Rozdział 44 - „Próba na którą nikt nie był gotowy"

8.2K 865 2.4K
                                    

Poprzednio:
— Lisa co ty tu robisz?! — spojrzał na młodszą dziewczynę stojącą za ojcem.

— On już o niej wie, chciał ją poznać — przyznał.

— Ojcze! Przecież tu nie jest bezpiecznie, co jak coś jej zrobi?... — dodał ciszej.

— Nic się nie stanie, nie skrzywdzi jej — Levi złapał Lise ramieniem i przytulił do siebie.

— Nie martw się o mnie, jestem już starsza — lekko się uśmiechnęła, ale w środku bardzo bała.

— Chodź, on nie lubi czekać — w 4 skierowali się do środka.

Levi nie wiedział czego ma się spodziewać po Voldemorcie, szedł przy sowim ojcu i Lisie. Ivan trzymał się z tylu. Weszli do sali, gdzie wszyscy już siedzieli. Jego serce zamarło, gdy zobaczył stojącego Draco i Katie trzymanych przez śmierciożerców. Byli wyraźnie zmęczeni i nie wyglądali najlepiej. Nie odezwał się tylko spojrzał w oczy ślizgona szukając jakiś uczuć. Zauważył tylko strach. Postanowił nic nie mówić i zaczekać co powie im ich Pan.

— Już jesteś — zwrócił się do Leviego.

— Dlaczego oni tutaj są... — pokazał na przyjaciół.

— Są potrzebni, Na którym z nich ci bardziej zależy? — wskazał na Draco i Katie.

— Na obu tak samo — skłamał.

— Za kłamstwo będzie gorsza kara, daj go tu — powiedział do Lucjusza, a ten popchnął Draco w stronę czarnego pana.

— Zostaw go... proszę, obiecałeś! — uniósł się widząc, jak Voldemort łamie obietnice.

— Zamilcz! — uciszył go — ona albo on — popatrzył na Lise.

— Co ona lub on? — dopytał.

— Rzuć crucio na osobę na której mniej ci zależy —powiedział lodowatym tonem.

— Nie skrzywdzę Lisy, to jest jeszcze dziecko — powiedział cicho.

— W takim razie wybór jest oczywisty, Draco — blondyn popatrzył na niego przerażonym spojrzeniem.

— Nie zrobię mu krzywdy, nie potrafię — był załamany.

— Boje się... tato — stała obok Williama.

— Twój brat wybierze dobrze — uspokoił dziewczynkę.

— Zrób to! — wydarł się na niego.

— Nie — odpowiedział.

— Aquassus! — zaklęcie trafiło Lise, a dziewczynka zaczęła się dusić.

— Co ty robisz?! — krzyknął.

— Szybko, dużo czasu jej nie zostało, rób co mówię —wskazał na Draco różdżką.

— Nie chce...

— Zrób to!

— Crucio! — rzucił w jego stronę, Draco upadł na kolana, nie krzyczał, ale bardzo go bolało.

— Dobrze... — zamyślił się i zdjął zaklęcie z Lisy — jeszcze trochę — powiedział obojętnie.

Blondyn wydarł się, ból stawał się nieznośny.

— Draco... — patrzył na niego ze łzami w oczach po czym na Voldemorta — błagam już dość!

— Jeszcze nie... — cieszył się jego cierpieniem.

Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska  Dylogia IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz