Rozdział 25 - „Uczennica Ravenclaw"

13.4K 1.1K 571
                                    

Poprzednio:
Harry czuł się dobrze w towarzystwie ślizgona. Ale czuł się źle z tym co zrobił. Leviemu było tak ciężko a on mu jeszcze dołożył jakiś problemów. Czy kiedyś będą się z tego śmiali? Przecież mu na nim zależy... zależy bardzo. Draco udawał nie wzruszonego, w środku krzyczał, rzucał wszystkim czym mógł, po co on wtedy wymyślił ten głupi „związek" co on ma teraz zrobić? Jak ma mu tego nie utrudniać... jakoś mu go brakuje. Brakuje jego uśmiechu, głupich żartów, cudownych pikników, tych głupich rozczochranych loczków, tych zielonych oczu. Tych piegów na jego twarzy. Spędził z nim naprawdę przyjemne chwile swojego życia. Nie kochał go... ale to nic nie zmienia. Nie potrafił o nim zapomnieć. Nie mógł, a może nie chciał?

Levi nie wiedział, co myśleć o całej sytuacji między nim i Harrym. Gdy ten go pocałował nie poczuł nic, tylko złość. Był zły, że ten to zrobił. Dlaczego to zrobił? Czuł coś do bruneta? A może jakiś nie wyżyty przez te Ginny. Stwierdził, że musi pójść na lekcje. Opuścił już je za dużo razy. Dobrze, że dzisiaj nie ma eliksirów, bo tego to by nie przeżył. Jak miała wyglądać teraz jego relacja z Harrym? Zapomnieć o tym, czy jednak go o to zapytać?

****

Następnego dnia Levi poszedł na lekcje, przełamał się, niestety nie spodziewał się problemów z samego rana. Szybko wszedł do klasy, lekcja jeszcze się nie zaczęła, a Potter już dawno zajmował miejsce w ich ławce. Chłopaka trochę to zirytowało, bo nie chciał się z nim teraz widzieć, a co dopiero rozmawiać. Może to znak, że jednak powinien? Usiadł obok, ale nie odezwał się ani słowem.

— Levi — szepnął do niego.

— Daj mi spokój. — odszepnął.

— Możemy to wyjaśnić? Muszę z tobą porozmawiać... — podrapał się po karku.

— Nie teraz, cicho, bo nic nie słyszę. — tak czy siak nie słuchał, więc mógł rozmawiać z Harrym, ale nie chciał.

Lekcja mijała w ciszy, byli już w połowie. Leviego, jak i resztę klasy mało obchodził nowy temat. Nie lubił tych lekcji, co obchodzą go jakieś głupie rośliny? To zaklęcia są ważne, a nie jakieś suche badyle. Nie rozumiał pasji Nevilla. On tak uwielbiał chodzić na te zajęcia. Rozmyślał tak nad wszystkim innym tylko nie tym nad tym czym powinien, gdy nagle do klasy wszedł Snape. Rozejrzał się po sali, w której wszyscy się wyprostowali i udawali, że słuchają z zaciekawieniem. Natrafił wzrokiem Potter'a i Leviego.

— Parker, pójdziesz ze mną. — założył ręce na siebie.

— Ja? Dlaczego? — zdziwił się.

— Nie będę się powtarzać. — pociągnął go za szatę, a ten wstał. — nie wróci do końca lekcji — oznajmił nauczycielowi i wyszli razem przez drzwi.

— Co to było? — skomentował Blaise.

— Nie mam pojęcia, czego on może chcieć od Parker'a — blondyn zamyślił się zamykając książkę

— Mam nadzieję, że nie wpadł w jakieś kłopoty — zmartwił się czarnoskóry.

— Nie zdziwiło, by mnie to... — odgarnął włosy z twarzy. Już zdołał przekonać się, że Levi nie jest wcale taki „grzeczny" i spokojny, jak mu się wydawało, ale to pewnie za sprawą ich „związku".

— Co masz na myśli? — przypomniał sobie wydarzenia po pocałunku Leviego z Harrym.

— Nic szczególnego — skłamał, nie powie mu przecież o mrocznym znaku.

— Skoro tak mówisz... wierzę ci — nie uwierzył mu. Między nim i Levim było coś czego on nie potrafił wyjaśnić, a widząc zachowanie blondyna i bruneta oni pewnie też.

Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska  Dylogia IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz