Bardzo lubię ten rozdział. Widzimy się w przyszłą niedzielę w kolejnym!
#darknesstrilogy na Twitterze.
Siedzieliśmy z Amy, Dylanem i rodzeństwem Green w kawiarni niedaleko naszej szkoły. Od zawsze po zajęciach tu przychodziliśmy, a dzisiaj ta kawiarnia stanowiła miejsce pożegnania z drugą klasą. Zaczęły się wakacje, a ja wciąż zastanawiałam się, czemu ten czas tak szybko płynął. Nim bym się obejrzała, kupowałabym kremy na zmarszczki.
Zastanawiałam się jeszcze, dlaczego nikt nie zaciekawił się tematem, że Jack Williams był synem dyrektora. Może na starcie temu zaprzeczył? Może wyparł się ojca, tak samo jak on jego? Wszyscy skupili się na mowie Amy, która swoją drogą mi się bardzo podobała, ale, cholera! Jack Williams to syn dyrektora Atlantic City High School, a ja o tym nie wiedziałam.
– Ej, stara. Co się dzieje? – spytał półszeptem siedzący obok mnie blondyn. Smuciłam się, bo to kolejny rok, a ja już miałam nie zobaczyć wielu ludzi, którzy skończyli liceum. Nie lubiłam zmian, one były okropne. Poza tym, wciąż tak wiele zagadek nie miało swojego rozwiązania.
– Nic, myślę – odpowiedziałam z cichym westchnieniem, opierając policzek na dłoni. Dochodziła kwestia, że sam Jack mi tego nie powiedział, a okazji miał wiele. Mnie nie powiedział! Osobie, z którą palił papierosy na murku. Cóż, wiedziałam, że to nie moja sprawa, ale jednak...
– Idzie kawa – zauważył Peter, wyrywając tym samym wszystkich z rozmów. Kelner postawił pięć kubków z mrożoną kawą na naszym stole i odszedł, uśmiechając się przelotnie. Lubiłam bezinteresownie miłych ludzi, to już rzadki gatunek.
– Kto by pomyślał, że to tak szybko zleci – westchnęła Elizabeth z nutką nostalgii w głosie. Widać, że ona podchodziła do tego tematu podobnie do mnie.
Nie byłam sama.
Hura.
– Jeszcze rok i każdy pójdzie w swoją stronę – ciągnęła Amy, biorąc łyk swojego napoju.
– Możemy zmienić temat? – wtrąciłam nieco ostrzej niż planowałam. Nie zamierzałam tak zareagować, ale naprawdę źle czułam się z myślą, że miałam stracić osoby, do których się przywiązałam. – Proszę? – dodałam delikatniej.
– Dzisiaj Jack Willaims organizuje imprezę – powiedział Green, a ja uśmiechnęłam się z wdzięcznością i ulgą za zmianę tematu. – Idziemy, co nie?
– No ja na pewno. – Dylan się uśmiechnął, zacierając dłonie.
– Williams? – upewniała się Lizz, a jej brat skinął głową. – Coś obiło mi się o uszy, że on się z na z tym całym Frightonem, a chodzą o nim nieciekawe plotki. – Zakrztusiłam się kawą, a Dylan poklepał mnie po plecach.
CZYTASZ
We are drowning in the dark
Roman d'amourThe first part of the ''Darkness'' trilogy ~ Tonęliśmy, dławiąc się mrokiem. Byliśmy jeszcze niżej niż piekło czy dno. Tkwiliśmy tam, gdzie nie dociera dźwięk i jasność świata. W ciemności. A tam wiara umierała wraz z nami. Bo kim my byliśmy? Zw...