Rozdział czwarty

474 15 2
                                    

Grupa nastolatków biegła przez ciemny las

za sobą słyszeli krzyki kobiety i mężczyzny.

W pewnym momencie jedna z dziewczyn się

przewróciła, a druga wróciła się by pomóc jej wstać. Dorośli byli coraz bliżej dziewcząt.
- Miau! - krzyknął James za swoją przyjaciółką i pobiegł po nią, po czym szarpnął  ją za rękę, byodciągnąć obie szatynki od niezidentyfikowanego, rosłego faceta. 

- Bethany, rusz się - poganiała ją Maeve.
- Nie mogę, moja noga - jąkała się najmłodsza w towarzystwie.
- Black, pajacu! - zza nastolatków Isla, wydzierała się na Syriusza, który w chwilę zaatakował oboje atakujących dzieci. Łapa poharatał  nogę kobiecie do mięśni, a mężczyźnie próbował rozerwać zębami ramię. Był jednak zbyt słaby.
- Łapa, uciekaj! - krzyknął Remus, a czarnowłosy w ostatnim momencie odskoczył od swojego przeciwnika i uniknął zaklęcia "Diminuendo",  które rzuciła Ivy. Nieznajomy został pomniejszony i unieszkodliwiony, a grupa przyjaciół w ostatniej chwili teleportowała się do Hogsmeade.

Obudziłam się zlana potem. Byłam przerażona. To był na szczęście tylko sen. Jednak było w nim coś... niepokojącego. Coś, co nadawało mu realizmu. Wydawało mi się jakby to wszystko działo się naprawdę. Wstałam z łóżka i nalałam sobie wody do szklanki. Wypiłam całą zawartość naczynia duszkiem. Spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę czwartą pięćdziesiąt osiem. Wiedziałam, że już nie zasnę, więc wyciągnęłam z kufra mundurek szkolny i poszłam do łazienki. Zdjęłam ubrania i wzięłam szybki prysznic po czym założyłam ubrania na lekcje. Umyłam zęby oraz rozczesałam włosy. Wyszłam z pomieszczenia, spakowałam podręczniki i usiadłam na moim łóżku.

Rozważałam nad wczorajszą propozycją Beth. Może ten sen miał na celu ostrzeżenie mnie przed tym, jak złym pomysłem jest odnalezienie biologicznych rodziców mojej siostry. Usłyszałam pukanie w szybę i odwróciłam się w tamtą stronę. Za szkłem znajdywała się sowa z listem. Otworzyłam okno i wzięłam od zwierzęcia pergamin. Rozwinęłam zwitek papieru, po czym przeczytałam zawartość.

Droga Maeve!

U mnie nie jest najlepiej, ale jakoś się trzymam, a co u ciebie córeczko?

Dziękuję, że mnie informujesz o intencjach Bethany. To co ona chcę zrobić jest istnym szaleństwem. Jej rodzice biologiczni, z tego co słyszałam od opiekunek w ośrodku adopcyjnym kilkanaście lat temu, matka Betty trafiła do Azkabanu, a ojciec uciekł, ale również był niezrównoważony psychicznie. Błagam, dbaj o swoją siostrę, bo może zrobić coś bardzo nieodpowiedzialnego. 

Uważajcie na siebie.

Kocham was, Mama.

Miau//J.P. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz