Rozdział dwudziesty pierwszy ~ Regulus

229 11 2
                                    

- Wiem, że mnie nienawidzisz, ale chcę żebyś wiedział, że żałuję - powiedziałem do brata, a on dziwnie na mnie spojrzał.
- To żart, tak? - spytał.
- To ty jesteś w nich mistrzem - odparłem.
- Liczysz na to, że po tych wszystkich latach znęcania się nade mną razem z rodzicami od tak ci wybaczę? - nie krzyczał na mnie. Każde jego słowo bolało nas obu coraz mocniej. Zawsze twierdziłem, że to co robimy go krzywdzi, ale matka powtarzała, że zasłużył, bo to co robi jest złe. Na początku w to wierzyłem. Gdy poznałem Gelbero, moje zdanie lekko się zmieniło. Syriusz przestał być dla mnie zdrajcą.
- Nie, ale chyba powinieneś podziękować Maeve - powiedziałem.
- A to z jakiej okazji? - nie ufał mi. Nie dziwię mu się. Sam bym sobie nie ufał.
- Gdyby nie ona nie zrozumiałbym tego. Przepraszam. Przestałeś być dla mnie zdrajcą, zostałeś wzorem. Zanim trafiłeś do Gryffindoru chciałem być jak ty. Teraz znowu tak mam - odparłem. Nie panowałem nad tym, miałem łzy w oczach.
- Co ty odwalasz? - zapytał, gdy chciałem go przytulić.
- Jest mi... tak cholernie przykro. Zawiodłem cię. Nie ważne czego bym nie zrobił zawsze ktoś przeze mnie cierpi. Najpierw ty, później Maeve. Nie chcę tak dalej. Mama też za tobą tęskni - odrzekłem dając upust emocjom.
- Reg, nie mogę pozwolić byś przechodził przez to co ja. Nie możemy mieć kontaktu. Chociaż tak cię ochronię.
- Nie, proszę.
- Wybacz mi, Regulusie, ale jeśli rodzice coś ci zrobią, będę czuł się za to odpowiedzialny.
- Syriuszu, potrzebuję cię. Potrzebuję mojego kochającego brata, który zawsze mnie chronił i myślał za nas dwóch, gdy pakowałem się w kłopoty.
- Regulusie, dla ciebie najlepiej będzie jak zapomnisz, że kiedykolwiek miałeś brata. Musisz patrzeć na swoje dobro. Wybacz bracie, ale to jest jedyna słuszna opcja.
- Ja nie chcę zabijać! Czarny Pan chce żebym to robił!
- Nic na to nie poradzę. Wybrałeś właśnie taką drogę, więc nie powinieneś mieć do mnie o to pretensji. Powtórzę się. Zapomnij o moim istnieniu. Tęp mnie jak mugoli, ale nie miej ze mną kontaktu. Dla twojego dobra - powiedział i położył dłoń na drzwiach od przedziału. - Chcesz coś jeszcze powiedzieć?
- Kocham cię, bracie - starszy po tych słowach mnie przytulił.
- Ja ciebie też, Reg. Ja ciebie też. Idź już - puścił mnie i wrócił do pomieszczenia, a ja poszedłem w swoją stronę. Ta rozmowa dała mi wiele do zrozumienia. Ale dwie rzeczy wziąłem do siebie najbardziej. Pierwsza: Nie każdy czyn może zostać wybaczony. Druga: Płaczą nie słabi, a uczuciowi.

Miau//J.P. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz