Rozdział 13 - „Teraz po nazwisku?"

16.6K 1.6K 497
                                    

Poprzednio:
Draco czytał słowa zapisane na pergaminie. Nie rozumiał o co chodzi ojcu, o jakie osoby, które chcą z własnej woli stać się śmierciożercami. On bardzo żałował przyjęcia mrocznego znaku. Oby nikt inny nie żałował. Już ktoś żałował. Levi nie spodziewał się, że uda mu się zostać przyszłym śmierciożercą. Czyli teraz Harry nie może wygrać, bo chłopak trafi do Azkabanu, tak samo jak Katia i jego rodzina.

Levi sam musiał udać się na peron, jego ojciec był zajęty sprawami związanymi ze śmierciożercami. Chłopak całe święta spędził w towarzystwie, w którym nie chciał przebywać. Uczył się nowych zaklęć (nie koniecznie dobrych) i opanował te uśmiercające. Oczywiście, nie na żywej osobie.

Katia dotrzymywała mu towarzystwa. Po kilku dniach od ich zapoznania się chłopak wyznał jej całą prawdę i to, że nie chce tam być, ale nie ma innego wyjścia. Dziewczyna bardzo go wspierała i starała się umilać mu te „święta" swoim towarzystwem. Boże narodzenie nie miało tak wyglądać... praktycznie go nie obchodził w tym roku. Żył w strachu i obawie, by nie zawieść ojca. On stał się nie znośny od przejścia na stronę Voldemorta. Na szczęście już koniec tego wszystkiego... No przynajmniej na miesiąc za, który będzie musiał przyjąć mroczny znak, ale teraz najważniejsze było to, że wraca do swojej szkoły i przyjaciół za którymi naprawdę się stęsknił. Obiecał sobie utrzymywać kontakt z Katią.. polubił dziewczynę. Tylko od niej i swojej siostry czuł wsparcie mogąc na nie liczyć. Katia zdawała się być chłodna i nieprzyjemna nie pierwszy rzut oka, ale po kilku dniach spędzonych z nią Levi stwierdził, że ogromnie się co do niej pomylił i dziewczyna ma złote serce.

****

Brunet zajął wolny przedział. Już miał wyciągać książkę z torby, gdy w drzwiach ktoś stanął. Blaise zmierzył chłopaka od góry do dołu. Levi był bardziej blady niż zwyczajnie, miał sińce pod oczami i ubrany był na czarno. Jego wesoły uśmiech nagle wyparował z twarzy, a on sam zdawał się być przygnębiony. Jedyne co nie zmieniło się w jego wyglądzie to ta nieułożona burza loków na głowie.

— Wolne? — spytał ciemnoskóry.

— Blaise? — chłopak się zdziwił, odrzucił książkę na bok i podbiegł do niego przytulając go — ale tęskniłem!

Blaise odwzajemnił uścisk kolegi i usiadł na przeciwko niego w przedziale. Byli sami, zaczął zwracać uwagę na wygląd Leviego, co ten szybko zauważył.

— Coś się stało? — popatrzył na niego zmartwiony.

— Wszystko z tobą dobrze? Jesteś cały blady... źle się czujesz? — spytał ostrożnie.

— Nie spałem w nocy, nie umiałem się doczekać powrotu do Hogwartu i tego, gdy znowu zobaczę Draco — dobrze kłamał.

— Draco — wydawało się jakby to imię popsuło całą atmosferę między nimi.

— Coś nie gra między wami? — złapał go z nadgarstek.

— On jest po prostu... — nie dokończył, Nie podobało mu się to co robił jego przyjaciel, ale to jego sprawa. Draco jest ważniejszy niż Levi dla ślizgona. A gdy powie młodszemu chłopakowi o intrydze jego „kochanka" przecież ten się załamie.

Oboje wymieniali się informacjami o tym, jak spędzili święta. Jak było wiadomo wszystko co powiedział Levi było kłamstwem. Nie powie, przecież, że całe święta spędził z śmierciożercami w domu swojego chłopaka, z jego rodziną i czarnym Panem. Rozmawiali tak całą drogę do hogwartu. Gdy zbliżali się do celu spakowali swoje rzeczy i wyszli z pociągu. Levi po drodze zobaczył w oddali Hermione i Rona, którzy szukali Harrego. Chciał się z nim przywitać, ale najpierw Draco. Wychodząc z pociągu nie zastał blondyna. Leviemu zrobiło się przykro, czy ten tleniony kretyn nie może nawet przyjść go przywitać? Ciekawe jakie będzie miał wytłumaczenie. Ślizgon nie wiedział, ale Draco przez święta objął inna taktykę. Będzie dla chłopaka oziębły i mało uczuciowy, miał nadzieje, że to brunet zakończy ten związek.

Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska  Dylogia IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz