15

2K 80 3
                                    

                                      Sky
Pojdechaliśmy całą paczką 3 autami, pod same drzwi szkoły, gdzie czekały na nas nasze miejca parkingowe.
Wysiadłam z Rachel z jednego auta, które prowadził Derek i udałam się, z dziewczyną w poszukiwaniu mojego przyjaciela.
Miałyśmy mieć teraz chemię, dlatego też weszłyśmy do klasy.
Z daleka zobaczyłam Harrego, który oczywiście zajmował, naszą ostatnią ławkę.
- No witam piękne panie- zagruchał niczym gołąb, na co parsknęłyśmy śmiechem.
- gdzie się podziewałeś- mruknęłam siadając obok przyjaciela.
- babcia potrzebowała mojej pomocy, wiesz jaka jest- przewrócił oczami, na co poklepałam go pokrzepiająco po plecach.
O tak babcia Eliza, to kochana starsza kobieta, o cholernie ciężkim charakterze.
Nikogo nie lubi, jej wymagania są tak wielkie jak góry lodowe. Do dzisiaj pamiętam, jej oceniający wzrok, gdy mnie zobaczyła.
Patrzyła na mnie, jakby chciała za chwile wejść do mojej duszy i wkraść się, w każdy zakamarek.
Całe szczęścię, że uwielbiam zioła i inne rzeczy, która staruszka wielbi.
Po wizycie u niej, Harry powiedział mi, że spodobałam się jej i czeka na kolejne spotkania.
-Derek się całuje- spojrzałam z opóźnieniem, na przyjaciela, mrużąc oczy.
- Ha! Dawaj 20 złote- patrzyłam na dziewczyne, która uradowana odbierała swoją nagrodę od przyjaciela.
- co- zmarszyłam brwi, nie wiedząc o co chodzi.
- Odleciałaś, trzeba było cię przywrócić, a jedyne co podziałalo to no- zaśmiała się, na co przewróciłam oczami.
- mhmm- chcialam coś dopowiedzieć, ale zadzwonił dzwonek, a klasa zaczęła wypełniać się.
- Eliza pytała, kiedy ją odwiedzisz- usłyszałam szept przy uchu.
Spojrzałam z opóznieniem na Harrego i widziałam jak się uśmiecha.
- yyy- zaczęłam zastanawiać się, kiedy będe mogła wyjechać na conajmniej 2 dni.
- może w ten weekend? Pojedziemy wszyscy- zaproponowałam, na co pokiwał energicznie głową. Do końca lekcji się, nie odzywaliśmy.
Ja byłam pochłonięta swoimi myślami, a mój przyjaciel snem.
I tak minęła nam połowa dnia.

Po upragnionym dzwonku, który zadzwonił ogłaszając koniec przeklętej matematyki, wybiegłam wraz z Harrym i Rachel z tej klasy.
Byliśmy straszliwie głodni, a teraz była najlepsza przerwa= lunch.
Stanęliśmy przy kolejce i zaczęliśmy nakładać sobie jedzenie.
Ja osobiście wzięłam : frytki, hamburgera,sałatkę i sok pomarańczowy.
Z pełnymi tackami podeszliśmy pod nasz stolik, znajdujący się na środku pomieszczenia i usiedliśmy już do większości, naszej paczki.
- Sky ma pomysł, żeby całą ekipą pojechać do mojej babci Elizy, co wy na to?- wszyscy spojrzeli po sobie i widać było ich zaciekawienie.
- w ten weekend, możemy nawet w piątek wyjechać- zaproponowałam na co wszyscy z chęcią przystali.
- co teraz mamy?- zapytałam się licząc, że będzie to wf na, który mam zwolnienie.
Niestety moje błagania i prośby nie zostały wysłuchane...
- Ekhem angielski- wyszczerzył się Harry, na co po moim kregosłupie przeszedł zimny dreszcz.
- Co wy macie z tym angielskim?- usłyszałam pytanie któregoś z chłopaków.
- Cóz, stary profesorek ma chrapkę, na naszą Sky i robi coraz obrzydliwsze rzeczy- mruknął rudzielec, na co usłyszałam niskie warczenie.
- powiedzcie, że też to słyszycie..- mruknęłam rozglądając się szoku..
- w sensie co?- widziałam lekkie zmieszanie w ich oczach.
- no kurwa nie wiem- podniosłam lekko głos.
- cały czas mi coś, kurwa w głowie warczy, albo mówi- jęknęłam łapiąc się za głowę. - nie może, być ze mną aż tak źle prawda?- widziałam rozbawione spojrzenia reszty, na moje wywody.
- W dupie ci chyba coś warczy- zaśmiał się chłopak.
- pewnie, wyśmiewajcie się ze mnie! Jak zwariuje to będzie wasza wina.- sapnęłam i po chwili dodałam. - chociaż pewnie i tak wylądujecie obok mnie po tygodniu- zaśmiałam się i wystawiłam im środkowy palec.
- Ja ci wierze cukiereczku- spojrzałam w bok, gdzie ujrzałam te jego piękne oczy, w których pojawiał się niebezpiecznh blask.
- chociaż jeden! Dzięki ci boże, że jest tu ktoś normalny- złożyłam ręce jak do modlitwy i mówiłam wznosząc wzrok ku górze.
Szczerze gdyby ktoś, od boku to widział, naprawdę wyglądałam jak obłakana.
- I ona jest niby normalna- prychnęłam na słowa przyjaciółki, na co usłyszałam śmiech reszty.
- dobra chodźcie, chce mieć to za sobą- mruknęłam i skierowaliśmy się całą 7 do klasy.

To bedzię ciekawy dzień....

I tak mnie kochasz/ KOREKTAA///Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz