Rozdział 11 - „Rodzinna atmosfera"

17.3K 1.2K 635
                                    

Poprzednio:
Po kilku godzinach obudził się na wiadomość o dotarciu pociągu do celu. Zabrał swoje walizki i udał się do wyjścia. Zobaczył w oddali wysokiego mężczyznę i niską dziewczynę obok niego. Ciągnąć walizkę za sobą podszedł do nich. Gdy zbliżał się bliżej dziewczyna rzuciła mu się na szyje witając go ciepło. Chłopak odwzajemnił jej mocny uścisk i odstawił ją zwracając uwagę na swojego ojca.

— Synu — powiedział chłodno mężczyzna

— Witaj Tato — popatrzył wprost na zielone oczy swojego taty, które wpatrywały się w niego

— Chodź już, porozmawiamy w domu — zmierzył chłopaka surowym spojrzeniem. Dawno go nie widział, ale nie spodziewał się, że jego syn tak namiesza w nowej szkole.

— Dobrze — zabrał swoje walizki i udał się za swoim ojcem.

Lisa, jego siostra pomogła mu z resztą bagaży i dołączyła do swojej rodziny.

Po upływie godziny byli już w domu. William przepuścił Leviego i córkę w drzwiach. Chłopak nie wiedział czy cieszyć się z takiego obrotu spraw. Ojciec wiedział o jego związku czy nie? Dlaczego nie robił mu awantury?

— Lisa, skarbie możesz iść do siebie? Musimy z twoim bratem porozmawiać na „męskie" tematy — popatrzył na syna.

— Dobrze tatusiu — odwróciła się w stronę Leviego i szepnęła mu do ucha — powodzenia — dziewczynka odeszła do swojego pokoju i zamknęła za sobą drzwi.

Mężczyzna upewnił się, że jego córka opuściła już salon i nałożył na pomieszczenie zaklęcie wyciszające. Podszedł do swojego syna i uderzył go w twarz na co ten nie zareagował. Spodziewał się takiego zwrotu akcji. Znał swojego tatę nie od dzisiaj.

— Czy ci już do reszty odwaliło gówniarzu! W geja się będziesz bawił? Czy ty już na głowę upadłeś! Jak śmiesz tak oczerniać naszą rodzine! — szarpał chłopaka.

— Tato j-ja nie przewidziałem tego, to nie miało się tak p-potoczyć, po prostu ja i Draco się w sobie z-zakochaliśmy... — jąkał się i trzymał ręką czerwony policzek.

— Malfoy? — puścił chłopaka — Z tych Malfoy'ów? —zmierzył go wzrokiem — Jakim cudem jesteście razem? — zastanawiało go to.

— Tak wyszło... — podrapał się po karku odwracając wzrok od mężczyzny.

— Mimo wszystko... — zamyślił się — musisz to zakończyć. Levi to jest nienormalne i nie życzę sobie, by mój jedny syn był pedałem, nawet z takim arystokratą jakim jest Dracon Malfoy. Poza tym miałeś skupić się na nauce, tylko dlatego zgodziłem się na te publiczną szkołę.

— Ale tato! — uniósł się, ale, gdy zobaczył morderczy wzrok Williama odpuścił.

— Musisz mi wybaczyć — popatrzył na jego czerwony policzek — ale sam wiesz w głębi serca, że zasłużyłeś. Chyba nie powinno cię to dziwić.

— Mhm — poparzył w bok — Ja przynajmniej to serce mam i potrafię okazywać jakiekolwiek emocje — Dopowiedział bardzo cicho pod nosem.

— Jest jeszcze jedna sprawa o której musimy porozmawiać — zaczął niechętnie temat, którego się obawiał.

— Znowu będziesz taki „delikatny"? — powiedział używając sarkazmu.

— Nie zaczynaj, mogło być o wiele gorzej, gdyby nie twoja siostra — przyznał.

— Nie zamierzam. O jaką sprawę chodzi? — dopytał zainteresowany.

— Chodzi o dołączenie do wyznawców Czarnego Pana — mężczyzna zdjął swój płaszcz i odwiesił go na wieszak.

Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska  Dylogia IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz