Obaj biegli przez lochy w stronę klasy od eliksirów. Draco nie wierzył, jak to jest, że pierwszy raz się spóźni. Zajęcia z profesorem Snape'm były dla niego ciekawe i był z nich naprawdę dobry. Jak mógł pozwolić sobie na takie zachowanie? Był prefektem naczelnym, jaki dawał przykład? Podbiegli pod sale i popatrzyli na siebie porozumiewawczo. Powoli otworzyli drzwi i starali się dojść na miejsca niezauważeni.
— Spóźnieni. — popatrzył w stronę chłopców i zmierzył ich oceniającym spojrzeniem.
— Przepraszamy, Panie profesorze, Parker jest nowy i nie umiał wybrać się na czas. — blondyn popatrzył krytycznie na ślizgona. „Świetnie, przez niego jeszcze będę miał gorszą opinie i nie dopuszczalne spóźnienia".
— Siadać. — powiedział lodowatym tonem po czym zaczął mówić jaką miksturę maja dzisiaj do zrobienia.
Levi zauważył, że Draco poszedł do Blaise'a, więc usiadł przy akurat leżącym na ławce chłopaku. Skąd mógł wiedzieć, że to ten Harry Potter? Nagle rozczochrana brązowa czupryna ruszyła się i teraz mógł zobaczyć kto był jego „kolegą" z ławki. Nie wierzył, że trafił akurat na niego. Przeklnął pod nosem.
— Levi Parker, tak? — spojrzał na wyższego chłopaka spod okrągłych okularów. Zwrócił uwagę na jego szatę w kolorze ciemnej zieleni. Godło slytherinu... No tak, przecież to ślizgon.
— Harry Potter, miło poznać. — rozpoznał go po dłuższej chwili, uśmiechnął się w stronę chłopaka zdając sobie sprawę z kim ma do czynienia. Słyszał na jego temat pełno różnych opinii.
— Podoba ci się w Hogwarcie? — Harry zaczął rozmowę. Sam nie wiedział czemu, ale osoba bruneta go zainteresowała i chciał dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
— Jest całkiem okej, dzięki Draco... dużo mi wyjaśnił. — popatrzył chwile na blondyna, ale odwrócił się, gdy zobaczył, że ten spogląda na niego ze złością. Nie wiedział o co mu chodzi, przed chwilą wszystko wydawało się być dobrze, a teraz nagle ma jakiś problem? Coś wydaje się być nie w porządku.
Czymś zawiniłem?
— Malfoy. — mruknął pod nosem. — Gorszego towarzystwa nie mogłeś sobie znaleźć. — prychnął rozczarowany kolegą i jego wyborami.
— Narazie to jedyna osoba z jaką miałem do czynienia w tej szkole — smutno się uśmiechnął. Nie zdawał sobie sprawy z tego jaką pozycje ma w hogwarcie.
— Czas to zmienić. — wyciągnął do niego rękę. — Harry. — uśmiechnął się uprzejmie w kierunku ślizgona.
— Levi. — podał niepewnie rękę gryfonowi. Wiedział, że jego dom nie zadaje się z nimi, ale chciał zyskać nowego przyjaciela.
Nie chciał przejmować się dziwnymi obyczajami panującymi w slytherinie i bez problemu znowu odpowiadał grufonowi na pytania. Reszta lekcji minęła im dość szybko, obaj ważąc eliksir mieli dużo frajdy i opowiadali sobie nawzajem ciekawostki ze swojego życia.
****
Po zajęciach Levi udał się do swojego dormitorium. Nie wiedział dlaczego Draco go ignoruje, musiał się dowiedzieć. Był dla niego kimś w rodzaju kolegi i nie chciał tego zepsuć. Gdy wszedł do swojego pokoju podszedł do Dracona, który pisał coś akurat na pergaminie, przystanął przy jego biurku.
— Draco, wszystko okej? — złapał go za ramię.
Malfoy się nie odezwał, pisał dalej.
— Czemu mnie ignorujesz? — nie zdążył dokończyć, bo blondyn wstał i stanął dosłownie na przeciwko niego mierząc go gniewnym spojrzeniem. Był wyższy, więc patrzył na niego z góry.
— Gdzie zgubiłeś, Potter'a? — wysyczał przez zęby i popatrzył w ciemno zielone oczy chłopaka.
