21

1.9K 61 0
                                    

Na basenie byliśmy już półtora godziny, wszystko było świetnie po wyjaśnieniu sobie wszystkiego z Derekiem.
Właśnie siedziałam z Rachel i Mia w jacuzzi.
- chciałabym cię przeprosić za to, w szkole- odezwała się Mia.
Spojrzałam na nią uśmiechając się lekko.
- oh! Daj spokój to już nieważne - posłałam jej pokrzepiające spojrzenie.
- głupio wyszło, nie wiedziałam, że Derek ma dziewczynę w życiu bym się na to nie zgodziła!- powiedziała donośnie przykładając dłoń do piersi.
- było minęło!- machnęłam ręka.
Rozejrzałam się po basenie i zobaczyłam, jak w naszym kierunku idzie grupa trzech chłopaków.
Boskich chłopaków...
-witamy piękne panie! - spojrzałam na pierwszego z nich, który wypalał mi dziurę swoim spojrzeniem.
- jestem Ricardo a to Alex i Marco- wskazał na pozostałych.
Byli bardzo przystojni, zwłaszcza ten z samego początku.
- jestem Sky a to Rachel i Mia- przedstawiłam dziewczyny które uśmiechnęły się.
- możemy dosiąść się?- spojrzałam znów na Ricardo który był, chyba przywódca bandy.
Spojrzałam po dziewczynach i pokiwałam lekko głowa robiąc im miejsce.
Jednak Ricardo wepchał się dosłownie między mnie a Rachel, a jego drugi kolega także usiadł obok mnie.
- stąd jesteście?- Chłopak oparł ramie za moimi plecami przyglądając się uważnie.
- um, tak mieszkamy niedaleko - uśmiechnęłam się krzywo.
- dziwne, że wcześniej się nie widziałyśmy skarbeńku- przysunął się bardziej, na co lekko się zestresowałam.
Nie lubiałam aż tak bardzo, kontaktu fizycznego z mężczyznami, zwłaszcza którzy nie było Derekiem...
Znaczy co?
Nie miałam jak się odsunąć, przez wzgląd, że mnie otoczyli.
Zgarbiłam lekko ramiona kuląc się w sobie.
- Derek powinien bardziej pilnować tak pięknej, kobiety- szepnął mi do ucha przejeżdżając po nim językiem.
Wstałam gwałtownie, patrząc na niego z wrogim spojrzeniem.
- Uważaj do kogo mówisz- warknęłam a włosy na moim ciele się najeżyły.
- Lepiej patrz, gdzie chodzisz bo nigdy nie wiadomo- odezwał się i rownież wstał górując nade mna.
- odsuń się.- powiedziałam na co zaśmiał się.
- nie słyszysz, co do ciebie mówi psie?- niski warczący głos odezwał się zza moich pleców.
Odetchnęłam z ulga, wiedząc do kogo należy.
- Derek! Przyjacielu nie mówiłeś, że znalazłeś mate i to bardzo piękna- wyszczerzył się, na co zrobiło mi się niedobrze.
- spierdalaj i nie zbliżaj się do niej, bo inaczej sobie porozmawiamy.- stanął przede mną i popchnął lekko chłopaka.
- wyluzuj, tylko rozmawialiśmy... prawda skarbeńku?- wzrok zniżył do mnie, na co przewróciłam oczami.
- nie waż się, tak do niej mówić- złapał go za szyje, na co pisnęłam.
Spojrzałam na dwóch brunetów, którzy coś do siebie szeptali.
Jednak już po chwili, Ricardo odszedł ze swoją świta.
- nic ci nie zrobił?- spojrzałam na Dereka, który patrzył na moje ciało i oglądał je z każdej strony.
- wszystko dobrze - uspokoiłam go trochę, chociaż w jego oczach dalej była obawa.
- nie martw się, naprawdę nic mi nie jest- uśmiechnęłam się i złożyłam szybki pocałunek, na jego policzku.
- wracamy, wstąpimy jeszcze do nas, mama kazała cie przywieźć- mruknął, na co uśmiechnęłam się promiennie.
- świetnie! Chodźmy- złapałam go za dłoń i pociągnęłam go do przebieralni.
- um, mógłbyś się odwrócić proszę?- zapytałam speszona jego ciemnym spojrzeniem.
- nie musisz się mnie wstydzić kwiatuszki, ale w porządku. Przebiera się na spokojnie- posłałam mu piękny uśmiech i ściągnęłam strój, gdy tylko się odwrócił. Założyłam szybko poprzednie ciuchy i już stałam cała ubrana.
- poczekam na ciebie ze wszystkimi dobrze?- skinął głowa dlatego wyszłam i stanęłam przy, grupie.
Wszyscy czekali już tylko na Dereka, który już po chwili wyszedł.
- jedzmy wszyscy na obiad- powiedział Derek na co ucieszyłam się jak nigdy.
- ja jadę ze Sky- mruknął i pociągnął mnie do swojego auta, nie dając zaprotestować.

***

- Sky! Jak dobrze, że przyjechałaś- uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam kobietę, a pózniej przywitałam się z jej mężem.
- wpadliśmy cała grupa, mam nadzieje, że to nie problem- kobieta aż podskoczyła, z radości na poznanie kolejnych osób.
Już po chwili każdy siedział w jadali i jadł posiłek.
Wszyscy się śmiali a atmosfera była bardzo przyjemna.
Jednak poczułam nagły przypływ bólu.
Krzyknęłam czując rozrywający ból, jakby mnie ktoś ze skory obdzierał.
- Sky? Cholera kwiatuszku, co się dzieje- spanikowany głos Dereka przebijał się, jak przez mgłe.
- bboli- wyszeptałam i znów zawyłam z bólu. - wszystko mnie boli, rozrywa błagam pomóżcie mi- płakałam z bezsilności i uczucia przypalania.
- przemienia się?
- nie możliwe
- jej wilczyca chce wyjść.
- Cholera nie dobrze.

~ pamiętaj Sky jutro polana godzina 23, niestety zostało to przyspieszone, musisz przejść przemianę dziewczyno, już niedługo złączysz rody~

A wtedy ból ustał. Zmarszczyłam brwi, nie czując kompletnie już nic.
Spojrzałam po zebranych, którzy mieli przerażenie na twarzach.
Wstałam powili, jednak widziałam jakoś wyraźniej, a dźwięki wydawały się być bardziej słyszalne.
Patrzyłam w szoku co się dzieje.
- Sky? Co to było?
- czy ktoś ci coś mówił?
- odzywał się ktoś do ciebie w głowie?-
Spojrzałam na nich i lekko skinęłam głowa.
- um, ktoś do mnie powiedział, że jutro o 23 mam mieć jakaś przemianę, nie wiem o co chodzi ale mam być na polanie- powiedziałam na jednym wdechu niepewnie.
- czyli to jutro, dobrze.
- Sky musimy ci coś powiedzieć, skoro jutro ty staniesz się taka jak my....- odezwał się najstarszy z zebranych.
Spojrzałam na ojca Dereka i zmarszczyłam brwi.
- jesteśmy wilkołakami, a ty staniesz się jedna z nas i to już jutro.-
Otworzyłam usta w szoku, patrząc na każdego po kolei, jednak nie wydawali się, jakby było coś w tym śmiesznego czy nie prawdziwego.

Później już nic nie pamietam.

I tak mnie kochasz/ KOREKTAA///Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz