Poprzednio:
Levi nie potrafił nienawidzić Dracona. On dalej był dla niego tak ważny... tak go brakowało w jego życiu. Tak za nim tęsknił.. stop musi się opanować. Przecież blondyn go wykorzystał i udawał wszystkie uczucia między nimi... ale czy naprawdę udawał wszystko?Levi po rozmowie z chłopakiem wrócił do Kati. Dziewczyna opierała się rękami o kolana i trzymała na nich głowę patrząc w ziemie. Podniosła wzrok, gdy brunet położył swoją rękę na jej ramieniu.
— Wszystko okej? — popatrzył na nią z góry.
— Sama nie wiem, Levi... nie wiem czy to dobrze, że tak się stało... nie wiem czy to nie był błąd. Mam mętlik w głowie — spojrzała mu w oczy.
— Rozumiem cię... — spojrzał w bok — ale wiesz, że nie jesteś w tym sama? Będę przy tobie aż do samego końca. Póki mamy siebie wszystko się ułoży
— Nie obiecaj mi czegoś... czego sam nie jesteś pewny — odgarnęła włosy z twarzy.
— Katia, obiecuje — uśmiechnął się do niej lekko.
— Ufam ci — wstała i się do niego przytuliła.
— Ja tobie też — oddał uścisk po czym szybko się odsunął, dalej nie są u siebie, a okazywanie tu uczuć to głupota.
— Levi... — patrzyła na niego.
— Tak? — spytał.
— Jak rozmowa z Draco? — dziewczynę strasznie ciekawił ten temat, długo czekała aż chłopak wróci.
— Um... chyba dobrze, już mi na nim tak bardzo nie zależy — zawahał się
— Skoro tak mówisz... on cię skrzywdził i masz pełne prawo być na niego zły — dodała.
— Wiem o tym... — zirytował go temat blondyna — Katia, muszę iść poszukać ojca. Wszyscy się już rozchodzą.
— Nie ma sprawy. Do zobaczenia na kolejnym lub w hogwarcie — uśmiechnęła się.
— Do zobaczenia — pomachał jej i odwrócił się do niej plecami już miał iść, ale ta złapała go za nadgarstek.
— Pamiętaj, że umiem rozpoznać kiedy kłamiesz — puściła go i poszła szybko w kierunku drzwi wyjściowych.
— Ale... nie kłamie — powiedział już sam do siebie — nie kłamie... — dodał już ciszej.
****
Levi wrócił z swoim ojcem do domu. Nie rozmawiał z nim tylko szybkim krokiem udał się w stronę swojego pokoju. Zamknął drzwi zaklęciem i położył się na łóżku. Był tak zmęczony. Przyjęcie mrocznego znaku to jednak traumatyczne przeżycie... jeszcze ta rozmowa z Draco. Skoro będzie go widywał na spotkaniach śmierciożerców to jaki sens ma ucieczka z hogwartu? Musi wrócić, jeden głupi kretyn nie może mu zepsuć życia. Tęsknił za Potter'em i Blaise'm, ponieważ byli jego przyjaciółmi. Zniknął i nie powiedział im o tym ani słowa. Możliwe, że Malfoy akurat z tym nie kłamał i oni się o niego martwią. Jak wróci, będzie musiałam mieć dormitorium z Draco. Nic w tej sprawie się nie zmieni, jak ma to przeboleć? Jak ma na niego patrzeć? Zapomnieć o tym? Udawać, że nic się nie stało? Chwila... tam w Malfoy Manor blondyn wyglądał jakby się martwił... może tak było? Skąd ma to wiedzieć, przecież Draco to taki dobry aktor jeżeli chodzi o uczucia. Postanowił wrócić. Zebrał swoje rzeczy i deportował się przed hogwart.
Dobrze, że akurat to opanował. Nie przemyślał zabrania chociażby płaszcza i teraz stał tak w samej cienkiej koszuli, spodniach i butach. Bez chociażby czapki, stał, a było tak zimno. Dziwne, że nie było śniegu, szybkim krokiem udał się do szkoły. Był już pod portretem, wypowiedział hasło i wszedł do środka. Stał teraz w pokoju wspólnym, mimo iż nie było go tylko 7 dni stęsknił się za tym miejscem. Stanął przed drzwiami swojego dormitorium. Nie pukał, otworzył sobie sam. W końcu to też jego pokój, niestety.
— Wróciłeś — spojrzał zaciekawiony w stronę bruneta.
— Nie interesuj się — wywrócił oczami i poszedł na swoją część pokoju.
— Dobranoc — powiedział bez emocji.
Levi mu nie odpowiedział. Samo to, że słyszy jego głos to była jakaś kara porównywalna do torturowania. Dlaczego dalej mu na nim zależy, jak on chciałby nigdy go nie poznać, nigdy go nie pokochać, nigdy go nie pocałować... Jak można kogoś kochać i jednocześnie nienawidzić?! Po krótkim czasie zasnął.
****
Gdy brunet się obudził był w pokoju sam. Draco wyszedł gdzieś wcześniej. Nie przejął się brakiem jego towarzystwa. Było mu to w obecnej chwili na rękę. Wstał i zamknął się w łazience. Po wczoraj nie wyglądał za dobrze. Rozczochrane włosy, sińce pod oczami, był bledszy niż zazwyczaj i w dodatku ten mroczny znak. To coś czego nie może się pozbyć, coś z czym musi żyć do końca swojego życia. Postanowił wziąć prysznic żeby jakoś wyglądać.
****
Draco w tym czasie myślał co zrobić. Obiecał Blaise'owi, że powie mu, gdy będzie coś wiedział na temat Leviego. Zdziwiła go tak troska ze strony swojego przyjaciela. Zabini nie był mu znany z tej strony. Rozmyślał tak nad tym co zrobić, gdy obok niego przeszedł czarnoskóry.
— Blaise — zawołał go.
— Draco? — zdziwił go głos chłopaka — co chciałeś?
— Parker, wrócił — powiedział jakby od niechcenia.
— Levi?! — złapał go za ramiona po czym puścił — jak dobrze. Nic mu nie jest?
— No właśnie... — zamyślił się, powinien powiedzieć przyjacielowi o ceremonii przyjęcia mrocznego znaku? — sam nie wiem, nie rozmawiałem jeszcze z nim.
— Rozumiem — uśmiechnął się w stronę blondyna — dzięki, że mi powiedziałeś, chyba jednak trochę ci zależy na naszej znajomosci.
— Zależy — powiedział zgodnie z prawdą — idź z nim porozmawiaj, jest w naszym pokoju.
— Taki miałem zamiar — poklepał go po rozumieniu i odszedł.
Powiedzcie, że mu się przywidziało. Zabini wyglądał jakby zakochał się w młodszym chłopaku. Nie, to napewno nie tak. Blaise to nie gej i mu się nie podobają faceci. W takim razie dlaczego tak dziwnie się zachowuje... dlaczego tak mu zależy na Levim?
****
Brunet nie wychodził ze swojego pokoju. Siedział na łóżku i zajął się odpisywaniem na list ojca. Jego uwagę zwróciła szybko poruszająca się klamka. W drzwiach stanął nie kto inny, jak Harry Potter.
— Harry? — zdziwił go widok wybrańca.
— Levi, wróciłeś — usiadł obok niego — gdzie byłeś? I dlaczego tak nagle zniknąłeś?
— Musiałem coś załatwić, to nic poważnego. Sprawy rodzinne i takie tam... podobno się martwiłeś.
— Martwiłem, dobrze, że wszystko z tobą okej — popatrzył na usta chłopaka, „co jest kurwa, czemu mam ochotę go pocałować".
— Harry? — zauważył wzrok chłopaka — a z tobą wszystko okej? — zdziwiło go zachowanie gryfona.
— Jak najbardziej — szybko odwrócił głowę.
— Napewno? Wydajesz się taki — próbował znaleźć słowo — rozkojarzony.
— Przesadzasz — wstał z łóżka — masz zamiar cały dzień tutaj siedzieć?
— Sam nie wiem... odrobinę boje się spotkania ze Snape'm — zaśmiał się.
— Nic dziwnego. Zauważył brak twojej obecności na zajęciach. Wiesz nie za bardzo można od tak opuszczać hogwart — poprawił okulary.
— To tylko jednorazowa akcja — miał taką nadzieję — wstał i stanął na przeciwko Harrego, patrzył w te zielone oczy — trochę się za tobą stęskniłem — lekko się uśmiechnął w stronę okularnika.
— Levi... — przełknął ślinę — przepraszam! — złapał go za szyje i złączył ich usta w pocałunku.
CZYTASZ
Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska Dylogia I
FantasyKsiężyc to przyjaciel Deszcz to komfort Życie to piekło Dzień to koszmar Sen to niebo ...