Rozdział 8 - Torf.

2.1K 74 13
                                    

Zanim zrezygnujesz przypomnij sobie, czemu zacząłeś, i ile osób będzie się cieszyć z twojej porażki. Spieprzyłam? Nie byłam zbytnio dumna, nie mogłam się przyznać że nie zawsze miałam rację. Wszystko było czarno białe, minimalne odcienie szarość, ale i tak nie widziałam kolorów, jaśnistych, wyrazistych. 
- Znowu to zrobiła, ta różowa wredna małpa!
Siedziałam na kolacji z resztą mojego rocznika dopóki nie przyszła do nas Ginny wykrzykując coś od samego wejścia. Od paru dni w szkole gościmy Umbridge co skutkuje cięższą atmosferą w szkolę oraz większymi nerwami nich dotychczas i to nie tylko ze strony uczniów.
- Przyszła do nas na lekcje i prawie całą stała mi nad głową i to nie był pierwszy raz.
- Nie przejmuj się, każdemu z nas się przygląda, mi zrobiła to samo na historii magii a Nevillowi na eliksirach, biedny wysadził prawie całą klasę z nerwów.
Powiedziałam do swojej przyjaciółki dalej czytając gazetę i jedząc swoją jajecznicę.
- Wiecie gdzie Umbridge nie przychodzi?
Zapytał się nas Seamus z tajemniczym uśmiechem na ustach. Popatrzyliśmy na niego wszyscy z zainteresowaniem czekając na to by nas oświecił.
- Na obronę, ani razu nikt jej tam nie widział.
- Bo Snape by ją szybko wywalił gdyby zaczęła mu robić zamieszanie na lekcji.
- Wywalił to mało powiedziane.
Popatrzyłam na niego, siedział przy stole nauczycielskim czytając tą samą gazetę co ja i pijąc coś z filiżanki. Nagle usłyszeliśmy dość głośną rozmowę dobiegającą z holu ale szybko kierowała się w stronę wielkiej sali.
- Nie wydaje mi się że twoja obecność na moich lekcjach jest jeszcze potrzebna, Dolores.
- Wydaje mi się Minerwo że jest potrzebna i to jeszcze bardziej niż dotychczas, twoje metody nauczania są nie poprawne.
- Nie poprawne!
McGonagall stojąc na środku sali prawie wybuchła z nerwów, zrobiła się cała czerwona i zaczęła ściskać dłonie.
- Uczę tutaj od kilkunastu lat i nikt nigdy nie podważył mojego autorytetu.
McGonagall ruszyła do stołu nauczycielskiego nie czekając na odpowiedź Umbridge.
- To może właśnie przyszedł na to czas. Severus, może powiesz coś swojej koleżance.
- Właśnie Severus, może coś powiesz swojej koleżance.
Umbridge jak i McGonagall popatrzyły na Snape oczekując od niego postawienia się po którejś ze stron. Wszyscy w sali patrzyliśmy na całą trójkę, Umbridge stała w połowie sali zaś McGonagall przed stołem nauczycielskim, a Snape dalej siedział tam gdzie siedział spoglądając to na jedną to na drugą. Odłożył filiżankę i poprawił swoją gazetę wzdychając.
- Siadaj Minerwa.
- Tylko tyle masz jej do powiedzenia Snape. Spodziewałam się po tobie czegoś więcej.
Powiedziała obrażona i wściekła Umbridge rozumiejąc to że nie uzyska żadnej aprobaty ze strony Snape. Zaś on jakby nigdy nic wrócił do swojego zajęcia olewając zaistniałą sytuacje, ale pomimo wszystko można było zauważyć że wybrał stronę McGonagall.

&

Powtórka z piątego roku, pomyślałam leżąc w łóżku. Było już mocno po dwunastej a ja dalej nie mogłam zasnąć myśląc gorączkowo o swoim nauczycielu czarnej magii. Odkąd pojawiła się Umbridge nawet ze mną nie rozmawiał, nawet na lekcjach. Od naszej ostatniej rozmowy minęło parę dni a za dokładnie dwa będę musiała zgłosić się do niego na szlaban. Nigdy w życiu ich tyle nie miałam co w tym roku, ale pomagają mi w dążeniu do mojego celu. Na razie nie mogłam w ogóle określić relacji nas łączącej oprócz paru pocałunków z mojej strony i delikatnych dotyków. Musiałam jakoś przyspieszyć swój plan, oraz pogłębić naszą relacje ale nie do końca wiedziałam jak mogłam to zrobić. Moje rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi mojej sypialni, wstałam zastanawiając się kto mógł o tej porze do mnie przyjść ale kiedy otworzyłam drzwi wszystko już było dla mnie jasne.
- Ginny?
- Mogę wejść?
- Tak jasne, wchodzi.
Ginny weszła siadając na moim łóżku, wyglądała na mocno zmartwioną i jakby zdenerwowaną. Siadając obok niej postanowiłam nie czekać aż wydusi z siebie jakieś słowo tylko się jej zapytać od razu co się stało.
- Co jest?
- Będę musiała się rozstać z Harrym.
- Co? Dlaczego?
- Ostatnio coraz częściej myślę o kimś innym.
- O kim jeżeli mogę spytać.
Ginny wstała nerwowo z łóżka i zaczęła się kręcić po mojej sypialni.
- Nie mogę ci powiedzieć Hermiona, przepraszam ale chyba byś nie zrozumiała.
- Skąd ta pewność że bym nie zrozumiała?
- Bo to nie jest do końca normalne, na pewno nie dla ludzi którzy nas otaczają.
- Wszystko jest normalne, tylko wystarczy do tego odpowiednio podejść.
- Herm to jest takie że rodzina by mnie wydziedziczyła, a Harry z Ronem znienawidzili do końca życia, ty prawdopodobnie też.
- Myślę że ja bym była ostatnią osobą która by cię oceniała Ginny.
Ginny usiadła patrząc na mnie ze zmartwionym wzrokiem. Widać było po niej że chce coś mi powiedzieć ale te słowa nie mogły jej przejść przez gardło. Złapałam ją za dłoń ściskając ją na znak wsparcia, a wzrokiem próbowałam ją przekonać do tego że jestem po jej stronie nie ważne od tego jaką decyzje podejmie.
- To wąż.
Powiedziała Ginny spuszczając wzrok w dół. Za to ja się uśmiechnęłam i ścisnęłam jeszcze mocniej jej dłoń. Ginny kiedy poczuła mocniejszy uścisk podniosła wzrok delikatnie na moją twarz a kiedy zobaczyła mój uśmiech można było wyczytać z jej twarzy że jej ulżyło.
- Nie będę cię pytać kto to ani wymagać od ciebie żebyś mi powiedziała.
- Byłam przekonana że każesz mi wyjść.
- Przecież to nie twoja wina że zakochałaś się w jakimś wężu, zresztą nie każdy wąż jest zły i jadowity.

Sevmione - Not Always. Część I. +18 (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz