Czułam się niezwyciężona przez naiwność, która kazała mi sądzić że złe rzeczy przytrafiają się tylko innym ludzią.
- Mścisz się.
- Nazywaj to sobie jak chcesz.
Używa moich słów przeciwko mnie, no ale kto od miecz wojuje ten od miecza ginie. Przecież nic nie może być bez reakcji. Akcja, reakcja, taka jest naturalna poezja życia. Nic co zrobiliśmy, nie może zostać bez odpowiedź. Nawet tej której się nie spodziewaliśmy, albo chcieliśmy.
- Przepraszam, przepraszam cię za to i za tamtą ale musiałam, zwariowałabym inaczej.
- Już ci mówiłem co znaczy dla mnie twoje przepraszam, zepsuta gówniaro.
- Błagam, dobrze wiesz że możesz mi pomóc, wiesz jak to zrobić.
- Wiem i mógłbym, ale tym razem to ja się z tobą pobawię.
Niewinna. Mogłam się taka wydawać dla innych, być tak odbierana przez moje otoczenie na co dzień. To było perwersyjne, ale pomimo wszystko odpowiadało mi to. W porównaniu z nim byłam jak wirtualne dziecko w lesie, żadnego doświadczenia a moje oczy wręcz krzyczały do niego "niewinność" za każdym razem gdy pozwalałam sobie na zbyt długie spojrzenie. Chciałam żeby pragnął mojej niewinność którą mi zabrał jakieś czas temu, żeby pragną pomimo wszystko mojej amatorszczyzny, żeby pragnął mnie tak jak otaczającego go powietrza, żeby traktował to tak jakby stracił, jeśli w ogóle kiedykolwiek to miał. Ale czy niewinność miała z mną coś wspólnego? Snape wstał od swojego biurka powoli do mnie podchodząc, jego czarne szaty dotknęły mnie delikatnie za nogi kiedy obok mnie przechodził. Następnie stanął za mną jak kat nad ofiarą gotowy skrócić głowę winnemu.
- Proszę.
- O co?
- Błagam.
- Słabo.
Łzy. Nawet nie wiedziałam kiedy pojawiły się w moich oczach. Bezsilność, brak wsparcia i troski, krzywda robiona komuś przez własne żądze, poczucie wstydu oraz zażenowanie swoją własną osobą, obrzydzenie do tego drugiego człowieka po tej drugiej stronie. Czy to właśnie czuł Snape będący na mojej łasce? Zastanawiałam się, naprawdę, starałam się znaleźć moment w który mogłam nad tym pomyśleć ale to i tak było na nic, bo zazwyczaj po ciemność przed oczami nie ma już nic. Zazwyczaj jak czujesz czyjąś dłoni zaciskającą się na szyi, panikujesz.&
- Jak się czujesz?
Otworzyłam momentalnie oczy patrząc przez chwilę w sufit, przyzwyczajałam się do światła w pomieszczeniu i dopiero jak to zrobiłam spojrzałam na Madame Pomfrey.
- Profesor Snape cię przyniósł popołudniu, powiedział że miałaś atak u niego na lekcji.
Miałam, miałam atak, tylko że w jego biurze, u niego na podłodze, na kolanach, z jego ręką wokół swojej szyi, i to było właśnie to co pamiętałam ostatnie, tak samo jak to że mi nie pomógł. Kiwnęłam głową do pielęgniarki i zamknęłam oczy układając swoją głowę na nowo na poduszce. Nie miałam siły się odzywać, nie miałam siły zrobić nic, nawet kurwa mrugnąć oczami, nie miałam siły iść do toalety, chociaż bardzo mi się chciało sikać.
- Profesor Snape mówił coś więcej?
- Nie kochanie, czemu pytasz?
- Bez powodu. Kiedy będę mogła wyjść?
- Zależy od tego jak się czujesz.
- Normalnie.
- Podam ci jeszcze jeden eliksir i przygotuje wpis do twojej karty medycznej, wtedy będziesz mogła wrócić do siebie, oczywiście jeżeli będziesz chciała.
- Heroine.
Zanim Pomfrey zdążyła wstać i wyjść, do skrzydła szpitalnego wbiegł Nevan podchodząc szybko do mojego łóżka.
- Powiedzieli mi że miałaś napad.
- Nie pierwszy, nie ostatni.
- Harry powiedział że miałaś sprzeczkę na lekcji ze Snapem i wysłał cię do swojego biura.
- To nie istotne.
- Dostałaś napadu w jego biurze a nie na lekcji.
- Nevan, dziękuję za twoją troskę i rozumiem że się martwisz, ale naprawdę nie potrzebnie.
Nie mogąc dłużej znieść tej bezczynność, podniosłam się do pozycji siedzącej próbując wstać z łóżka, ale zanim dotknęłam nogami ziemi zobaczyłam przed sobą mojego towarzysza i poczułam jego rękę na swoim barku.
- Czuje od ciebie jego magię.
Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, mogłam tylko siedzieć i patrzeć się przed siebie, kombinując jak się z tej rozmowy wymigać.
- Heroine, co się między wami wydarzyło?
- Nic, Profesor Snape zablokował mi głowę na czynniki zewnętrzne na początku tego roku szkolnego z powodu moich dolegliwość, pewnie dlatego ją czujesz.
- To nie ten rodzaj magii.
- Nevan, zostaw mnie w spokoju, proszę.
CZYTASZ
Sevmione - Not Always. Część I. +18 (KOREKTA)
RomantikGłośny jęk wydobył się z mojego wnętrza ale moje usta zostały szybko zakryte męską dłonią. Mogłabym uznać to za poniżające, gdyby tylko nie było to tak erotyczne. Coraz mocniej się we mnie kołysał, a uścisk jego dłoni na moich ustach stał się mocnie...