Draco nie wiedział czego może chcieć od niego Blaise. Chłopak nie zachowywał się zwyczajnie. Wydawał się być zdenerwowany. Jak zawsze blondyn wiedział co powiedzieć tak teraz postanowił milczeć i wysłuchać przyjaciela. Blaise zamknął drzwi w pokoju i popatrzył karcąco na Malfoya.
— Przeszło ci już z Potterem? — nie patrzył na niego.
— Co... — chwile musiał się zastanowić co odpowiedzieć — Jak sam widzisz — wzruszył ramionami.
— Draco — powiedział przez zęby i usiadł na łóżku obok swojego przyjaciela.
— Hm? — starał się nie pokazywać zdenerwowania całą sytuacją.
— Czy to jeden z tych twoich planów? — popatrzył prosto w oczy blondyna.
— Jakich planów, oszalałeś? Już szczęśliwy być nie mogę? Kocham Leviego... — znowu kłamał tylko teraz swojemu najlepszemu przyjacielowi. Parkera łatwo było okłamać, ale Blaise zna go dłużej i może coś podejrzewać.
— Ta jasne. Czyli nie będziesz zły, jak powiem Potterowi, że mi się od dawna podoba, co nie? — uśmiechnął się.
— Co zrobisz?! — złapał go za koszule i przyciągnął bliżej.
— Nie przeszło ci — wyrwał mu się — Ten gryfon dalej ci się podoba. Nie rozumiem, po co ta szopka z Parkerem? — pokręcił głową.
— Nie zrozumiesz. — odwrócił od niego głowę.
— To mi wytłumacz — nie chciał dla nich źle.
— To nie twoja sprawa Blaise! Nie powinno cię to interesować, będę robił to na co mam ochotę i spotykał się z tym kim chce — popatrzył na niego zdenerwowany.
— Nie ty samolubny kretynie! Nie tylko twoja sprawa! Pomyślałeś, jak poczuje się Parker, gdy się o tym dowie?! Nie po co od kiedy Dracona Malfoy'a obchodzi to co czują inni! — uniósł się.
— Zamknij się! Dobrze wiesz, że ja taki nie jestem! Jako jedyny mnie znasz — dodał ciszej.
— Chyba jednak wolałbym cię nie znać! — na te słowa Draco zamilkł tak samo, jak Blaise.
— Wyjdź — skierował swoją różdżkę w jego kierunku, nie chciał wierzyć, że jego przyjaciel powiedział te słowa w jego stronę.
— Nie — stanął centralnie przed różdżką Draco.
— Wynoś się! — schował różdżkę i wyrzucił chłopaka siłą z pokoju.
Malfoy długo po wyrzuceniu Blaisa z pokoju siedział na swoim łóżku analizując to co się właśnie stało. Stracił przyjaciela? On jedyny znał tak dobrze Draco, jak mógł mu powiedzieć takie słowa. Od Blaisa było widać kipiącą złość, jego przyjaciel był samolubnym i podstępnym kretynem. Trudno nie będzie się wtrącał w jego sprawy. Mimo iż się pokłócili, nie chciał mieć w nim wroga, ten dupek dalej ma wysoką pozycje w szkole. Po około dwóch godzinach Levi wrócił do swojego pokoju. Zauważył, że z Draco nie jest najlepiej.
— Hej... wszystko w porządku? — wyglądał na zmartwionego.
— Jak najlepszym — znowu skłamał, przychodziło mu już to bardzo łatwo.
— Mam dla ciebie niespodziankę — uśmiechnął się.
— Tak? A jaką? — wyglądał na zaskoczonego, może ten dzień nie będzie jednak taki zły.
— Chodź ze mną — pociągnął go za rękę.
Draco dał brunetowi ciągnąć się i nie stawiał oporu, ciekawiło go co jego „chłopak" wymyślił. Było już dosyć późno, trochę po zachodzie. Uczniowie nie powinni już wychodzić z zamku. Levi wyprowadził ich na błonia i czekał na reakcje blondyna. Draco nie wiedział co powinien powiedzieć, piknik pod gwiazdami, to brzmi tak kusząco, tak właśnie tego teraz potrzebował. Oboje usiedli na kocu i zaczęli rozmawiać na różne tematy. Minęło tak już sporo czasu i na zegarze dochodziła pierwsza w nocy. Levi leżał na kolanach draco, który był oparty o pień drzewa.
— Draco — powiedział patrząc w gwiazdy.
— Tak? — popatrzył w stronę bruneta.
— Ciszę się, że Pansy opublikowała te zdjęcia — przyznał z uśmiechem na twarzy przymykając oczy.
Blondyn mu nie odpowiedział tylko się uśmiechnął.
Co on robi? Powinien skończyć to przedstawienie. Mógłby się zakochać w Levim gdyby nie fakt, że jego serce należy już do bliznowatego. Chłopak był taki uroczy i tak bardzo się starał. On nie zasługuje na takie traktowanie. Powie mu po świętach... powie całą prawdę. Rozmawiali tak jeszcze chwilę zanim coś nie przerwało ich rozmowy. Czyjeś kroki stawały się coraz głośniejsze.
— Kto tam jest? — postać popatrzyła w stronę „zakochanych" — Teraz was mam wy łobuzy — zaczął biec w ich stronę.
— Szybko Draco — wyszeptał i pociągnął blondyna za sobą.
Filch słysząc szybkie kroki podszedł bliżej miejsca gdzie przed chwilą odbywał się romantyczny piknik.
— Ohydne. Te dzieciaki nie wiedzą co to miłość — pogłaskał swojego kota — trzeba to zgłosić dyrektorowi — odszedł w stronę zamku.
****
Chłopcy szybkim krokiem zmierzali do swojego dormitorium. Rozbawieni całą sytuacją, śmiali się z biednego woźnego i jego nie odwzajemnionej miłości. Nabijali się też ze „strasznej zemsty" pewnej nie zbyt mądrej ślizgonki. Otworzyli drzwi i położyli na kanapie w pokoju wspólnym. Tym razem to Draco leżał na kolanach Leviego i bawił się jego loczkami zakręcając je sobie na palce. Levi zapatrzył się w szaro-niebieskie oczy blondyna. Był jego i tylko jego, jakie on miał szczęście, że Malfoy odwzajemniał jego uczucia. Bał się że zaraz się obudzi z tego pięknego snu. Draco miał bardzo wielkie wyrzuty sumienia, on nie chce zranić młodszego chłopaka, gdyby tylko jego relacje z Potterem były inne... on to wszystko utrudnia. To jego wina, że musi wykorzystać uczucia Leviego. Tak sobie to tłumaczył. Lepiej zwalić winę na kogoś innego niż się do niej przyznać.
CZYTASZ
Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska Dylogia I
FantasyKsiężyc to przyjaciel Deszcz to komfort Życie to piekło Dzień to koszmar Sen to niebo ...