ukazuje mi się postać przystojnego mężczyzny. Jest muskularny, wysoki. Ma szare oczy, czarne włosy i zarost na brodzie.

- No nie wierzę, nie ma mnie kilka miesięcy, a on już znajduje sobie nową babę. Ale nie dziwię się, jesteś dużo ładniejsza od Chiary. - odzywa się nieproszony gość.

- Przepraszam, kim pan jest? - pytam się lekko zdenerwowana.

- Wujek Gabe! - nagle słyszę głos zza siebie i widzę jak Giulia wpada w ramiona tego faceta.

- Wujku widzę, że poznałeś już Camillę, naszą nianię? - tym razem słyszę Verę.

- Ups, chyba wziąłem cię za kogoś innego. Wybacz. Jestem Gabriel Esposito, przyjaciel Emiliana z liceum.

- Camilla Garcia. Nic nie szkodzi, naprawdę. - uśmiecham się do niego.

- Przepraszam, że tak was nękam, ale przyszedłem odwiedzić Emiliana. Nie ma go?

- Jest jeszcze w pracy. Ale możesz na niego zaczekać. Proszę wejdź. Robię właśnie jedzenie, więc się załapiesz. - mówię do mężczyzny, na co ten kiwa głową i wchodzi.

- A więc jesteś opiekunką dziewczyn? - mówi i siada na kanapie.

- Dokładnie. Pracuje tu od kilku tygodni. To trochę dziwne, że cię dotąd nie spotkałam skoro jesteś bliskim przyjacielem Emiliana.

- Widzisz, przez pół roku byłem za granicą, tam otworzyłem ostatnio nową firmę i musiałem dokładnie nad nią popracować.

- Ciekawe, a gdzie dokładnie byłeś?

- W Polsce, a dokładniej w Zakopanem. Mówię Ci, to bardzo piękny kraj.

- Wiem, moja babcia jest Polką. - mówię dumna. Na prawdę kochałam moją babcię Mariannę, była mamą mojego taty i wieku 20 lat wyszła za Włocha, a następnie urodziła z nim mojego tatę. Niestety odeszła od nas rok przed moim ojcem.

- Widzisz jaka ciekawostka nam wyniknęła. Chyba się w takim razie dogadamy. - uśmiechnął się Gabriel i puścił do mnie oczko.

- W takim razie zapraszam na obiad. Vera! Giul! Wy też chodźcie. - mówię do całej trójki, na co wszyscy podchodzą.

- Mmm, pięknie pachnie. Z chęcią zjem. - mówi, siadajac na krześle facet. Przez następną godzinę opowiadamy sobie różne rzeczy nie tylko o Polsce. Gabriel jest na prawdę świetnym facetem. Nie dziwię się, że jest przyjacielem Emiliana. Ach, żeby ten drugi był równie rozmowny. Cóż, pomarzyć dobra rzecz.

Witajcie w Nowym roku robaczki. Oby był lepszy od poprzedniego. Jestem ciekawa czy podoba wam się fabuła opowiadania? I czy bohaterowie wam odpowiadają? Dziś poznajemy Gabriela, który odegra dosyć sporą rolę.

My sweet babysitterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz