Rozdział dwudziesty

250 12 4
                                    

Końcówka wakacji minęła zaskakująco spokojnie. Żadnego porwania ani morderstwa. Dość często wymieniałam się listami z tatą oraz z ciotką Grace. Ciocia po śmierci Beth, by nie musieć się męczyć w mieście, wyjechała do Japonii, a mój ojciec opowiadał mi o coraz gorszym stanie Harper. To już nie było zwyczajne urozmaicenie imprez. Narkotyki stały się sensem jej życia. Z jednego listu dowiedziałam się, że moja siostra zerwała z chłopakiem tylko dlatego by mieć powód do wyjścia z domu i naćpania się. Wiedziała, że rani tym Caleba, ale nie umiała inaczej.

Siedziałam z przyjaciółmi w przedziale. Nie dawałam po sobie poznać, że nadal w głowie dudni mi wiadomość o śmierci Bethany. Niby od naszego ostatniego spotkania minęły niecałe dwa tygodnie, ale czułam się jakbym nie widziała ich wszystkich wieczność. Bardzo wiele się zmieniło. Oprócz dość ukrywanego przeze mnie i Jamesa związku, mieliśmy jeszcze jedną parę w grupie. Isla po ponad roku dała szansę Blackowi. O mnie i Potterze wiedzieli jedynie jego rodzice, mój tata wraz z siostrą, Syriusz i Ivy.
- Idę się przejść - powiedziałam i wyszłam z przedziału. Szłam wzdłuż pociągu, gdy usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam za sobą Rogacza.
- Wypchali mnie, jeśli chcesz zostać sama, to mi powiedz - zaczął się jąkać.
- Spokojnie, Jamie. Możesz iść ze mną - odparłam i chwyciłam go za dłoń.
- Gdzie idziemy? - spytał.
- Chcę się zobaczyć z Harper. Muszę jej choć trochę przypilnować - odrzekłam.
- W sumie racja. Boisz się o nią?
- Trochę. Nie chcę żeby trzecia Gelbero odeszła w przeciągu pieprzonych trzech miesięcy.
- Jedna na miesiąc.
- To nie jest śmieszne, James. Kolejna byłabym ja.
- Nie pozwoliłbym na to, Miau - stwierdził, po czym dyskretnie pocałował mnie w czoło.
- Kochany jesteś - odparłam.
- Gelbero i Potter! - usłyszeliśmy krzyk z przedziału. Cholera.
- Hej, Lily! - rzuciłam zażenowana.
- Nie wierzę! Jesteście razem? - zapytała.
- Ta, jakoś tak wyszło - odparł James.
- Gratulacje! Bardzo do siebie pasujecie! - stwierdziła i podeszła by mnie przytulić. Czułam się z tym dziwnie.
- Zawsze myślałam, że będziesz z Blackiem - zaśmiała się Dorcas. Ją z nich wszystkich lubiłam najbardziej. Evans też była dosyć sympatyczna, ale Marlenę najchętniej rzuciłabym ogromnej kałamarnicy już na pierwszym roku przed przydziałem.
- Meadowes, to by było niczym kazirodztwo. Syriusz jest dla mnie jak starszy brat - odrzekłam i lekko się uśmiechnęłam.
- Dziewczyny, nie przywiązujcie się do tego widoku. Za tydzień będzie z Blackiem albo z kimś jeszcze innym - prychnęła McKinnon.
- Wierz sobie w co chcesz. Szczęścia, Huncwoci - Dor puściła nam oczko, a my pożegnaliśmy się z nimi i poszliśmy dalej.
- Ależ one sympatyczne - James był wyraźnie poirytowany zachowaniem szesnastolatek.
- Nie bądź niemiły, Dorcas i Lily były dość przyjazne - stwierdziłam.
- Ale blondynę chyba osa uwaliła - odrzekł i postanowił objąć mnie ramieniem. Znając życie i tak cała szkoła dowie się od McKinnon, że Maeve Gelbero i James Potter są parą.

Przez drzwi zobaczyłam Harper. Była dziwnie pochylona do tyłu. Poprosiłam mojego towarzysza by poczekał przed przedziałem i weszłam do środka.
- Oho, ktoś tu się zgubił.
- Morda tam, Rosier. Co jej? - powiedziałam.
- A co jej może być? Naćpała się - odrzekł Dołohow.
- Maeve? - usłyszałam ze strony siostry.
- Tak, to ja, Harper - odparłam.
- Zabierz mnie do domu - powiedziała. - Proszę - w jej głosie było słychać ból.
- Jeśli to któryś z was jej coś podał, przysięgam, że za siebie nie ręczę - rzuciłam i uklękłam przy siostrze.
- To fajne, Maeve.
- A później będziesz narzekać jak to życie nie jest do dupy. Podnoś się. Albo chociaż na mnie spójrz - powoli opuściła głowę. - Co ty ze sobą robisz, Harp?
- Maeve, pomogę ci - stwierdził Regulus i podszedł do mnie.
- Sorry, ale nie potrzebuję pomocy mordercy.
- Dasz mi się wytłumaczyć, Gelbero?
- Masz pięć minut.
- Wystarczy mi jedna, ale chodźmy stąd - wziął razem ze mną Harper pod pachę i wyszliśmy z przedziału. James szedł za nami i asekurował by moja siostra nie padła.
- No to mów - powiedziałam.
- Chcę od nich odejść, Maeve - odrzekł.
- Ktoś tu zmądrzał - rzucił James.
- Cicho, Potter. To co zrobiłem było okropnym błędem. Żałuję tego. Straciłem tylko przyjaciółkę. Nie oczekuję, że od razu po tej rozmowie i po odprowadzeniu twojej nagrzanej siostry rzucisz mi się w ramiona i powiesz "Jasne, Reg, nadal bądźmy najlepszymi przyjaciółmi", bo nie zdziwię się jeśli nie będziesz w stanie mi zaufać. Chciałem tylko żebyś wiedziała. I nie, Potter, nie musisz być zazdrosny. Nie zabiorę ci jej.
- Nie byłbyś w stanie - posłał kąśliwie Rogacz.
- Nie kłóćcie się. Jeszcze tego mi brakuje. Wystarczy, że niosę ze sobą zwłoki - odparłam. - Regulusie, wybaczę ci, ale jest warunek taki, że musisz szczerze porozmawiać z Syriuszem. Wiem, że nie chcesz się z nim sprzeczać.
- Umowa stoi - w tym momencie weszliśmy do przedziału i posadziliśmy Harper na fotelu.
- A tej co? - spytał starszy Black.
- Uznajmy, że szczur przebiegł po stole - odparł młodszy. - Możemy pogadać? - spytał starszego brata.
- Jeśli to ma się opierać na wyzwiskach to daruj sobie - odrzekł Łapa.
- Nie. Proszę, to ważne - stwierdził Regulus.
- Niech ci będzie.
- No to sio! - rzuciła Isla.











Miau//J.P. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz