Rozdział ósmy

341 16 3
                                    

Nie narzekałam na towarzystwo chłopców. No dobra, może trochę na Pottera, który non stop dogadywał mi i Łapie. Syriusz cały czas mnie obejmował. Wiedziałam, że dla niego sytuacja, w której znalazł się jego brat też nie była łatwa, ale robił wszystko, żebym to ja się nie zamartwiała. W mojej głowie tworzyły się plany ocalenia Regulusa, ale szybko je zbywałam. Wiedziałam, że nie mogę ryzykować życiem innych dla jednej osoby. To byłaby gruba przesada. Czemu się tym w ogóle zamartwiam? Przecież sam się w to wpakował, więc sam musi z tego wyjść. To jest jak nałóg - nie chcesz, nie rzucisz. Black rozczesywał dłońmi moje włosy, James podrzucał zwiniętymi skarpetkami, a Remus wpatrywał się ponuro w sufit.
- Remek, co się dzieje? - spytałam.
- Maeve, ty głupia jesteś, on baby potrzebuje, ale znaleźć nie może - powiedział Syriusz. Widać było, że Lupinowi zrobiło się przykro.
- A ty jesteś jak niedorobiony ogórek kiszony - odparłam.
- Czyli? - zapytał zdziwiony.
- Pusty i zbyt skwaszony - stwierdziłam i stuknęłam go w ramię ze śmiechem.
- A ty jesteś wredna i niewychowana - zaśmiał się i odepchnął mnie lekko.
- Nie odzywaj się tam dziadku, bo ci sztuczna szczęka wypadnie - odrzekłam, a Remus, który akurat pił zachłysnął się wodą.
- Przepraszam, rozbawiło mnie to - wytłumaczył się Lunatyk i wrócił do swojego przygnębienia.
- Oj no Remi - przeciągnęłam ostatnią samogłoskę, wstałam z miejsca i usiadłam obok smutnego chłopaka, po czym go przytuliłam. - Chcesz powiedzieć? - spytałam oraz przejechałam dłonią po jego ramieniu.
- Maeve, nadal nie rozmawiasz z Islą? - domyślałam się do czego zmierza.
- Co to ma do rzeczy? - wtrącił się Syriusz.
- Idź daj zęby do szklanki dziadziu, to już twoja pora do spania - odparłam. - Tak, Remusie, nie rozmawiamy.
- Nie widziałaś niczego wcześniej? - spytał.
- Jeśli chodzi ci o to o czym myślę...
- Ja ją kochałem, Maeve. A przynajmniej jestem pewien, że coś do niej czułem - przerwał mi z bólem.
- Boli cię, że ona, tak jak reszta dziewczyn, czuje coś do Syriusza? - zapytałam.
- Mówiąc reszta masz na myśli też siebie? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Wszytko wszystkim, ale ten kiszony ogór jest za głupi nawet na mojego czyściciela butów - odparłam, a Black rzucił we mnie poduszką. - To był komplement, Syriuszu.
- A jednak coś cię do niego ciągnie.
- Remusie, Syriusz jest dla mnie jak brat.
- Nie chciałbym mieć cię w rodzinie - rzucił Łapa.
- Nie spróchniałeś jeszcze? - odparłam i wróciłam do rozmowy z Remusem. - Wolałabym mieć chłopaka z bliznami, ale z mózgiem, niż casanovę z umysłem ziemniaka.
- Ale potwora nikt by nie wolał - w pewnym momencie nie wytrzymałam.

Nie wiem co chciałam tym osiągnąć. Może po prostu udowodnić mu, że się myli, że to ja mam rację. Żeby wiedział, że i jego ktoś może chcieć. Już po chwili usłyszeliśmy zszokowanego Blacka. Tak naprawdę dopiero po chwili doszło do mnie co zrobiłam. Pocałowałam Remka. Odsunęłam się od niego lekko speszona i spojrzałam na Jamesa, który miał odwróconą w lewo twarz. Po chwili obrócił buzię w moją stronę. W jego oczach widziałam ból.
- Muszę się przejść - powiedział Potter, wstał i wyszedł z pokoju. Niewiele myśląc pobiegłam za nim.

Nie poszedł daleko. Siedział jedynie w pokoju wspólnym z palcami wplecionymi we włosy. Powoli zeszłam po schodach i stanęłam za nim. Objęłam go. Musiałam poczuć jego ciepło.
- Maeve, zostaw mnie - rzekł.
- A jeśli tego nie zrobię? - spytałam.
- Dlaczego to zrobiłaś? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie wiem - odparłam. - Naprawdę nie wiem. Chyba chciałam mu po prostu udowodnić, że ma szanse u dziewczyn.
- Skoro Remus ma u ciebie szanse, a Syriusz nie... to jak oceniasz mnie? Mogłabyś ze mną być? - jego oczy się zaszkliły. Nie wierzyłam w co widzę. James Potter okazał przede mną słabość.
- James... ja...
- Sądzisz, że Remus jest ode mnie lepszy?
- Nie, James...
- Jestem gorszy od Syriusza?
- Rogaś...
- Wytłumacz mi to Maeve, bo nie potrafię tego zrozumieć.
- Nie są od ciebie lepsi. Przepraszam, Jamie. Muszę iść. Ivy na mnie czeka.
- No dobrze - puściłam go, poczochrałam po włosach i ruszyłam w kierunku wyjścia. - Miau? - usłyszałam głos Pottera, a ja odwróciłam się w jego stronę. - Co dzisiaj powtarzacie?
- Zielarstwo, a czemu pytasz?
- Mógłbym iść z wami?
- Jasne! Chodź - podbiegłam do niego, chwyciłam za przedramię i pociągnęłam za sobą do portretu Grubej Damy.

____________________________________

Jako ostatnia mówię jeszcze raz wszystkiego najlepszego _returned

Miau//J.P. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz