𝙲𝚑𝚊𝚙𝚝𝚎𝚛 𝟷𝟿 "𝚛𝚎𝚝𝚞𝚛𝚗 𝚘𝚏 𝙲𝚘𝚗𝚜𝚘𝚛𝚝 𝙷𝚎𝚔-𝚜𝚞"

30 7 18
                                    

   Więcej się do siebie nie odezwaliśmy. Nawet nie patrzyłam w jego stronę. Nie chciałam widzieć tego zawiedzonego wyrazu twarzy. Trzęsłam się z zimna. Wiele bym dała za suche ubrania i jakieś ciepłe okrycie.

   Usłyszałam oddalające się kroki. Byłam sama w pomieszczeniu, w którym roznosił się dźwięk mojego oddechu oraz raz po raz słyszałam  bicie swojego serca. Waliło mi w piersi jak oszalałe. Nadal nie mogłam się opanować i uspokoić.

    Po chwili kroki nasiliły się, ale ucichły tuż przy mnie. Obok stał Ayushiridara. Przez ramię miał przewieszone ubrania. Widząc, że na nie patrzę, położył je obok mnie i zaraz znów zniknął.

🧧🧧🧧

   Ubrania przyniesione przez Ayushiridarę były na mnie trochę przyduże, ale i tak byłam mu za to wdzięczna.

    Siedzenie w samotności było niezwykle męczące. Jeszcze nigdy nie czułam się tak opuszczona. Brakowało mi towarzystwa Miny, okropnych i w ogóle nie śmiesznych żartów Junga, a także picia i spacerów z Gonem.

   Oparłam się plecami o ścianę, kolana podciągnęłam pod brodę i przymknęłam oczy, zatracając się w swoich myślach. Nawet udało mi się na moment zapomnieć, gdzie jestem.

   Kiedy ponownie otworzyłam oczy, kilka metrów przede mną na niskim stoliku stała taca z jeszcze parującym jedzeniem. Niepewnie przysunęłam się i powoli zaczęłam jeść.

     Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że długo nic nie jadłam, a także iż wszyscy w Pałacu muszą się o mnie martwić, ponieważ zniknęłm bez słowa wyjaśnienia. Miałam nadzieję, że ktoś to wyjaśni mojej matce.

   - Nie powinnaś wątpić w moją szczerość- powiedział Ayu.

    Nie miałam pojęcia, że był w pomieszczeniu, ponieważ w środku panowała ciemność. Jedyne światło pochodziło z powieszonych na jednej ze ścian lampionów.

   - Przez ciebie jestem tu, gdzie jestem. Gdyby nie te twoje brudne gierki i szemrane towarzystwo, to nadal byłabym bezpieczna w Pałacu!
  
    Byłam na niego zła. Chciałam żeby wiedział, iż potrafię długo chować do kogoś urazę i on z pewnością nie będzie  wyjątkiem. W tej sprawie nie było taryfy ulgowej.

   - Czego ty nie możesz zrozumieć? Jak na następczynię tronu jesteś strasznie głupia i naiwna. W Pałacu nigdy nie będziesz bezpieczna. N i g d y. Ale skoro tak ci na tym zależy żeby wrócić do Pałacu, to proszę bardzo. Idź. Droga wolna.

   Tego się nie spodziewałam. Myślałam, że wyrażnie mi tego zabroni i będę musiała tu zostać. Jednak nie powinnam się cieszyć, ponieważ to może być część jego planu, udawać, że pozwala mi na coś, tak naprawdę nadal mając nade mną kontrolę.

🧧🧧🧧

     Idąc w stronę Pałacu, czułam czyjąś obecność. To wrażenie nie odstępowało mnie nawet na krok. Przez panującą dookoła ciemność , ciężko było cokolwiek zobaczyć. Mogłam chociaż wziąć ze sobą mały strumień światła w postaci latarni, której służący używali podczas nocnych przechadzek po terenie Pałacu.

   Coś spadło mi na czubek głowy Podniosłam rękę i od razu wygładziłam włosy. Kwiat kwitnącej wiśni leżał na środku mojej dłoni piękny i pełen wdzięku. Uniosłam głowę. Nade mną szybowało kilkadziesiąt takich kwiatów różnej wielkości i barwy. Udało mi się to zobaczyć tylko dzięki światłu okazałego tej nocy księżyca i gwiazd.

   Byłam już niedaleko. Do celu zostało mi tylko kilka kroków. Kiedy już prawie podchodziłam pod mur dzielący mnie od Pałacu, usłyszałam tętent koni. Zatrzymałam się w pół kroku, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Obok mnie, dosłownie metr przede mną przejechał powóz. Okiennice nagle rozsunęły się na boki, a moim oczom ukazała się twarz, której już nigdy w życiu miałam nie zobaczyć.

Małżonka Hek-su.

    Kobieta widząc mnie na ulicy, uśmiechnęła się, a kiedy to zrobiła, jej ostro zakończone zęby błysnęły jak stal.  Zważywszy na porę i okoliczności, było to naprawdę przerażające.

  Usłyszałam jak brama pałacowa rozstępuje się i powód z kobietą wjeżdża na główny plac. Zastanawiałam się, po co wróciła do Pałacu. Odkąd Ayu skończył dwanaście lat, została wyrzucona i miała wyczekiwać procesu.

   Korzystając z nieuwagi straży, wróciłam do siebie i się przebrałam w zieloną suknię, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Miałam nadzieję, że matka nie zapyta mnie o to, gdzie się
podziewałam przez cały dzień. Pewnie Ha-nee lub Sanggung Hong jej wspomniały o moim zniknięciu. To, że nikt mnie jeszcze nie zatrzymał by siłą wprowadzić do komnat matki, to był cud.

🧧🧧🧧

    Nie chciałam by mnie zapowiadano. Wolałam wykorzystać element zaskoczenia. To był lepszy sposób by uniknąć kary za wymykanie się z Pałacu.

  - Matko, wybacz wizytę o tak później porze, ale...- Cesarzowa patrzyła na mnie z zainteresowaniem. Odłożyła na moment szczotkę, którą przeczesywała swoje długie i gęste włosy.- Ale widziałam Małżonkę Hek-su. Właśnie wjechała główną bramą do Pałacu.

   Matka nie wydawała się być zaskoczona tą wiadomością. Wręcz przeciwnie, była... Zadowolona? Na jej twarzy pojawił się kpiący uśmiech. Nie poznawałam jej. Kobieta, która mnie urodziła teraz wydawała mi się obca... Inna.

   - Ja ją tu zaprosiłam- gdybym teraz coś piła lub jadła, to zapewne zaksztusiłabym się.- Widzę, że jesteś zaskoczona.

   - Dlaczego?- nic więcej nie mogłam powiedzieć. Zachowanie kobiety wprawiło mnie w niemałe osłupienie, czego nawet nie ukrywałam.
 
    - Slyszałaś kiedyś powiedzenie:           "przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej"?

    Dopiero kiedy usłyszałam słowa matki, dotarł do mnie sens ostatnich poczynań Ayushiridary. On po prostu traktował mnie jak zwykłego wroga, którego można było wykorzystać. Teraz było mi głupio, że w ogóle chociaż przez chwilę pomyślałam, że między nami mogłoby być normalnie. Ależ ja byłam głupia...

𝙽𝚎𝚠 𝙰𝚐𝚎 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz