Rozdział 8

137 6 0
                                    

NICK

Tak się ucieszyłem jak zobaczyłem Ashley w drzwiach. Spadł mi kamień z serca! Ashley nie jest jak reszta tych pustych lasek. Ona jest inna, przy niej czuje się sobą, nie muszę nikogo udawać i nic ukrywać no, poza tym kim był ten koleś, który mnie pobił i co mnie z nim łączy to powiem jej jak będzie na to czas.

Niestety musiałem odmówić tak kuszącej propozycji wejścia do niej w końcu może byśmy się zbliżyli do sobie. Ale nie, najważniejsze jest jej bezpieczeństwo! Musiałem się spotkać z tymi debilami, którzy teraz grożą nie tylko mi, ale też Ashley.
Napisałem do nich SMS

„Musimy się spotkać! DZISIAJ!  Za 10 minut na parkingu podziemnym koło galerii”

Dostałem odpowiedź po kilku minutach

„Będziemy”

Trochę się zestresowałam, ale musiałem to jakoś wyjaśnić, musieli dać mi więcej czasu. A przede wszystkim musieli dać spokój Ashley!

Długo na nich nie czekałem. W moją stronę jedzie czarny Van. Zatrzymują się przede mną i z auta wychodzi czterech typów w kominiarkach, dwóch z nich mało kije bejsbolowe. Trochę się przestraszyłem nie powiem, że nie, ale jakoś zapomniałem o tym pod wpływem emocji, które napływały do mnie z każdą sekundą.

- te kije nie będą wam potrzebne – powiedziałam kierując te słowa do tych dwóch typków, którzy je mieli

- a masz to na co czekamy? – spytali

- Dajcie mi więcej czasu oddam wam te pieniądze! – odpowiedziałem

- Przecież jesteś bogaty, pieniądze nie powinny stanowić problemu.

-To nie ja jestem bogaty tylko moi rodzice. Jak poproszę ich o 200 tysięcy to na pewno zaczyną coś podejrzewać. Każdy zacznie węszyć a tego nie chcemy prawda? – spytałem retorycznie

- Masz ostatni miesiąc na spłatę długu. Jeśli się nie wyrobisz inaczej to załatwimy.

- ZAŁATWIĘ TO ALE DAJCIE SPOKÓJ ASHLEY! – krzyknąłem

Spojrzeli się na mnie ze śmiechem w oczach

- Chyba ktoś się tu zakochał. Na byle kim by ci tak nie zależało.

- Nie wasza sprawa dajcie jej spokój i tyle. To jest sprawa między nami nie mieszajcie jej w to!

-Masz miesiąc!

Mówiąc to weszli do samochodu i odjechali a ja udałem się do domu.

Ostatnie słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz