30. Ja tak nie potrafię.

3.3K 223 946
                                    

Stop!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Stop!

Kontrola aktywności, zostawcie komentarz, jeśli dotrwaliście do tego momentu x

Jedna z prac BlackHopeXXX dziękuję ❤️ Resztę prac od was dodam w podziękowaniach, ponieważ tutaj już mi się nie mieszczą XD Możecie tworzyć już do nowego opowiadania, a jego tytuł poznacie wkrótce x

Czwartek.

Tamto czwartkowe przedpołudnie spędziłam z Amy, pomagając jej w przeprowadzce. Nie mogłam uwierzyć w to, że naprawdę miała się wynieść z Atlantic City. Nawet, gdy wynosiliśmy kartony z jej rzeczami. We wszystkim pomagał Dylan, a także Lizzie i Rosaline. Jayden specjalnie zwlókł się z łóżka przed południem, żeby pomóc naszej Małej. Było mi przykro z myślą, że kontakt z Amy mocno się osłabi, ale najważniejsze, że wciąż miałyśmy go mieć. Bo nie znałam lepszej i kochańszej dziewczyny od Connor, choć ukrywała przede mną jeszcze spory kawał przeszłości. Coś mi mówiło, że nasza ostatnia szczera rozmowa była jedynie wierzchołkiem tej góry lodowej złożonej tajemnic. Nie naciskałam mimo to, bo gdyby szatynka chciała o tym porozmawiać, z pewnością już by to zrobiła. Nie należałam do osób, które uwielbiały naciskać na innych. Jeśliby chciała porozmawiać, wysłuchałabym jej.

– To chyba już ostatni karton – wyspał Dylan zza wielkiego pudła z butami Amy. Wstawił je do samochodu szatynki.

– Dziękuję wam bardzo za pomoc – powiedziała szatynka z uśmiechem, z którym przeplatała się też nuta smutku.

– Nie mogę uwierzyć, że się przenosisz – westchnęła Ross, kręcąc głową. Przy tym włosy sięgające jej do ramion obiły się o twarz.

– Tam moja mama ma dobrze płatną pracę. I dodatkowo będę mogła jeździć swoim samochodem. Trochę sporo wydatków na paliwo, ale tam też może znajdę jakąś robotę w weekendy – stwierdziła. Myśl, że miałam jej nie zobaczyć w weekend jeszcze bardziej mnie dobijała.

– Mam nadzieję, że nasz kontakt się nie pogorszy – wyznała Lizzie, a wszyscy potwierdziliśmy jej słowa ruchem głowy.

– Oczywiście, że nie – zarzekła się szatynka. Nagle w drzwiach domu pojawił się ojciec Amy.

Jason Connor, czyli mężczyzna, który nigdy nie poznał nawet odrobiny mojej sympatii, był także ojcem, który nie zasługiwał na to miano. Miał nieogoloną twarz i kilkudniowe ubranie. Zdziwiłam się, że nie był w pracy. Przecież podobno ją posiadał, a tymczasem wyglądał jakby ledwo trzymał się na nogach. Jeszcze bardziej zdziwiła mnie tak obojętna postawa jego córki wobec niego. W porównaniu z mamą Amy, Jason miał ciemne, lekko siwe, włosy i jasne oczy. Budowa jego ciała była dość wątła i naprawdę wyglądał jak wrak. Kolejna ogromna różnica między mamą a tatą Amy. Felicia wyglądała jakby chciała walczyć. Jason sprawiał wrażenie, jak gdyby przegrał całe życie i nie zamierzał się podnieść z ziemi.

We are drowning in the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz