Rozdział szósty

365 17 0
                                    

Niedługo po Regulusie i ja opuściłam miejsce. Pomimo, że wcześniej chciałam pobyć sama, po rozmowie z młodszym ode mnie Ślizgonem, potrzebowałam towarzystwa. Nie musiałam na nie długo czekać. Nieopodal przechodziła Isla z Harriet. Policzki mojej współlokatorki błyszczały mokre od łez. Podbiegłam do nich i przytuliłam Trace. 
- Co się stało? - spytałam, a Gagnon mnie odepchnęła, przez co runęłam na trawę z impetem. Zabolało. - Za co to? - wykrzyknęłam, a ciemnowłosa popatrzyła na mnie z pogardą.
- Jak możesz nie wiedzieć? Spytaj twojego "przyjaciela"! Może on też już nim nie jest? Posłuchaj mnie, Maeve, dopóki zadajesz się z tym pajacem zwanym Syriuszem Blackiem, nie odzywaj się do mnie. Wybieraj. Albo on, albo ja, bo mam już dość tych jego ciągłych "Strepsilsów", "Pastylek" i innych absurdów! - pociągnęła za sobą swoją kuzynkę, a szatynka posłała mi przepraszające spojrzenie. Zostałam sama. Jak palec.

Nie myśląc ani chwili, ruszyłam przed siebie. Mój cel był jeden. Syriusz. Lubiłam to jak nazywał Islę. W pewien sposób było to urocze. Według mnie, to ona przesadzała z reakcją. Przecież na mnie też James wołał "Miau" i nie histeryzowałam. Blacka znalazłam w sali wejściowej.
- Ty ofermo zakichana, zakapiorze jeden, normalnie flaki ci wszystkie wypruję - próbowałam zgrywać wściekłą, ale już po chwili wybuchnęłam głośnym śmiechem. Chłopak również się zaśmiał i razem z Jamesem i Remusem podeszli do mnie, by się ze mną przywitać. Syriusz mnie przytulił, a z pozostałymi Huncwotami jedynie przybiłam "żółwika". 
- Pastyla się żaliła? - spytał James.
- Kazała mi się do siebie nie odzywać dopóki nie zerwę kontaktu z Łapą - odparłam.
- Żenujące - rzekł Łapa. - Chyba nie skończysz się z nami kumplować przez jedną laskę - dodał.
- Oczywiście, że nie - stwierdziłam.
- Isla jest gorąca, ale naiwna. No i pusta - powiedział. Nie chciałam się odzywać. W słowach szarookiego była garstka prawdy. Gagnon zawsze liczyła na coś, co było mało realne. Co jej tak bardzo przeszkadzało w mojej przyjaźni z Huncwotami? Przecież nikt nie każe jej spędzać z nimi czasu. Na skutki mojej "skargi" nie musiałam długo czekać. 
- Ej! Strepsils! - krzyknął Syriusz, do idącej w kierunku wielkiej sali nastolatki. Dziewczyna niechętnie się odwróciła i ruszyła w naszym kierunku.
- Widzę, że już wybrałaś, Maeve - żachnęła się brunetka.
- Ale od Miau to ty się odczep - wtrącił się James. Uśmiechnęłam się delikatnie. Pomimo, że czasami się unosiłam na dźwięk nazwy, którą nadał mi Potter, było to dla mnie wielkim wyróżnieniem. W końcu nie każda dziewczyna jest z chłopcami tak blisko jak ona, żadna dziewczyna oprócz Isli, którą kojarzę, lub którą kiedykolwiek widziałam w szkole nie ma "ksywki" od Huncwotów. 
- Odwal się, Potter. Uraziłam twoją "królewnę" czy twoja duma każe ci udawać "macho"? - rzuciła wściekle ciemnowłosa.
- Posłuchaj mnie, Gagnon. Możesz mnie nienawidzić, chociaż nie widzę do tego powodu, ALE od Cindy i chłopaków się odwal. Jak możesz rozkazywać Gelbero co ma robić? To jej sprawa z kim się przyjaźni, a tobie gówno do tego - powiedział Black. - Zwiewaj stąd, nie mam ci nic więcej do powiedzenia - dodał.
- A ja głupia, myślałam, że coś do ciebie czuję - stwierdziła ze łzami w oczach i uciekła, a Łapa stał osłupiały.
- Ona żartowała, prawda? - wyjąkał Remus, a ja wzruszyłam ramionami. Jedno musiałam przyznać. Isla zaskoczyła nas wszystkich.

Miau//J.P. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz