𝙲𝚑𝚊𝚙𝚝𝚎𝚛 𝟷𝟷 "𝚑𝚎𝚛𝚘"

33 7 25
                                    

    Pożegnałam się z Gonem, mimo jego lekkiej niechęci do rozstania. Ayushiridara nie poruszył się nawet o krok. Stał w tym samym miejscu i patrzył w naszą stronę. Jego wzrok był przerażający.

   - Czy twój chłoptaś zostawi nas samych, czy mam raczej mówić przy nim?- spytał, krzyżując ręce na piersi.- Wybrałbym raczej tę pierwszą opcję, ale to od ciebie zależy.

   W odpowiedzi jedynie przewróciłam oczami, co nie umknęło jego uwadze. Odwróciłam się przodem do Gona i delikatnie się uśmiechnęłam. Nie musiałam nic mówić. Wiedział o co mi chodzi.

    Pożegnał się, po czym zniknął za bramą, która zamknęła się z trzaskiem drażniącym uszy. Kiedy zostaliśmy tylko we dwójkę, oparłam się plecami o drzewo i spojrzałam bratu w twarz.

   - Więc, co chciałeś mi powiedzieć?- spytałam, nie spuszczając wzroku z Ayu.- Dlaczego my w ogóle mamy ze sobą rozmawiać?!

    Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nie teraz. Nie. W ogóle nie chciałam go nawet widzieć, ponieważ bałam się tego, co chce mi powiedzieć. Kilka razy ćwiczyłam scenariusz tej rozmowy, ale Ayushiridara był tak nieprzewidywalny, że nie miałam pojęcia, co o tym myśleć i jak wybrnąć. Mogło stać się wszytko, a ja musiałam być na to przygotowana.

   - Posłuchaj mnie uważnie, bo powiem to tylko raz- niebezpiecznie się do mnie zbliżył i zacisnął dłoń na mojej szyi. Na moment straciłam zdolność nabierania powietrza do płuc.- Nie ładnie prowadzić się z kimś, gdy już komuś jesteś obiecana.

   Z początku wydawało mi się, że Ayu żartuje, ale kiedy jego wyraz twarzy nie zmienił nie nawet na ułamek sekundy, zrozumiałam, że to prawda.

  - Gratulacje siostrzyczko z okazji zaręczyn- dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że coś trzymał w drugiej ręce. Kiedy wyciągnął zza pleców niewielki pakunek, byłam w szoku.- To dla ciebie.

   Wzięłam od niego pakunek i otworzyłam. W środku znajdowała się ozdobna szpilka do włosów z ostrym wykończeniem. Spojrzałam na brata pytającym spojrzeniem.

   - To na wszelki wypadek, gdybyś miała dość małżeństwa i chciała odebrać sobie życie- mówiąc to zaśmiał się gorzko, po czym udał się w kierunku swojej komnaty. Przez moment stałam jeszcze na zewnątrz i patrzyłam jak odchodzi, po czym upadłam na kolana i zaczęłam płakać.

🧧🧧🧧

   Weszłam do swojej komnaty przez okno. Chwyciłam szaty Junga i poszłam się w nie przebrać za parawan. Po chwili wyszłam i zauważyłam, że na stole czeka mój posiłek. Zabrałam tylko trochę suszonego mięsa i wyszłam na zewnątrz. Na szczęście nikt mnie nie zauważył.

    Ci strażnicy nie nadawali się do niczego. Odkąd Jakal został Wielkim Premierem, a dowodzenie armią przeszło na kogoś innego, wszystko stanęło na głowie. Dla mnie to i lepiej. Dzięki temu nikt nie wie, gdzie przebywam oraz co i z kim robię.

   Gdy udało mi się niezauważalnie  opuścić teren Pałacu, udałam się do knajpy.

🧧🧧🧧

    Większość stołków o tej porze zawsze była zapełniona, ale tym razem wszystkie były puste. Zupełnie jakby ktoś wiedział, że chcę pobyć chwilę w samotności.

   Zamówiłam alkohol, a do tego zupę z kiełków fasoli i omlet. Minął kwadrans, a mężczyzna nie wracał z moim zamówieniem. Trochę się martwiłam. Już miałam zamiar iść sprawdzić, co się dzieje, kiedy ktoś zajął drugie krzesło przy stoliku i chwycił za mój przegub.

   - Nie spodziewałem się już dzisiaj cię tu spotkać Wasza Wysokość- powiedział Gon, uśmiechając się do mnie promienie.- Może usiądziesz?

   Miałam zamiar odmówić i zrobić to, co chciałam, czyli pójść i dowiedzieć się, co z moim zamówieniem, ale mężczyzna już szedł z tacą w stronę mojego stolika, dlatego usiadłam.

   Nie wypiłam zbyt dużo, ale ewidentnie czułam się dobrze wstawiona. Gon nie wyglądał lepiej. Już pokładał się na stole i coś mruczał pod nosem.

🧧🧧🧧

    Wiedząc, że Gon i tak zapomni, co powiedziałam, postanowiłam się z nim podzielić wieściami o zaręczynach. Był zszokowany i momentalnie wytrzeźwiał. Wyprostowawszy się, spojrzał mi w oczy, a jego spojrzenie mówiło: "Przykro mi."

   - Wyobrażasz to sobie?- spytałam, wrzucając ręce ku górze.- Małżeństwo z nieznajomym. To przecież przesada. Jak tak w ogóle można?

   - Szukaj pozytywów- palnął, śmiejąc się. Miałam ochronę go uderzyć w twarz, ale się powstrzymałam.- A jeśli on jest stary i za niedługo umrze? Dostaniesz wszystko. W s z y s t k o, co jest w jego posiadaniu. Czy to nie piękne?

   - Bądź poważny!-syknęłam, opróżnianiając kolejną czarkę.- Jesteś nienormalny.

   Zaśmiałam się, a on razem ze mną. Po chwili jednak spoważniałam i szturchnęłam arystokratę w ramię.

   - Ari, gdzie idziesz?- spytał, chwytając mój nadgarstek. - Zostań.

   - Nie mam ochoty już przebywać w twoim towarzystwie- odparłam, patrząc na jego wystraszony wyraz twarzy, po czym położyłam pieniądze na stoliku i wyszłam na zewnątrz.

🧧🧧🧧

   Mimo początkowej niechęci postanowiłam wrócić do Pałacu, jednak nie spieszyłam się zbytnio. Nie czułam w ogóle taniej potrzeby. Chciałam jak najdłużej nacieszyć się wolnością, która już niedługo zostanie mi odebrana przez małżeństwo z nieznajomym.

   Gdybym tego mężczyznę chociaż poznała przed ślubem, albo dowiedziała się o tym od kogoś innego niż Ayushiridara, to może moje nastawienie byłoby  teraz zupełnie inne.

   Skręciłam w pierwszą lepszą uliczkę i szłam powolnym krokiem, obserwując ludzi wokół mnie. Lubiłam to robić. Patrzeć na obywateli Yuanu i wyobrażać sobie, że ja też mogę żyć normalnym życiem. Tak myślałam do dzisiaj. Słowa wypowiedziane przez Ayushiridarę zniszczyły moje życie.

   Chciałam to zakończyć jak najszybciej, Dlatego poszłam nad staw i stanęłam na krawędzi. Wiedziałam, że jeśli tam wpadnę, to będzie po wszystkim. Zmartwienia znikną.

   Zamknęłam oczy. Wciągnęłam powietrze do płuc i je wypuściłam. Przechyliłam się do przodu i wpadłam do wody.

   Woda wlatywała do moich ust. Życie przeleciało mi przed oczami. Nie trwało to jednak długo, ponieważ ktoś złapał mnie w pasie w wyciągnął na powierzchnię.

   Gdy otworzyłam oczy nikogo nie widziałam obok siebie, ale dostrzegłam, że ktoś biegł w stronę budynków.

Jak myślicie, kto jest bohaterem ratującym Ari?

Chciałabym Wam powiedzieć, że mam zaplanowane 13 rozdziałów w przód, ale teraz gdy tamterozpisane, mam całkowicie inny pomysł na dalszą część New Age i nie wiem co z tym zrobić, bo na tym planowaniu straciłam około dwóch godzin...


𝙽𝚎𝚠 𝙰𝚐𝚎 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz