Rozdział 9 - Cytadela.

2K 70 23
                                    

- Cześć Hermiona.
- Luna?
- Jesteś jakaś zmieszana moją osobą.
- Wiesz, jestem właśnie po szlabanie u profesora Snape, sama rozumiesz.
- Profesor Snape był dzisiaj nadzwyczaj pobudzony, chyba przez Panią Umbridge.
- Pewnie tak.
- Masz trochę pogięte ubranie.
Odruchowo spojrzałam na siebie. Czułam się jak na przesłuchaniu ale wiedziałam że przed nią nie mam co ukrywać, była szczera sama w sobie i nawet jak mówiła ci najgorszą prawdę prosto w oczy to nie mogłeś się na nią gniewać.
- Hermiona, ostatnio dziwnie się zachowywałaś, a jak profesor Snape był w pobliżu to już całkowicie, szczególnie zmieniały się twoje oczy. Ale nie myślałam że profesor się tobą zainteresuję, szczególnie przez Harrego i przez to że należysz do Gryffindoru.
- Słucham? Przepraszam ale cię nie rozumiem.
- Przepraszam Hermiona nie chciałam być nie miła, nie gniewaj się.
- Nie gniewam, po prostu nie rozumiem.
- Profesor Snape podobno często pozwala sobie z uczennicami, z tego co mogę zauważyć po obserwacji twojej osoby mogę śmiało stwierdzić że z tobą też. 
Popatrzyłam na Lunę. Po jej słowach zaczął we mnie buzować smutek pomieszany ze złością, nie wiem czemu mi to mówiła, mogłam pomyśleć że mówiła mi to specjalnie z jakiegoś powodu ale przy niej to nie możliwe, ona nie umiała kłamać ani być złośliwa czy zła na kogoś.
- Dużo dziewczyn przychodzi do Profesora.
- Skąd o tym wiesz?
- Moje koleżanki mi mówiły poza tym słyszałam rozmowę dziewczyn ze Slytherinu.
- Luna czemu mi to wszystko mówisz?
- Lubię cię i nie chce żebyś później cierpiała znając twoje wielkie serce które bardzo łatwo zranić. Myślałam że wiesz.
- Nie nigdy o tym nie słyszałam, nawet Ginny a ona przecież zawsze z plotkami jest na czasie.
- To trochę temat tabu, większość dziewczyn o tym nie mówi ani się nie chwali, głównie ze strachu. Przykro mi Hermiona, widzę że się zasmuciłaś.
- Nie, nic nie szkodzi, dziękuje że mi powiedziałaś. Byłabym wdzięczna gdybyś nikomu o tym nie wspominała, nikomu nie mówiła o mnie?
- Oczywiście.
Posłałam jej uśmiech i przeprosiłam mówiąc że muszę już iść, i taka była prawa, jeszcze chwilę jakbym postała to straciłabym władzę w nogach. Idąc przez siebie powinnam kierować się w stronę swojej sypialni ale ja wybrałam inna drogę, taką z której mój nauczyciel na pewno nie byłby zadowolony. 

&

- Profesor Snape? Hermiona co ty gadasz.
- Tak mi powiedziała Luna.
Odebrałam od Hagrida filiżankę ciepłej herbaty opowiadając mu o tym czego się dowiedziałam od Luny oraz o cały zajściu przed spotkaniem jej.
- Snape jest nie do końca dobrą osobą, ma dużo złego na kącie, teraz też nie jest święty, ale żeby zaraz takie oskarżenia. Uwierz mi pomimo wszystko jest on najbardziej zaufaną osobą profesora Dumbledora poza tym trochę go znam i nigdy nie słyszałem aż takich oskarżeń w jego stronę.
Sam usiadł naprzeciwko mnie przyglądając się mojej zmartwionej minie.
- Może nie znasz go tak bardzo jak myślisz.
- Wiesz, chyba tylko psor Dumbledore zna go wystarczająco bo żaden z nas nie wie o nim tyle co on, ale wiem że jest on osobą ważna i potrzebną w zamku szczególnie dlatego że różne rzeczy się dzieją, i to żadne dobre. Jak byli Dementorzy to było paru którzy cofali się od niego, obronił też Profesor Sprout i profesora Flitwicka przed nimi, gdyby nie on nie byłoby dobrze, nie bylibyśmy tak bezpieczni. Pomimo wszystkich oskarżeń w jego stronę jest on naprawdę potężnym czarodziejem oraz inteligentnym, umie kłamać samemu Voldemortowi prosto w oczy a to znaczy o jego sile. Więc pierw z nim porozmawiaj a dopiero później wyciągaj wnioski, nie powinno się oceniać książki po okładce, sama to doskonale powinnaś wiedzieć. 
- Wiem, ale nie mogę się tego pozbyć z głowy, wiem że Luna mówiła prawdę bo jak mnie dotknął to nic by mu nie przeszkadzało żeby dotykać inne. Pomimo wszystko jestem pewna tego co czuję i wszystko było dobrze gdyby.
- Gdybyś się nie dowiedziała że nie jesteś jedyna.
Podniosłam na niego wzrok szukając pomocy. Upiłam łyk herbaty i poczułam pojedynczą łzę na swoim policzku, nad którą nie mogłam zapanować.
- Nie płacz Hermiona.
- Jest mi po prostu przykro.
- Wiem. 
Podszedł do mnie biorąc moją malutką rączkę w swoje duże dłonie. Uśmiechnęłam się do niego przez łzy za chwilę śmiejąc się delikatnie. Pogłaskał mnie po głowie zadając mi kolejne ważne pytanie.
- Myślałaś może jak zareagują twoi przyjaciele jak się dowiedzą o twoich uczuciach?
- Myślałam i byli oni dla mnie najmniejszym problemem. Jakoś nie przejmuje się tym jak zareagują, czy mnie zostawią czy nie. Jedyne czego jestem pewna to tego że ty jesteś jedyną osobą z którą mogę o tym porozmawiać.
- Jesteś mądrą czarownicą, nie znam mądrzejszej od ciebie i wiem że sobie poradzisz bez żadnego słowa wsparcia które i tak mało by co dla ciebie znaczyło, bo pomimo wszystko, pomimo tego co ci powiem lub ktokolwiek inny ty i tak zrobisz po swojemu.
- Czemu tak uważasz?
- Bo żadne z tych słów nie będzie wypowiedziane przez niego. 

Sevmione - Not Always. Część I. +18 (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz