Blaise i Levi szli w stronę chatki Hagrida tylko do momentu, gdy Severus Snape nie zniknął za rogiem. Gdy tak się stało zmienili kierunek na szkołę. Zdecydowali, że jeśli szybko pobiegną do klasy to być może będą mogli jakoś się wytłumaczyć. Tak też zrobili. Zajęcia trwały już dobre piętnaście minut, wbiegając szybko do sali zwrócili uwagę wszystkich, przy tym Panny Trelawney.
— Gdzie to się było chłopcy? — popatrzyła na nich spod swoich wielkich okularów.
— Musieliśmy pomóc Profesorowi Hagridowi z czymś... — zmyślił szybko Levi.
— To było bardzo ważne. Przepraszamy za spóźnienie — ciągnął dalej ciemnoskóry.
— No już dobrze... — odwróciła die od nich tyłem — Panie Parker i Panie Zabini zajmijcie swoje miejsca.
Blaise przeszedł jako pierwszy obok „stukniętej" nauczycielki. Levi dotrzymywał mu kroku, gdy nagle kobieta złapała jego rękę i mocno ją ścisnęła.
— Zło zbliża się wielkimi krokami, jedna zła decyzja sprowadzi cię na mroczą drogę — mówiła, jak opętana.
— Może mnie pani puścić? — głos mu drżał, a ręka zaczynała boleć przez wbijane paznokcie.
— Uważaj, bo spotka cię straszliwy koniec chłopcze! —skończyła i puściła chłopaka — Coś się stało Panie Parker? — popatrzyła na niego uśmiechając się.
— Co to... nie nic ważnego — popatrzył na rękę gdzie były ślady wbitych paznokci kobiety i krew, która spływała mu po ręce — ja już usiądę... — podszedł do Potter'a.
Cała klasa zamilkła po słowach kobiety. Levi był przerażony, wiedział, że kobieta nie ma do końca równo pod sufitem, ale żeby aż tak? Mówiła prawdę czy jakieś brednie. Wyglądała jak opętana... jeszcze ten jej uścisk. Zobaczył rękę Harrego, która złapała go za jego zakrwawioną.
— Chcesz iść do skrzydła szpitalnego? — popatrzył na niego ze współczuciem — nie słuchaj jej, mnie też tak straszyła.
— Ale to co mówiła ma sens... — zapomniał się — znaczy nie ma sensu... nie trzeba to nie boli — skłamał.
— Skoro tak uważasz — zauważył zdenerwowanie u chłopaka, ale postanowił nie drążyć tematu — widzimy się w nocy, tak? — dopytał.
— Tak, jak zaplanowaliśmy — lekko się do niego uśmiechnął.
Levi nie zauważył zmartwionego Blaise'a i Dracona, którzy siedzieli kilka ławek za nim. Blondyn zaczął się zastanawiać o co mogło chodzić tej wariatce i czy to co mówiła to może być prawda. Nie znał Parker'a przecież tak dobrze więc może nie wszystko o nim wie? Blaise polubił młodszego kolegę i nie wiedział co o tym myśleć. Chłopak ma problemy?
****
Minęło już trochę czasu od tego wydarzenia. Levi siedział z Draco w swoim pokoju i spędzali razem czas. On ciężko to znosił, teraz, gdy wiedział, że blondyn nie odwzajemnia jego uczuć to było tak trudne znosić te „udawane" uczucia z jego strony. Draco cały czas zastanawiał się nad tym co zadziało się na lekcji z profesor Trelawney.
— Levi — zaczął.
— Tak? — spytał zaciekawiony siadając na przeciwko blondyna.
— Wszystko dobrze? — zapytał zmartwiony.
— W jakim sensie? — zdziwił się.
— Czy z tobą wszystko dobrze... o co chodziło tej wariatce? Czy ja mam się o ciebie martwić? — dotknął jego ramienia.
CZYTASZ
Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska Dylogia I
FantasyKsiężyc to przyjaciel Deszcz to komfort Życie to piekło Dzień to koszmar Sen to niebo ...