— O co ci chodzi, co? Usiadłem z Harrym, bo nie było innego wolnego miejsca. — skrzyżował ręce na klatce piersiowej nie rozumiejąc jego zachowania.
— To, że z nim siedziałeś nie oznaczało, że musieliście rozmawiać. — dopowiedział zdenerwowany. — Jesteś w slytherinie, Parker. My nie przyjaźnimy się z gryfonami. Dostosuj się. — przeszywał go wzorkiem. — Przestań stawiać nasz dom w takim świetle, nie życzę sobie tego, rozumiesz? — był na niego zły.
— Mam niby uwierzyć, że twój wybuch złości na mnie jest tym spowodowany? Proszę cię widzę, że nie o to ci chodzi — zauważył, że kłamie — Nie będę się dostosowywać. — nie miał zamiaru odpuścić.
— Trzymaj się z daleka od Potter'a — Draco usiadł na łóżku i oparł plecy o zimną ścianę. Starał się nie powiedzieć za dużo, by tego nie żałować.
— Draco... co takiego zrobił ci Harry? Czemu tak bardzo go nienawidzisz... — spojrzał na niego ze współczuciem i dosiadł się obok chłopaka przesuwając delikatnie poduszkę na bok, by zrobić sobie miejsce.
Blondyn przez dłuższą chwile milczał nie wiedząc czy powinien się odezwać. Przeklnął w głowie swoją myśl po czym natychmiastowo ją spełnił.
— Na pierwszym roku. — Zamyślił się. Wyczuł okazje do zdobycia zaufania chłopaka.— nie wiem czy powinienem ci to mówić, ale dłużej nie dam rady tego ukrywać. Chciałem się zaprzyjaźnić z Potter'em. Całą drogę do hogwartu myślałem, jak to będzie, gdy już się zaprzyjaźnimy, ale gdy dotarliśmy... on był już z Weasleyem. podszedłem do niego i wyciągnąłem rękę w jego stronę. — przerwał. — Pierwszy raz chciałem zdjąć te maskę obojętności, ale on mnie odtrącił. — blondyn wyglądał jakby miał się zaraz popłakać, po tych słowach jednak szybko się ogarnął, przecież nie ufa jeszcze, aż tak Parkerowi żeby okazywać przy nim słabość. Takie uczucia były dla niego zbędne. Płacz jest dla słabych. To zawsze tłumaczył mu ojciec i tego miał zamiar się trzymać.
— Nie wiedziałem... — zmieszał się. Nie spodziewał się takiego wyznania ze strony swojego nowego współlokatora.
— Skąd miałeś. Kto by pomyślał, że Malfoy może mieć uczucia i chcieć się zaprzyjaźnić ze złotym chłopcem gryffindoru. On gardzi ślizgonami nie przyzwyczajaj się tak do jego miłego uśmiechu.
Levi nie pytając chłopaka o zgodę objął go w przyjacielskim uścisku, a ten po dłuższej chwili nie wiedząc co zrobić po prostu oparł głowę o jego ramię. Kilka sekund później Draco odsunął się od niego i znowu udawał niewzruszonego całą rozmową.
— To było zbędne. — odparł chłodno, bliskość chłopaka pomogła mu na chwile zapomnieć o tamtej sprawie, ale za nic nie chciał się do tego przyznać. Zachował swój opanowany do perfekcji obojętny ton.
— Lepiej ci? — dopytał uśmiechając się delikatnie patrząc w jego szaro-niebieskie oczy.
— Trochę, dzięki, że mnie wysłuchałeś. — położył głowę na poduszce. — Późno już. Gaśmy światła. — zgasił je używając czarów.
— Racja — wstał i udał się w stronę swojego łóżka
— To dobrej nocy Draco, staraj się tyle o tym nie myśleć. Jak będzie taka potrzeba zawsze mogę cię wysłuchać. — przekrzywił głowę i przykrył się kołdrą kładąc się plecami do niego. Przytulił się do rogu kołdry i próbował zasnąć.— Oszczędź sobie tej „uprzejmości", obejdzie się bez tego. Dobranoc, Parker. — odpowiedział cicho i przymknął oczy oddając się w objęcia Morfeusza.
CZYTASZ
Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska Dylogia I
FantasyKsiężyc to przyjaciel Deszcz to komfort Życie to piekło Dzień to koszmar Sen to niebo ...