Rozdział dwudziesty czwarty

221 10 0
                                    

- Ile można spać? - James krzyknął mi nad uchem, a ja podskoczyłam.
- I że ty się jeszcze nie przyzwyczaiłeś. Jestem zawiedziona - odparłam.
- Za to twoje lenistwo kocham cię trzy razy mocniej - wstałam z łóżka i mocno go przytuliłam.
- Tęskniłam, Jamie.
- Ja też tęskniłem, Miau.
- A co do mojego lenistwa to pamiętaj, że skoro mnie tak bardzo za nie kochasz i jeśli kiedyś razem zamieszkamy to ty będziesz sprzątał cały dom - pocałowałam go szybko w policzek i usiadłam.
- O! Potter przybył! - powiedziała Isla wchodząc do pokoju i przytuliła mojego chłopaka na powitanie.
- Dobrze cię widzieć, Is - powiedział i odsunął się od dziewczyny.
- Ciebie też, Potter. Teraz już możemy pomyśleć o twojej imprezie urodzinowej, Maeve! - stwierdziła Gagnon.
- One są dopiero dwudziestego czwartego - rzucił James.
- No to co? Imprezę trzeba dobrze rozplanować - zaśmiała się.
- Is, nie chcę cię martwić, ale to nie będzie nie wiadomo jaka impreza - stwierdziłam.
- A chociaż jakiś mrr chłop będzie?
- Tak, twój chłopak.
- No trudno.
- Nienormalna jesteś.
- O! Dzień dobry, James!  - rzucił mój tata wchodząc do pokoju.
- Dzień dobry, panie Gelbero - uśmiechnął się James.
- Chodźcie na dół! Zrobiłem śniadanie - zaśmiał się Caleb.
- Zaraz zejdziemy - odparłam.
- Dobra, to ja na was poczekam w jadalni. Co chcecie do picia? Kawy, herbaty? - dodał pospiesznie.
- Herbatę - odrzekłam chórkiem z Is.
- A ty, zięciu? - mój opiekun miał dzisiaj wyjątkowo dobry humor.
- Jeśli mógłbym prosić to kawę - odpowiedział uprzejmie.
- To zawijam kiecę i lecę - pomachał nam wychodząc.

Po około dziesięciu minutach dołączyliśmy do mojego ojca i zajęliśmy miejsca przy stole. Ponapełnialiśmy kubki oraz talerze i spożywaliśmy posiłek jednocześnie cały czas opowiadając jakieś historie z naszego życia.
- Gdy Maeve miała może z dwa lata uwielbiała wszelakie zabawy w księżniczki. Raz gdy byliśmy u mojej matki, maniaczki czystości krwi, mała M dobrała się do jej szafy. Wyciągnęła najpiękniejszą suknię i założyła ją. Ze schodów o dziwo nie spadła, ale zahaczyła swoją cudną kreacją o listwę. Krzycz, ryk, podarta sukienka. Jej babka nigdy więcej nie wpuściła jej do sypialni - powiedział mój tata ze śmiechem.
- Tato, muszę ci o czymś powiedzieć - zaczęłam.
- Chyba nie jesteś w ciąży? - spytał.
- Co? Nie! Nigdy z nikim nie spałam w tym sensie - zaprzeczyłam.
- Ulżyło mi - odparł czterdziestolatek.
- Spokojnie, panie Gelbero, mnie też wystraszyła - zaśmiał się James.
- To o co chodzi? - zapytał starszy z mężczyzn.
- Harper popełniła samobójstwo - nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Mój wzrok był utkwiony w już pustym talerzu.
- Wiem. Planowała to po waszej kłótni. Próbowałem ją od tego odwieść, ale bezskutecznie. To był jej wybór - odparł. Czemu nie mówił mi o tym wcześniej? - Odejdźmy od ponurych myśli. Jakie masz plany na urodziny, Maeve?
- Myślałam żeby wpadło do nas paru znajomych. Obejrzelibyśmy jakiś film albo coś.
- Jeśli chcecie to mogę wtedy się ulotnić z domu. Tylko go nie rozwalcie.
- A gdzie pójdziesz?
- Do kolegi pójdę.
- Możesz być ze mną szczery. Masz kogoś?
- To tylko przyjaciółka, córeczko.
- Chcę ją poznać. Niech przyjdzie po ciebie w moje urodziny.
- Ech, no niech ci będzie. A i jeśli mam wam zwolnić dom to musimy ustalić kilka reguł.
- To logiczne.
- Żadnych dragów. Niech to się nie skończy tym, że większość będzie w przyszłości matkami, bo ja dziadkiem na razie być nie zamierzam. O, i zostawcie dom w miarę przyzwoitym stanie.
- Jasne jak słoneczko. Kocham cię, tato - pocałowałam ojca w policzek i poszłam pozmywać naczynia.

James po około dwóch minutach dołączył do mnie. Był pewny, że mój tata poszedł do swojego biura poczytać, a Isla poszła do swojego pokoju. Objął mnie w pasie i położył głowę na moim ramieniu.
- I pomyśleć, że za kilka lat będziesz robiła to przy dzieciach - rzucił.
- Hola, hola, panie Potter. Nie zagalopował się pan przypadkiem? - spytałam oburzona.
- Sądzisz, że do tego czasu nie będziemy już razem? Źle ci ze mną? - zrobił minę skarconego psa.
- Nie. Sądzę, że to ty za te kilka lat będziesz zmywał gary - zaśmiałam się i rzuciłam w niego mokrą ścierką.
- Jesteś niemożliwa - odparł, zdejmując przedmiot z twarzy i ochlapał mnie wodą.
- Mam to po tobie - pocałowałam go w policzek i zakręciłam kurek.

Miau//J.P. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz