Coraz częściej przesypiałam większość dnia, coraz częściej towarzyszyło mi powracające złe samopoczucie i coraz częściej łapałam się na tym że wcale się tym nie przejmowałam. Nie wiedziałam czy to przez pogodę czy przez moje powracające dolegliwość czy jeszcze przez coś innego, może przez to że Snape coraz częściej nie było w zamku ani na lekcjach, albo nawet to że jak był to mało co go widuje a o jakiś prywatnych lekcjach czy jakimkolwiek dotyku z jego strony mogłam tylko pomarzyć. Teraz też zamiast iść na obiad uciekałam szybko do swojej komnaty z zamiarem znalezienia się w swoim łóżku które na mnie czekało. To wszystko było takie bez sensu. Walnęłam się dłonią w czoło mając dość swoich własnych myśli. Podniosłam się z łóżka z zamiarem wstania z niego by chociaż udać się na popołudniowe odrabianie lekcji. Wychodząc ze swojej komnaty wzięłam jeszcze swoją szatę wierzchnią i zamknęłam drzwi rzucając zaklęcie zabezpieczające. Wchodząc do wielkiej sali z książkami w swoich dłoniach zauważyłam Snape z McGonagall którzy stali na środku i zawzięcie o czymś rozmawiali a zaraz obok ich miejsca postoju zauważyłam chłopaków oraz Ginny którzy tylko jak mnie zobaczyli pomachali dłońmi wołając mnie do siebie. Przeszłam obok nauczycieli z którymi się przywitałam zauważając jak Snape przyjrzał mi się dłuższą chwilę. Następnie podeszłam do swoich przyjaciół witając się z nimi. Usiadłam obok Harrego otwierając książki z zamiarem odrobienia zadań domowych. Ale zamiast się na tym skupić ja przysłuchiwałam się rozmowie swoich nauczycieli którzy byli coraz bliżej nas.
- Severus zaczynam się tym poważnie martwić.
- Niepotrzebnie.
- A co jeżeli nie będzie tak jak przypuszczacie?
O czym oni rozmawiali? Głos oraz ton wypowiadanych słów przez profesor McGonagall świadczyło że o czymś nie za bardzo jej odpowiadającym. Udając czytanie dzisiejszego tematu z eliksirów poczułam za swoimi plecami dobrze mi znaną osobę ale nie samą. Odwróciłam się delikatnie tak samo jak Harry patrząc na naszych nauczycieli.
- Moi drodzy, Profesor Dumbledore oczekuje waszej trójki u siebie dzisiaj wieczorem.
- Czy wiadomo o co chodzi?
Popatrzyłam na Harrego który zadał ważne dla nas pytanie.
- Na pewno o coś ważnego Potter, inaczej by was do siebie nie zapraszał.
Snape odpowiedział Harremu na jego pytanie i odszedł od nas kierując się w stronę stołu nauczycielskiego a zaraz za nim ruszyła profesor McGonagall. A ja widząc okazję zamienienia z nim pare słów ruszyłam w jego stronę nie przejmując się tym co sobie pomyślą inni. Stanęłam przed nim kiedy usiadł na swoim miejscu przy stole kadry nauczycielskiej, popatrzył na mnie a następnie oparł się wygodnie o oparcie mosiężnego fotela. Zauważyłam jeszcze McGonagall która usiadła na chwilę ale kiedy popatrzyła na mnie stojącą przed Snapem przyjrzała mi się i wstała idąc w stronę uczniów najwidoczniej pilnować ich z ich zadaniami domowymi. Kiedy nikogo w miarę wokół nas nie było chciałam zacząć rozmowę ale Snape mnie wyprzedził.
- Nie sądziłem że będziesz aż tak zdesperowana.
Wziął zeszyt jakiegoś ucznia w ręce kładąc go przed sobą oraz otwierając go by sprawdzić zapiski jednego z uczniów.
- Nie jestem zdesperowana, tylko rządna informacji oraz odpowiedzi.
- Na pewno tylko tego?
Nawet na mnie nie spojrzał, nie uraczył mnie żadnym spojrzeniem co tylko potęgowało we mnie złość.
- Jutro czwartek, nie za bardzo wiem co z moimi prywatnymi lekcjami z panem.
- Nic, tak jak powiedziałem ci ostatnio, na ten moment masz zablokowany umysł i czujesz się lepiej a ja nie mam czasu więc na jakiś czas będą odwołane.
- Nie było Pana pewien czas w zamku więc skąd Pan może wiedzieć czy dalej czuje się dobrze?
- Bo wiem, ktoś bardzo uprzejmy mnie w tym upewnia.
- Naprawdę, to ciekawe bo moje złe samopoczucie zaczęło powracać, gdyby Pana informator naprawę istniał to by powiedział coś innego niż tylko to że wszystko w porządku.
- Szacunek Granger.
- Co z moimi lekcjami?
- Tak jak powiedziałem przed chwila, są odwołane. O coś jeszcze chcesz się zapytać?
- Nie, to wszystko Panie Profesorze.
W nerwach rzuciłam mu na stół, dokładnie na zeszyt który właśnie sprawdzał, swój zeszyt z zadaniem domowym z czarnej magii które zrobiłam już wcześniej. Jeszcze z większym zamachem odwróciłam się wracając do swoich przyjaciół i bez słowa wytłumaczenia zabrałam swoje rzeczy wychodząc z sali kierując się w stronę swojej komnaty. Po drodze na której nie zwracałam uwagi na nic wpadłam na kogoś wychodząc za zakrętu. Upadłam na tyłek tak samo jak ta druga osoba którą okazała się Alice Buffalo.
- Przepraszam, nie powinnam z takim rozmachem wychodzić z zakrętu.
- Nie, to ja przepraszam, powinnam pomyśleć że ktoś może być za zakrętem.
Pomogłam wstać dziewczynie a następnie popatrzyłyśmy się na siebie przyglądając się sobie nawzajem dopóki dziewczyna naprzeciwko nie wyciągnęłam w moją stronę ręki.
- Jestem Alice Buffalo.
Popatrzyłam na jej dłoń a następnie podałam jej swoją.
- A ja jestem...
- Hermiona Granger, wiem, sporo o tobie słyszałam od Ginny i od innych ludzi, nawet od profesora Snape.
- Tak? A co mówił jeżeli mogę spytać?
- Że jestem tak sama jak Granger, tak samo przeszkadzam w lekcji i macham mu ręką przed nosem.
Zaśmiała się a ja zaraz za nią. Wtedy przypomniałam sobie to co usłyszałam jakiś czas temu od Ginny, korzystając z okazji postanowiłam się jej o to zapytać.
- A propos profesora Snape, słyszałam że udało ci się u niego poprawić ocenę pomimo złego zachowania na lekcji. Jak udało ci się to zrobić?
Popatrzyłam na jej twarz i zauważyłam zmieszanie oraz coś jeszcze ale ciężko było mi określić co to było. Spuściła wzrok w dół ale za chwile go podniosła patrząc mi z powrotem w oczy.
- Tak naprawdę zgodził się na poprawę oceny tylko dlatego że miał mnie dość, chciał żebym dała mu spokój i przestała go męczyć więc dla świętego spokoju poprawił mi ocenę.
- Ciekawe, od pięciu lat nie słyszałam o takim przypadku, a naprawdę różnie bywało.
- No kiedyś musi być ten pierwszy raz. Przepraszam, ale się śpieszę, mam sporo lekcji, a o referatach nie wspomnę.
- Jasne, rozumiem. A jak coś to uważaj, Snape dzisiaj pomaga McGonagall w utrzymaniu porządku ale w sumie może ty nie powinnaś się tym przejmować jeżeli masz sposób na naszego profesora.
Popatrzyłam na nią a następnie ruszyłam w swoją stronę. Ani przez sekundę nie uwierzyłam w jej ani jedno słowo, tam musiało być coś innego bo gdyby było tak jak ona mówi to już bym dawno miała u niego sam szóstki.
CZYTASZ
Sevmione - Not Always. Część I. +18 (KOREKTA)
RomanceGłośny jęk wydobył się z mojego wnętrza ale moje usta zostały szybko zakryte męską dłonią. Mogłabym uznać to za poniżające, gdyby tylko nie było to tak erotyczne. Coraz mocniej się we mnie kołysał, a uścisk jego dłoni na moich ustach stał się mocnie...