Rozdział trzydziesty drugi

236 11 1
                                    

Miesiąc minął jak z bicza strzelił. Nim się obejrzałam byłam ubrana w białą suknię i Syriusz prowadził mnie do Jamesa.
- Stresujesz się? - spytał mnie Black.
- Cholernie - odparłam, a on się zaśmiał.
- Będzie dobrze. Raczej nie zwieje - rzucił, a na moją twarz również wpełzł uśmiech.
- Spróbowałby. Wszyscy przybyli? - zapytałam.
- Tak. Przepraszam, że to mówię, Maeve, ale przytyłaś - stwierdził.
- Wiem, Black. Nie mów tego Potterowi.
- No problemo.
- Jestem w ciąży.
- Żartujesz! Gratulacje młoda! - po tych słowach oddał mnie Jamesowi i usiadł w pierwszym rzędzie, obok Dumbledore'a i McGonagall.

Cała ceremonia była nudna i sama jej nie słuchałam. Ivy szturchała mnie kiedy musiałam coś mówić. Gdy już zostaliśmy okrzyknięci "państwem Potter", machnęłam różdżką i ławki rozsunęły się. Obok nich pojawił się długi stół, a na ziemi zjawił się dębowy parkiet. James pociągnął mnie do tańca. Po chwili dołączał do nas każdy. Molly i Artur zostawili chłopców z Hagridem. McGonagall i Dumbledore byli królami parkietu, a ciotka Grace wyciągnęła na sam środek Moody'ego. Isla i Black znów się pokłócili, przez co Syriusz, żeby zrobić dziewczynie na złość, poszedł zatańczyć z Dor. Lily porwała do tańca Remusa, a Ives i Harriet próbowały ogarnąć wściekłą Is.
- Parodia nie wesele - szepnęłam do Jamesa i się zaśmialiśmy.
- Syriusz mówił, że masz mi coś do powiedzenia - rzucił.
- No tak. Jemu coś powiedzieć.
- Co przede mną ukrywasz, Potter?
- Będziesz miał dziecko, Potter.
- Żartujesz, Miau?
- Nie. Mówię śmiertelnie poważnie - bałam się, że zaraz wyjdzie i nie wróci. Zareagował kompletnie inaczej. Obkręcił się ze mną i mnie pocałował.
- Będziemy najlepszymi rodzicami na świecie! - krzyknął, a ja wybuchnęłam śmiechem.

Miau//J.P. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz