Dziękuję panna_kotaa za piękne kolaże ❤️
Zróbcie burzę komentarzy, jako że te, które były przy tych akapitach, zniknęły wraz z poprawkami. Polecajcie i dzielcie się swoimi wrażeniami na Twitterze #darknesstrilogy!
Ten dzień był wyjątkowo wietrzny i pochmurny, jak na Atlantic City przystało. Dodatkowo na początku lata. Zostały już tylko dwa tygodnie do oficjalnego zakończenia roku szkolnego w Atlantic City High School, jednak większość uczniów już od kilku dni opuszczała zajęcia. Bo komuż by się chciało chodzić do szkoły pod koniec roku, w dodatku, kiedy na zewnątrz była tak brzydka pogoda? No właśnie. Jednak ja musiałam pójść. Nie przez to, że byłam pilną uczennicą, to nieprawda. Uczyłam się dosyć przeciętnie. Robiłam to ze względu na Amy Connor, moją najlepszą przyjaciółkę. Dziewczyna nie zamierzała opuścić ani jednego dnia szkoły. Wierzyła, że stuprocentowa frekwencja w drugiej klasie zostanie odnotowana na świadectwie maturalnym. Egzamin dojrzałości czekał nas jednak dopiero w przyszłym roku, ale to się dla niej nie liczyło. To ja się poświęcałam, bo tak naprawdę Amy miała wokół siebie niewiele osób. Nie licząc małej grupki znajomych, przyjaźniła się ze mną i Dylanem Jaydenem. Rodzice Connor byli uzależnieni od alkoholu, zazwyczaj to do mnie lub Dylana dziewczyna się wymykała. Nie mogłam być niesolidarna i nie przyjść.
Jednak rozważałam tę opcję, kiedy szłam przez ulice miasta w zwyczajnym T-shircie i jeansach. Od szkoły do domu miałam jedynie dziesięć minut drogi spacerem, ale w tym czasie zdążyłam tak mocno zmarznąć, że mimowolnie się uśmiechnęłam, kiedy przekroczyłam próg szkoły. Oczywiście mogłam założyć coś cieplejszego, jednak nie spodziewałam się tak mroźnego powietrza, a letniego wiatru. Niestety ten dzień nie zapowiadał się zbyt dobrze, ale wcale mnie to nie dziwiło. Bowiem byłam przesądna, a dzisiaj mieliśmy piątek trzynastego. Wiedziałam, że nie powinnam naiwnie wierzyć w te przesądy, ale ileż razy widziałam sytuacje, gdzie w tym dniu ludzi dotykało największe nieszczęście?
– Ronnie! – Odwróciłam się, kiedy usłyszałam swoje imię. Przed sobą dostrzegłam niską, za to opaloną dziewczynę o piwnych oczach i kręconych, jasnobrązowych włosach, które spięła w wysoką kitkę. Podeszła do mnie z szerokim uśmiechem.
Amy Connor była najmilszą i najzabawniejszą osobą, jaką w życiu poznałam. Podchodziłą do każdego, by mu pomóc. Wskazać drogę czy po prostu oprowadzić po szkole. Stanowiła moje ogromne przeciwieństwo, nie tylko pod względem charakteru. Wizualnie również się różniłyśmy. Amy miała jasnobrązowe delikatne loki, a ja ciemnobrązowe proste pasma. Oczy Connor były piwne, moje szaro-zielone. W przeciwieństwie do przyjaciółki miałam jasną karnację, za to znacznie ją przewyższałam. To właśnie dlatego mówiliśmy na nią Mała. Dodatkowo Amy była tą uroczą w naszej trójce. Jej niewielki wzrost i piegi stanowiły tego niezłe potwierdzenie. Szybko też wybaczała, nie umiała się długo gniewać. Była dobrą osobą, którą spotkało wiele złego.
CZYTASZ
We are drowning in the dark
Storie d'amoreThe first part of the ''Darkness'' trilogy ~ Tonęliśmy, dławiąc się mrokiem. Byliśmy jeszcze niżej niż piekło czy dno. Tkwiliśmy tam, gdzie nie dociera dźwięk i jasność świata. W ciemności. A tam wiara umierała wraz z nami. Bo kim my byliśmy? Zw...