19. Proszę, nie dziś.

4.8K 228 656
                                    

Obiecany x

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Obiecany x

Thomas naprawdę miał rację, że to dopiero początek. Staliśmy w budce do robienia zdjęć i czułam się szczęśliwa, widząc jego starania, bym miała jak najlepsze wspomnienia. Słowo, ten chłopak gwarantował mi potrzebę wizyty u specjalisty. Uśmiechał się lekko, ale z dystansem, na zdjęciach. Fear co jakiś czas szeptał mi coś do ucha, powodując wybuchy nagłego śmiechu, co doskonale uchwycił aparat. Ostatecznie każde zdjęcie wychodziło oryginalnie. Jeden pasek z wywołanymi fotkami dałam jemu, drugi schowałam sobie. Powinniśmy mieć jakieś dobre wspomnienia po sobie, nie tylko te przepełnione gniewem i smutkiem.

Kiedy weszliśmy na parkiet, zobaczyłam Dantego. Jego jasne włosy od razu rzuciły mi się w oczy. Zawsze nieco je zapuszczał, przez co lekko się podkręcały i wyglądał jak model żywcem wyciągnięty z gazetek lat osiemdziesiątych. Chłopak również mnie zobaczył, bo szeroko się uśmiechnął i podszedł bliżej. Poznałabym go wszędzie, bo tego grymasu na co dzień się nie spotykało. Byłam pewna, że gdyby się postarał, to z pewnością mógłby oczarować wiele dziewczyn. Ale Dante miał klasę, on nie bawił się dziewczynami.  

– Hej, Ronnie – przywitał się, przytulając mnie. Pachniał cynamonem i ciepłym domem.

– Hej, Dante – odpowiedziałam, tuląc go jedną ręką. Drugiej Thomas nie chciał puścić. – To jest T...Newt. – Wskazałam na wspomnianego, a on skinął głową.

– Miło mi cię poznać – powiedział szczerze blondyn. Uwielbiałam w nim taką swobodę.   

– To dobrze – rzucił krótko Frighton i przyciągnął mnie bliżej siebie. Nie silił się nawet na miły ton.

– Będziesz miał coś przeciw, jeśli zaproszę do tańca Veronicę? – spytał kulturalnie. Musiał zauważyć zaborczość Thomasa i stąd to pytanie. Zawsze miał w sobie tyle manier, podziwiałam go za to.

– Tak... – zaczął brunet, lecz zgromiłam go wzrokiem i westchnął – nie, nie będę miał nic przeciw.

– Wspaniale – odparł delikatnie Dante. Wystawił w moją stronę rękę. – Można prosić, piękna damo?

– Ja tu jestem – przypomniał Fear ostrym tonem, maskowanym przez chłody uśmiech. Przewróciłam oczami, ale tego nie skomentowałam.

– Oczywiście – odpowiedziałam Lorenzo, ignorując reakcję Frightona.

Weszliśmy razem na parkiet. Czułam się dobrze, w zasadzie – nawet lepiej niż dobrze. Nie wiedziałam, czy spowodowała to spora ilość procentów w moim organizmie, czy dobry wieczór (choć to niewiarygodne) z Thomasem. Dante położył dłonie na mojej talii i zaczął w rytm wygrywanej na skrzypcach muzyki poruszać się zgrabnie po parkiecie. Dotknęłam dłońmi jego ramion. On w porównaniu ze mną świetnie tańczył.

– Więc, jak go poznałaś? – spytał spokojnie, obracając mnie wokół własnej osi. Uniosłam pytająco brew. – Twojego chłopaka – uściślił, a ja kątem oka zerknęłam na Feara. Jakaś dziewczyna prosiła się jawnie o jego uwagę, lecz on zajął się czymś innym i wcale nie zwracał na to uwagi.

We are drowning in the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz