𝙲𝚑𝚊𝚙𝚝𝚎𝚛 𝟹𝟾 "𝚊𝚜𝚜𝚊𝚜𝚜𝚒𝚗𝚜"

18 5 9
                                    

Ayushiridara

    Wymiana listów z Ari stała się dla mnie czymś naturalnym. Po przeczytaniu tego, co dziewczyna chciała mi przekazać, brałem się za pisanie odpowiedzi. W każdym liście pisaliśmy, co u nas słychać, a później pytaliśmy o to, co działo się u tej drugiej osoby.

   Jednak tym razem nie dostałem listu od Ari. Oczywiście wieści przyszły, ale nadawcą nie była moja siostra. Wiedziałem to jeszcze zanim rozwinąłem papier i przeczytałem pierwsze zdanie.

   Poznałem to pismo. Byłem pewny, że należy do mojej matki. Co było tak ważnego, że Cesarzowa zdecydowała się do mnie napisać?

   Moja pierwsza myśl w mgnieniu została zastąpiona przez inną i jeszcze bardziej zastanawiającą, a mianowicie, jak Cesarzowa dowiedziała się o tych listach. Bałem się - mimo wszystko, mimo, że wiedziałem, iż kobieta nic Ari nie zrobi- ale bałem się i nic nie mogłem na to poradzić. Chciałem się zdystansować, ale na próżno. Nic nie działało.

   Ayushiridaro,

wiem, że czekasz na list napisany przez Ari, ale nie mogę pozwolić, by się z Tobą konyaktowała. Ona nie wie o Twoim ostatnim liście. Przechwyciłam go, zanim trafił w jej ręce.

   Jak pewnie wiesz, Ari niedługo wychodzi za mąż, a Ty musisz skupić się na poznaniu Księżniczki No-ran. W waszych życiach zajdą pewne nieodwracalne zmiany. Lepiej byłoby wie na to przygotować.

    Nie miej mi tego za złe. Chciałam dobrze.

   Tak naprawdę to powinnam Cię przeprosić za to, że mnie przy Tobie nie było. Odsunęłam się od Ciebie i nawet tego nie wyjaśniłam. Jednak miałam powód, by to zrobić. Moje wyjaśnienia, cóż, wiem, że nic nie dadzą, ale chciałam, żebyś to wiedział. Nigdy nie opuściłam Cię na poważnie.
Proszę, nie wybaczaj mi nawet po mojej śmierci.

Mama

    Pierwszy raz nazwała się moją matką. Po raz pierwszy. Zawsze myślałem, że jej nienawiść i obojętność w stosunku do mnie jest uwarunkowana tym, że mnie nie chciała. Teraz jednak dowiaduję się, że było inaczej. Jednak mimo tego, że wiem o jej powodach, jakoś nie mogę się przekonać, by jej wybaczyć.

   - Wasza Wysokość, rodzina królewska czeka na ciebie w Wielkiej Sali- usłyszałem dochodzący zza drzwi głos Sanggung Yeon.- Poczekam na ciebie.

🧧🧧🧧

    Nie chciałem mówić Sanggung Yeon, że już wiem, gdzie znajduje się Wielka Sala, ponieważ mogłoby się wydać, że sam bez niczyjej wiedzy chodziłem po Pałacu, a nie chciałem mieć przez to nieprzyjemności.

    Drzwi rozstąpiły się, a ja objąłem spojrzeniem całe pomieszczenie. Różniła się ono od Wielkiej Sali w Yuanie. Była mniejsza, ale nadal robiła wrażenie.

    Dopiero po chwili zorientowałem się, że w środku, na tronie siedział Król, a tuż obok niego miejsce zajmowała Królowa, a u stóp schodów przy stoliku z kwiecistą zastawą siedziała Księżniczka No-ran.

   Widząc ja, uśmiechnąłem się. Dziewczyna podchwyciła moje spojrzenie i w tym momencie  zauważyłem, że tężeje.

   - Kochanie- odezwała się kobieta do córki karcącym tonem- powinnaś przywitać się z Księciem Ayushiridarą.

   No-ran jak na zawołanie podniosła się z krzesła, po czym zrobiła krok do tyłu
i mi się pokłoniła. Przez moment stałem w bezruchu i milczałem. Dopiero wtedy, gdy poczułem na sobie spojrzenie Króla i Królowej, skłoniłem się ich córce, po czym zająłem miejsce przy drugim stoliku.

🧧🧧🧧

    Posiłek z rodziną królewską minął w przyjemnej atmosferze. Czułem się dziwnie spokojny, gdy służba krążyła wokół mnie i pytała, czy mi czegoś nie potrzeba.  Tu byłem traktowany jak Cesarz, a w Pałacu w Yuanie obchodziłem wszystkich tyle, co zeszłoroczny śnieg.

    Gdy skończyliśmy jeść i rozmawiać, postanowiłem wyjść z Pałacu i się przewietrzyć. Może i znajdowały się tutaj przepiękne Pałacowe ogrody, ale chciałem trochę zwiedzić okolicę. W tym celu przebrałem się w coś wygodniejszego i na wszelki wypadek wziąłem ze sobą broń.

     Przechadzając się ulicami Goryeo, niedaleko przejścia w lesie, które prowadziło do małej rybackiej wioski, zauważyłem kogoś znajomego. Z początku myślałem, że to tylko mi się zdawało, ale gdy przyjrzałem się ponownie, okazało się, że miałem rację. Księżniczka No-ran przebrała się za mężczyznę i postanowiła się zabawić.

    Starając się, by mnie nie zauważyła, ruszyłem za nią. Nie mogła mnie zobaczyć. Miałem zamiar udawać jej cień i dowiedzieć się, co chce zrobić.

    Nie robiła nic szczególnego. Nawet nie domyśliła się, że ktoś depcze jej po piętach. Lepiej dla mnie, ale zaczynałem się nudzić.

   W końcu skręciła w wąską uliczkę i zatrzymała się przy stoisku z jedzeniem. Sięgnęła do kieszeni tuniki, po czym podała kobiecie za ladą wyliczoną kwotę i odebrała kupione produkty. Ruszyła dalej przed siebie.  Kilka razy prawie udało jej się mnie zgubić, ale nie na długo. Jakimś cudem udawało mi się ją znaleźć.

  Tym razem zgubiłem ją na trochę dłużej, przez co zacząłem się martwić. Dobrze, że rozbudziłem swoją czujność, gdyż w tym momencie usłyszałem w pobliżu krzyk - który byłem prawie pewien - należał do No-ran.

   Ponownie krzyknęła i to wystarczyło bym dobył miecza. Chwyciłem rękojeść i wyszarpnąłem broń z pochwy ma plecach. Wyłoniłem się z cienia, przystępując do ataku.

   - Ayushiridara?- spytała No-ran klęcząc na ziemi i patrząc na mnie z przerażeniem.- Jak?
 
   - Dlaczego tu jesteś?- nie odpowiedziała.- Wasza Wysokość.

   Nie usłyszałem, co mówiła, ponieważ poczułem ból z tyłu głowy i upadłem bezwładnie na ziemię, po czym otoczyła mnie przenikliwa ciemność...

Niby mam wenę i chęci, ale pisanie tego rozdziału szło mi dość opornie. Nie mam pojęcia, dlaczego, ale być może cztery czy trzy rozdziały jak na jeden dzień to trochę za dużo.

Jak myślicie, kto uderzył Ayu w głowę? Jakieś pomysły?


𝙽𝚎𝚠 𝙰𝚐𝚎 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz