Siedząc 30 minut na tym przeklętym angielskim myślałam, że nie wytrzymam już nerwowo. Ten obleśny typ mnie tak obrzydza, jak i przeraża, że siedziałam cala spięta.
- Skylar skarbie mogłabyś mi pomóc włączyć głosniki?- usłyszałam ten okropny głos.
Każdy włos na ciele, zjeżył mi się, a po moim kregosłupie przeszedł zimny dreszcz.
~ nie bój się skarbie, jestem tu nie pozwole, żeby coś ci zrobił~
Spojrzałam błgalnie na Harrego, na co pokiwał głową i po chwili się odezwał.
- Ja mogę panu pomóc- odetchnęłam z ulgą słysząc głos przyjaciela.
Stary dziad skrzywił się, a po chwili uśmiechnął przebiegle.
- oh, oczywiście, ale mam jeszcze sprawę do panny Willson chyba, że panienka zostanie chwile po lekcji?- zapytał z błyskiem w oku.
Wtedy, to aż wyskoczyłam z ławki podchodząc do jego biurka.
~ za jakie grzechy~ mruczałam do siebie.
- słucham- odezwałam się z grymasem na twarzy.
- masz same 5 i 6 z angielskiego, lecz tu jest jedna 4 jeżeli chcesz mieć 6, musisz ją poprawić.- oblizał swoją wargę patrząc na mnie z dołu spod okularów.
- mogłabym jutro to poprawić, mamy lekcje także- przerwał mi w połowie zdania.
- oh, wybacz ale na jutrzejszej lekcji mam dla was przygotowane, arkusze. Będziesz musiała zostać po lekcjach o 15 w tej sali- zacisnęłam dłonie w pięści, próbując nie ździelić go w ten siwy łeb.
- Wie pan co, wystarczy mi 5 najwyżej na drugie półrocze postaram się o 6- uśmiechnęłam się tak słodko, a jemu mina od razu zrzedła.
- zastanów się dobrze, widzę w tobie ogromny talent- puścił mi oczko, na co prychnęłam, a w sali usłyszałam warczenie, ale nie zwróciłam na to zbytniej uwagi.
Usiadłam szybko na swoim miejscu, a wtedy zadzwonił dzwonek wybiegłam z tej sali, nie oglądając się za siebie.
Wyciągnęłam telefon słysząc dźwięk przychodzącego powiadomieni.Od: Alan
Jestem pod szkoła wychodźUśmiechnęłam się szeroko i wyszłam za cała paczką, która zdążyła stanąc przy samochodach.
Rozglądnęłam się, a wtedy na teren szkoły wjechało czerwone bugatti. A z niego wyszedł mój przystojny kuzyn.
Zapiszczałam i biegiem ruszyłam do niego rzucając plecak na ziemie.
Wpadłam w silne męskie ramiona, które zmiażdżały mnie w mocnym uścisku.
Chłopak dał mi buziaka w czoło i lekko się odsunął.
- No no, no wyrosłaś krasnalu- zaśmiał się i uszczypnął mój policzek.
- Powiem ci, że ty też- klepnęłam go w klatke piersiową i dodałam - dlaczego jesteś moją rodziną, takto bym się za ciebie brała- przyłożyłam teatralnie dłoń do serca i parsknęłam śmiechem, znów znajdując się w jego ramionach.
- tęskniłam- wymamrotaliśmy w tym samym momencie.
- nie, że coś, ale ktoś idzie tu bardzo wkurwiony- usłyszałam głos i odsunęłam się lekko, patrząc za siebie.
- o kurwa- Derek szedł, a raczej biegł do nas, z mordem wypisanym na twarzy, a za nim cała reszta chłopaków próbujaca go zatrzymać.
- jak śmiesz dotykać tego, co moje- wytrzeszczyłam oczy na jego wrzask.
Widziałam w oczach kuzyna przerażenie.
- wybacz alfo, ale Sky to- zaczął, lecz nie dokończył bo dostał w twarz tak mocno, że się przewrócił. Krzyknęłam z przerażenia i podbiegłam kucając przy nim.
- jak śmiesz do niej, mówić po imieniu śmieciu- zaryczał jak zwierze.
Z twarzy Alana sączyła się krew.
W moich żyłach poczułam ogień.
Odrwóciłam się z wkurwiona i ruszyłam na Dereka i uderzyłam go, że jego twarz odskoczyła na bok.
- jak śmiałeś go atakować?!- wydzierałam się ciężko dysząc.
Chłopak patrzył na mnie w szoku, a później złapał mnie za ręke i przyciągnął do siebie.
- słuchaj skarbie, jesteś moja czy ci się to podoba czy nie, żaden powtarzam żaden inny mężczyzna, nie ma prawa kurwa cię dotknąc, inaczej zabije go i poćwiartuje i wyśle ci jego głowę jako dowów rozumiesz?- patrzyłam na niego w takim szoku, co on do mnie mówi.
W końcu wyrwałam się i znowu go uderzyłam.
- Słuchaj panie świata, nie jestem ani twoja ani niczyja, zapamiętaj to sobie ty jaskiniowcu, a jeżeli jeszcze raz rzucisz się na moją rodzinę, nie pokazuj mi się na oczy rozumiesz dupku?- zapytałam dźgając go w klatke piersiową.
Nie dając mu nawet dojść, do słowa podeszłam do kuzyna, pomogłam mu wstać i zaprowadziłam do auta. Posadziłam go na miejscu pasażera i wzięłam jego kluczyki.
- Harry zawieź nas do mnie- chłopak ruszył do nas i wsiadł za kierownice i ruszyliśmy.
A w tle zostali pozostali kłócac się.
- Przepraszam- mruknęłam cicho.
- To nie twoja wina, powinienem cię nie dotykać- sapnął, na co parsknęłam.
- kim on jest, że masz się go słuchać- prychnęłam.
- nie lekceważ go, niedługo się dowiesz, wtedy zrozumiesz- westchnął.
- dobra, nie mówmy o nim, ile zostajesz- zapytałam podekscytowana.
- 2 tygodnie mamy czas krasnalu- usmiechnął się, na co zapiszczałam.
- Sky, wiem że jesteś zła na Dereka ale- przerwałam Harremu w połowie.
- słuchaj Harry, nie lubie jak się ktoś rządzi, a zwłaszcza panoszy i bije kogoś mi bliskiego szczerze? Przekaż mu żeby się pieprzył i niech szuka innej ofiary w dupie go mam- wysyczałam - niech się nawet nie pokazuje mi na oczy, jebany jaszczur- warknęłam i nie odezwałam się już, do końca drogi.
CZYTASZ
I tak mnie kochasz/ KOREKTAA///
WerewolfJest to historia o WILKOŁAKACH Bardzo przepraszam za błędy i inne niedociągnięcia, ale to moja Pierwsza książka i liczę na szczere opinie negatywne, jak i pozytywne. Niedługo powinnam zrobić korektę i poprawić błędy, oraz inne niedociągnięcia. KSIĄ...