𝙲𝚑𝚊𝚙𝚝𝚎𝚛 𝟷𝟹 "𝚓𝚊𝚍𝚎 𝚜𝚠𝚊𝚗"

29 7 26
                                    

    Śniadanie tego dnia zjadłam nadzwyczaj późno, ponieważ nie dopisywał mi apetyt. Podejrzewałam, że ma to związek ze snem z ubiegłej nocy. Nie chciałam też żeby ktokolwiek mnie zobaczył. Kiedy Ha-nee przyniosła  mój posiłek, kazałam jej pozostawić tacę pod drzwiami i ją odprawiłam.

   Wyszłam na korytarz chwilę później i zabrałam jedzenie do komnaty. Z trudem udało mi się przełknąć kolejne kęsy mięsa z warzywami i ryżem. Kiedy w końcu zjadłam, przebrałam się w stare szaty Junga i wyszłam przez okno.

    Pogoda tego dnia była piękna. Słońce świeciło jasno na błękitnym niebie, nadając wszystkiemu w swoim zasięgu niesamowitego blasku.

    Wylądowałam miękko na jasnozielonej trawie. Wyprostowałam się, po czym energicznie otrzepałam ubranie i wygładziłam materiał granatowej tuniki.

     Kroki wartowników niebezpiecznie zbliżały się do mojego Pałacu. Musiałam się stąd wymknąć jak najszybciej. Mało brakowało, a któryś z mężczyzn by mnie zauważył. Gdyby tak się stało, mogłabym się pożegnać z wychodzeniem z Pałacu do końca swojego życia.

     Rozejrzałam się dookoła i z ulgą stwierdziłam, że jest bezpiecznie. Mogłam odetchnąć, ale nie powinnam tracić czujności. Ktoś mógł tu przyjść w każdej chwili i sprawdzić ten teren.

   Przeskoczyłam przez mur i jak gdyby nigdy nic ruszyłam w stronę Jadeitowego Łabędzia.

    🧧🧧🧧

       Weszłam do środka pewna obaw. Miałam nadzieję, że nie zostałam oszukana przez tę osobę. Gdyby tak się stało, moja matka by się załamała. Nie mogłam się narażać i pozwolić jej na cierpienie z mojego powodu.

    Szukałam wolnego stolika, ale wszystkie niestety były zajęte. Już miałam się wycofać, kiedy ktoś złapał mnie za nadgarstek i pociągnął jeszcze bardziej w głąb pomieszczenia.

     Ledwo powstrzymałam się żeby nie krzyknąć. Rozchyliłam powieki i spojrzałam na tę osobę.

    Nie znałam go, ale wydawał mi się dziwnie znajomy. Nie miałam pojęcia skąd go kojarzę, ale jakbym już kiedyś go gdzieś widziała.

    - Nazywam się Wang Won, ale dla ciebie mogę być Wonem- powiedział, puszczając do mnie oko.- Ty zapewne jesteś Księżniczką Ari, córką Cesarza Hoizonga i Cesarzowej Ne-hwy, a także następczyni tronu.

    To było dość dziwne, że aż tyle o mnie wiedział. W przeciwieństwie do niego ja nie wiedziałam z kim rozmawiam, a także na ile mogę sobie pozwolić, ale Won nie wydawał się być osobą, która mogłaby mi coś zrobić. A może jednak się mylę.

   Ari, musisz być ostrożna- nakazałam sobie w myślach.

    - Wystraszyłem cię- stwierdził, chwytając czarkę wypełnioną alkoholem w dłoń i wyciągnął rękę w moją stronę.- Przepraszam.

    Popatrzyłam na naczynie w jego dłoni pytającym wzrokiem, po czym spojrzałam mu w oczy. Na twarzy Wang Wona pojawił się delikatny uśmiech.

    - Tylko jedną kolejkę- oznajmił, wlewając alkohol do drugiej czarki.

   Obserwowałam jego ruchy z fotograficzną dokładnością. Na moment nawet zapomniałam, gdzie jestem i z kim.

   - Niech będzie- wzięłam czarkę i wypiłam jej zawartość.

   Alkohol drażnił mój przełyk, ale lubiłam to uczucie i byłam do niego przyzwyczajona. Kiedy odłożyłam naczynie na blat stolika, poczułam na sobie wzrok Wona. Patrzył się na mnie przenikliwym spojrzeniem, ale nic nie mówił. Uniosłam brwi.

   - Czy jest coś, co chciałbyś mi powiedzieć, czy po prostu chciałeś się ze mną napić?

   - Chodzi o to, że...

🧧🧧🧧

    Ayushiridara

   
 

  Stanąłem pod oknem sypialnianym Ari.  Przez uchylone okno widziałem, że w pomieszczeniu jest ciemno. To był znak, że znowu się gdzieś wymknęła. Byłem ciekawy ile czasu znajdowała się poza Pałacem i co zamierza zrobić.

   Gdybym się chociaż dowiedział gdzie poszła, mógłbym to wykorzystać przeciw niej i tym samym zyskać uznanie Cesarzowej.

    Nadal nie rozumiem dlaczego matka się mnie wyrzekła i oddała pod opiekę Małżonki Hek-su. Ta kobieta zgotowała mi istne piekło. Nikt w Pałacu nie domyśla się co mi zrobiła przez te wszystkie lata. Nienawidzę tego miejsca i tych ludzi, a zwłaszcza Cearzowej i jej ulubionej córki Ari. To wszystko przez nią. Teraz na pewno nie odpuszczę. Muszę doprowadzić wszystkie sprawy do końca...

     Zdecydowałem się wejść do pokoju Ari. Zrobiłem to co ona zawsze. Dostałem się do środka przez okno. Z początku nic nie wydawało mi się podejrzane dopóki nie zauważyłem na podłodze złożonego na pół liściku.

   Schyliłem się i podniosłem kartkę, po czym rozłożyłem ją by przeczytać to, co było na niej zapisane.

   Spotkaj się ze mną w karczmie Jadeitowego Łabędzia koło południa.

   Wiedziałem, że znam to pismo. Już gdzieś je kiedyś widziałem. Postanowiłem wrócić do swojej komnaty i sprawdzić czy mam rację. Jeśli moje podejrzenia się sprawdzą i nadawca tej wiadomości to ta sama osoba, którą znam, oznacza to, że Księżniczka jest w niewyobrażalnym niebezpieczeństwie.

    Mimo wszystko zdecydowałem się nikomu o tym nie mówić. Chciałem sam osobiście przyjrzeć się tej sprawie i później jak już wszystko pójdzie po mojej myśli, zgarnąć za to zasługi...

To sobie Ayushiridara dobry plan obmyślił. Jak myślicie, kim jest Won i czego mógłby chcieć od Ari? Czy Gon mógłby mieć z tym wszystkim coś wspólnego?

𝙽𝚎𝚠 𝙰𝚐𝚎 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz