Mimo, że mieszkam w Pałacu od urodzenia i nie raz przechodziłam tą drogą, to i tak nie miałam pojęcia, że niedaleko znajduje się ukryta wioska tętniąca życiem. Z tego, co mówił Gon, wioska ta jest częścią Goryeo, chociaż znajduje się blisko Yuanu. Można powiedzieć, że jest punktem łączenia królestwa z cesarstwem.
Jeszcze kilka lat temu Król Goryeo wypowiedział wojnę mojemu ojcu. Chyba chodziło o ten pozornie nic nieznaczący kawałek ziemi. Wtedy też moja matka myślała, że straciła Ayushiridarę naprawdę. Skoro tak, to dlaczego teraz jest dla niego taka zimna i obojetna.
Szłam dalej z Gonem, który nie puszczał mojej ręki nawet na krótką chwilę. Zmierzaliśmy dalej przed siebie. W głąb wioski. Ludzie kłaniali się nam i grzecznie zagadywali. Nie czułam wrogości z ich strony.
- Chciałbym gdzieś z tobą pójść- powiedział, zatrzymując się przy jednym ze straganów.- Poproszę dwa razy ssukdanja.
Po chwili kobieta dała nam saszetkę z kluskami. Gon zapłcił jej wyliczoną ilością srebra i ruszył dalej. Zmierzałam dwa kroki za nim.
- Dzisiaj jest hansik?- po chwili to do mnie dotarło, gdy usiedliśmy pod drzewem kwitnącej wiśni.
- Nie wiedziałaś?- spytał, patrząc na mnie z uniesionymi brwiami.
Pokręciłam głową. Oprócz uroczystości upamiętniającej mojego ojca, nigdy nie obchodziliśmy tego święta. Hansik jakby istniał dla nas tylko w dniu śmierci Cearza. Nie było potrzeby nikogo więcej pamiętać.
- Chodź- przyciągnął mnie bliżej, byśmy szli cały czas obok siebie.- Chcę ci coś pokazać.
Nie protestowałam. Nie widziałam w tym żadnego sensu. Nie wiedziałam tylko, czy powinnam mu ufać, a jeśli nie, to dlaczego. Gon wydawał się być prostym w obyciu arystokratą. Nie wywyższał się, ani nic z tych rzeczy.
🧧🧧🧧
Zaprowadził mnie w niesamowite miejsce. Może i na terenie Pałacu również znajdował się staw, ale ten w wiosce wydawał mi się bardziej interesujący. Może to dlatego, że do tamtego zdążyłam już się przyzwyczaić i uważam go za zwykły zbiornik wodny, ale ten był niesamowity.
Usiadłam na trawie, nie przejmując się tym, że sukienka mi się pobrudzi i spojrzałam na Gona, który zamarł w bezruchu. Przywołałam go gestem. Przez moment się zawahał, ale zaraz przyłączył się do mnie.
- Ładnie tutaj- powiedziałam, patrząc na spokojną taflę, na której unosiły się lilie.- Dziękuję za przeprowadzanie mnie tutaj.
Gon spojrzał na mnie zmartwionym spojrzeniem i delikatnie dotknął mojego ramienia. Nie cofnęłam się. Nie wyczułam w jego poczynaniach niczego niestosownego.
- Martwisz się czymś- stwierdził.- Mogłabyś... czy raczej uważasz, że nie powinnaś mówić o tym nieznajomemu?
Wzruszyłam ramionami. Tak naprawdę to nie miałam pojęcia, o czym teraz myślę. Nie było to raczej nic szczególnego i wartego podzielenia.
- Chodzi o mojego brata- odparłam w końcu, wypuszczając ze świstem powietrze z płuc i lekko się zgarbiłam.- Ja...
Ścisnął delikatnie moją dłoń, a następnie się uśmiechnął. Odwzajemniłam gest, po czym położyłam głowę na jego ramieniu. Nie cofnął się. Nadal siedział w tej samej pozycji i kątem oka mnie obserwował.
- Kochasz go jako młodego mężczyznę, a nie swoją rodzinę- zrozumiał.- Nie chcąc pokazywać swoich prawdziwych uczuć, udawałaś, że się całujemy.
Na to wspomnienie moja twarz zaczęła mnie palić. Chciałam ukryć przez Gonem rumieńce, ale mi nie pozwolił.
- Nie zrobiłaś nic złego- zapewnił, gładząc moje włosy.- To ja cię pocałowałem Księżniczko i powinienem cię błagać o wybaczenie.
Machnęłam ręką, po czym oboje się zaśmialiśmy.
🧧🧧🧧
Kiedy zaczynało się już robić ciemno, wstaliśmy z trawy, a Gon zaproponował, że mnie odprowadzi do Pałacu. Nie chciałam pokonywać takiego kawałka drogi w samotności, dlatego się zgodziłam.
Arystokrata złapał moją dłoń i ruszył w kierunku, z którego przyszliśmy.
Nie zwracałam uwagi na nic i nikogo. Stach rósł w moim sercu z każdym krokiem, który przybliżał nas do Pałacu.
Znajdowaliśmy się już przy bramie wschodniej, ale nie weszłam przez nią. Nie miałam na tyle odwagi. Zatrzymałam się w pół kroku i puściłam dłoń Gona, który stał krok przede mną. Kiedy poczuł, że jego ręka jest pusta, odwrócił się, a ja spuściłam wzrok ma dół swojej sukienki.
- Nic ci tutaj nie grozi- powiedział poważnym tonem, po czym od razu si zaśmiał.
Nie podzielałam jego humoru. Nie w tym momencie. Młody arystokrata wyciągnął do mnie rękę. Z początku jej nie złapałam. Nie, w ogóle nie chwyciłam jego ręki. To on wziął moją dłoń i zrobił pewny krok przez bramę.
🧧🧧🧧
Miałam nadzieję, że nikt, ale to nikt nas nie widzi. Gdyby jednak znalazł się jakiś świadek, to nie obyłoby się bez zbędnych plotek. Nie chciałam rozgłosu po pierwsze dlatego, że to byłoby problematyczne dla mojej matki, dla Gona i mnie samej.
-Powinieneś już iść- powiedziałam, wyrywając rękę z jego uścisku i ruszyłam w stronę okna mojej komnaty sypialnej.
- Ari, zaczekaj!- krzyknął za mną. Odwróciłam się i na niego spojrzałam.- Nie możesz tak odejść.
- Nie mogę?- uniosłam brew, a ręce skrzyżowałam na piersiach.- Ty... zmierzasz mi mówić co mogę , a czego nie?
Zaśmiałam się chłodno. Znamy się może pół roku, a on już za nie wiadomo kogo. Chyba naprawdę nie ma pojęcia z kim tak naprawdę zadziera.
- Ari...- podrapał się po karku.-To nie tak.
- A jak?!- nie mam pojęcia dlaczego tak wybuchłam, ale nie mogłam się powstrzymać.- Prze...praszam.
Gon nie wyglądał na złego. Nadal uśmiechał się do mnie. Zrobiłam krok w jego stronę. Kiedy staliśmy blisko siebie, usłyszałam za sobą głos Ayushiridary:
- Tego to się nie spodziewałem siostrzyczko...
CZYTASZ
𝙽𝚎𝚠 𝙰𝚐𝚎 [ZAKOŃCZONE]
Ficción históricaAri przygotowuje się do pełnienia roli panującej Cesarzowej. Ne-hwa osobiście nadzoruje jej edukację. Dziewczyna w międzyczasie dowiaduje się, że jest obiecana pewnemu zamożnemu mężczyźnie. Jednocześnie zakochana jest- wbrew wszystkiemu- w Ayushirid...