Na górze przecudny kolaż od @karr4 dziękuję bardzooo 💓 (nie wiem czemu, ale nie mogę oznaczyć całej nazwy tej cudnej osóbki :( )Uwielbiam ten rozdział, jak słowo daję :)
Szłam chodnikiem w stronę domu państwa Lewis. Wrócili już z wakacji, a mnie zaproszono na rozmowę kwalifikacyjną, czyli w wolnym tłumaczeniu ciasteczka i herbatę. Z tego, co wiedziałam, ich syn George także miał być obecny przy rozmowie. Tata dziś pracował. Ten dzień nazywałam piątkowym szałem papierów. Jego najcięższy dzień i właśnie wtedy próbowałam pomóc mu jak najwięcej. Przygotowałam nawet obiad. Zapiekankę z cukinią, bo tata uwielbiał zapiekankę z cukinią.
Weszłam na ganek domu sąsiadów i zsunęłam z nosa przeciwsłoneczne okulary w złotych oprawkach. Słońce niemiłosiernie prażyło, więc nawet taki krótki odcinek był męką. Pogody w AC zmieniały się bardzo diametralnie w przeciągu jednej nocy. Dziś temperatura przekraczała ponad dwadzieścia jeden stopni, więc ubranie się w kremowy komplet z zary i związanie z moich włosów w wysoki kucyk, uważałam za strzał w dziesiątkę. Zapukałam dwa razy w białe drzwi i czekałam spokojnie aż któryś z sąsiadów zechce wpuścić mnie do środka. Nie czułam stresu. W końcu znałam Lily Lewis tak samo, jak jej rodzinę.
Chwilę później w drzwiach pojawił się George.
Gdybym miała go opisać, z całą pewnością powiedziałabym, że wyglądał, jakby wybierał się do kościoła. Nosił kardigany, swetry, kremowe spodnie, jeansy i koszule. Jego jasna grzywka, idealnie przystrzyżona, opadała mu prosto na czoło, a szare oczy z życzliwością mnie obserwowały. Posiadał maniery i wyglądał jak elegant z czasów wojny secesyjnej. Nigdy nie udało nam się dobrze poznać i nie wiedziałam, czym był powód. Chwilami plułam sobie w brodę, że zamiast być otwartą osobą, po prostu się na wszystkich zamykałam.
– Hej, Ronnie. – Szeroko się uśmiechnął i otworzył drzwi, bym mogła wejść do środka. – Proszę, zapraszam.
– Cześć, George – odpowiedziałam ciepło. Dom Lewisów wyglądał jak wyciągnięty z antykwariatu i miał pewnego rodzaju urok.
Usłyszałam jakiś hałas na górze i po chwili po schodach zbiegła Lulu – młodsza siostra George'a, a za nią jej mama ze wstążką w dłoni. Z tego, co dowiedziałam się jakiś czas temu, mała nie pojechała na wakacje ze swoją rodziną, a na obóz dla tancerek. Dziwiłam się, jak ktokolwiek mógł lubić tańczyć.
– Lulu, do ciężkiej cholery! – zawołała gniewnie pani Lewis. Dopiero po chwili mnie zauważyła. – Uch, przepraszam – dodałam zmieszana. – Po prostu nie chce dać sobie związać włosów. A wie, że grzeczne dziewczynki słuchają swoich mam, bo w innym przypadku robi im się przykro! – zawołała głośno, żeby jej córka usłyszała.
– Ale żółty jest brzydki! – pisnęła Lulu z sąsiedniego pokoju. Pani Lewis przewróciła oczami, ale tego nie skomentowała. George się zaśmiał, maskując wybuch kaszlem.
CZYTASZ
We are drowning in the dark
RomanceThe first part of the ''Darkness'' trilogy ~ Tonęliśmy, dławiąc się mrokiem. Byliśmy jeszcze niżej niż piekło czy dno. Tkwiliśmy tam, gdzie nie dociera dźwięk i jasność świata. W ciemności. A tam wiara umierała wraz z nami. Bo kim my byliśmy? Zw...