𝙲𝚑𝚊𝚙𝚝𝚎𝚛 𝟸𝟿 "𝚊𝚠𝚊𝚔𝚎𝚗𝚒𝚗𝚐"

21 7 27
                                    

    Ayushiridara starał się mnie odwieść od pomysłu złożenia Hek-su wizyty w Zimnym Pałacu. Powiedział, że to nie jest dobre rozwiązanie. Chciałam zaprzeczyć, ale ja również wiedziałam, że ta decyzja była zbyt pochopna z mojej strony. Jednak nie mogłam się wycofać. Nie teraz, gdy już byłam tak blisko tego miejsca. Chciałam żeby kobieta zrozumiała, że tak jak z Ayu, ze mną również się nie zadziera.

   - Jesteś strasznie uparta- dogadywał mi, gdy wspinaliśmy się po skałach. Spojrzałam na niego przez ramię i się uśmiechnęłam.- Ari, nie powinnaś tam iść.

  Wspięłam się wyżej, gdzie było w miarę równo i zarządziłam chwilowy postój. Podeszłam do drzewa, oparłam się o nie plecami, a wzrok wbiłam w widok przed sobą. Nie spodziewałam się, że jesteśmy już tak wysoko. Jeszcze dosłownie chwila i dojdziemy na miejsce.

   - Jeśli chcesz mnie powstrzymać, to nie próbuj- skwitowałam, widząc, że Ayu otwiera usta, by coś powiedzieć i od razu je zamknął.- Jesteśmy siebie warci.

   Nie spodziewałam się tego, że chłopak zacznie się śmiać. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem na twarzy, nie mogąc uwierzyć, że to się dzieje.

   Nim się spostrzegłam, znajdowałam się w jego ramionach. Był ciepły zupełnie jakby na zewnątrz nie było zimno lub po prostu nie robiło to na nim większego znaczenia.

   - Trzęsłaś się z zimna- wyjaśnił, chociaż o nic nie pytałam.- Nadal chcesz tam iść?

    Nadepnęłam mu na stopę i korzystając z okazji, że próbuje ją rozmasować, odsunęłam się na taką odległość żeby nie mógł mnie dosięgnąć bez podejścia kilku kroków. Wiem, jestem okrutna, ale Ayu powinien już zrozumieć, że tak łatwo nie odpuszczam.

   - Za co to?- spytał, nadal się nie prostując.- Jesteś okropna.

    Mało brakowało, a zaśmiałabym się z jego uwagi. Teraz mój brat brzmiał jak dziecko. Przewróciłam oczami i ruszyłam dalej pod górę, zostawiając chłopaka za sobą.

   - Jak polepszy się stan twojej stopy, możesz do mnie dołączyć na górze!- rzuciłam przez ramię, nieco przyspieszając.

   Jeszce zanim zniknęłam za zakrętem, usłyszałam jak jego usta opuszcza długi łańcuszek różnego rodzaju przekleństw.

🧧🧧🧧

    Wędrówka nie trwała długo - a raczej miałam taką nadzieję. Niebo nie zmieniło koloru, a to oznaczało, że moje przypuszczenia mogłyby być słuszne.

   Zrobiłam jeszcze jeden krok i dostrzegłam Zimny Pałac. Prawie nie różnił się od zwyklego Pałacu. No może oprócz kilku szczegółów. Okna były zaryglowane od zewnątrz deskami. Drzwi natomiast zamknięto na kłódkę. Jednymi osobami posiadajacymi do niej dostęp jestem ja, moja matka - teraz Jakal, wuj Young i szef eunuchów.

    Sięgnęłam do szerokiego rękawa płaszcza i wyciągnęłam klucz. Wolną ręką chwyciłam masywną kłódkę i przekreciłam dwa razy. Kiedy zamek zareagował, odsunęłam się o krok, a drzwi się przede mną rozsąpiły. W myślach pomodliłam się do Buddy, po czym weszłam do środka.

🧧🧧🧧

    W Pałacu było o wiele chłodniej niż na zewnątrz. Może to było spowodowane przez brak promieni słonecznych.

   Dopiero teraz byłam w stanie rozejrzeć się po wnętrzu. Wszędzie byko całe mnóstwo gęstych pajęczyn i grubych warstw kurzu. Nie wiem jak można tutaj w ogóle oddychać. Do nozdrzy zamiast powietrza dostawał się sam kurz. Tak naprawdę chyba o to właśnie chodziło. Jeśli ktoś dłużej będzie przebywał w takim miejscu, po prostu umrze.

𝙽𝚎𝚠 𝙰𝚐𝚎 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz