Poprzednio:
— Lisa co ty tu robisz?! — spojrzał na młodszą dziewczynę stojącą za ojcem.— On już o niej wie, chciał ją poznać — przyznał.
— Ojcze! Przecież tu nie jest bezpiecznie, co jak coś jej zrobi?... — dodał ciszej.
— Nic się nie stanie, nie skrzywdzi jej — Levi złapał Lise ramieniem i przytulił do siebie.
— Nie martw się o mnie, jestem już starsza — lekko się uśmiechnęła, ale w środku bardzo bała.
— Chodź, on nie lubi czekać — w 4 skierowali się do środka.
Levi nie wiedział czego ma się spodziewać po Voldemorcie, szedł przy sowim ojcu i Lisie. Ivan trzymał się z tylu. Weszli do sali, gdzie wszyscy już siedzieli. Jego serce zamarło, gdy zobaczył stojącego Draco i Katie trzymanych przez śmierciożerców. Byli wyraźnie zmęczeni i nie wyglądali najlepiej. Nie odezwał się tylko spojrzał w oczy ślizgona szukając jakiś uczuć. Zauważył tylko strach. Postanowił nic nie mówić i zaczekać co powie im ich Pan.
— Już jesteś — zwrócił się do Leviego.
— Dlaczego oni tutaj są... — pokazał na przyjaciół.
— Są potrzebni, Na którym z nich ci bardziej zależy? — wskazał na Draco i Katie.
— Na obu tak samo — skłamał.
— Za kłamstwo będzie gorsza kara, daj go tu — powiedział do Lucjusza, a ten popchnął Draco w stronę czarnego pana.
— Zostaw go... proszę, obiecałeś! — uniósł się widząc, jak Voldemort łamie obietnice.
— Zamilcz! — uciszył go — ona albo on — popatrzył na Lise.
— Co ona lub on? — dopytał.
— Rzuć crucio na osobę na której mniej ci zależy —powiedział lodowatym tonem.
— Nie skrzywdzę Lisy, to jest jeszcze dziecko — powiedział cicho.
— W takim razie wybór jest oczywisty, Draco — blondyn popatrzył na niego przerażonym spojrzeniem.
— Nie zrobię mu krzywdy, nie potrafię — był załamany.
— Boje się... tato — stała obok Williama.
— Twój brat wybierze dobrze — uspokoił dziewczynkę.
— Zrób to! — wydarł się na niego.
— Nie — odpowiedział.
— Aquassus! — zaklęcie trafiło Lise, a dziewczynka zaczęła się dusić.
— Co ty robisz?! — krzyknął.
— Szybko, dużo czasu jej nie zostało, rób co mówię —wskazał na Draco różdżką.
— Nie chce...
— Zrób to!
— Crucio! — rzucił w jego stronę, Draco upadł na kolana, nie krzyczał, ale bardzo go bolało.
— Dobrze... — zamyślił się i zdjął zaklęcie z Lisy — jeszcze trochę — powiedział obojętnie.
Blondyn wydarł się, ból stawał się nieznośny.
— Draco... — patrzył na niego ze łzami w oczach po czym na Voldemorta — błagam już dość!
— Jeszcze nie... — cieszył się jego cierpieniem.
CZYTASZ
Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska Dylogia I
FantasyKsiężyc to przyjaciel Deszcz to komfort Życie to piekło Dzień to koszmar Sen to niebo ...