Ten wieczór w ogóle nie przebiegał tak, jak powinien. Wciąż widziałam szyld kina Breaking Down, więc nie znajdowałam się aż tak daleko. Wróciłam się pędem w stronę dwóch bijących się ze sobą chłopaków, chcąc ich rozdzielić. Wiedziałam, że Blake w tym starciu nie miał szans, w końcu Thomas pracował w grupie, w której obrona siebie stanowiła naprawdę istotny element. Bolała mnie dłoń, bolała mnie duma i fakt, że nie byłam w stanie ich rozdzielić, bo mogłabym na tym ucierpieć, ale przecież nie mogłam stać bezczynnie w miejscu, kiedy ta walka mogła zakończyć się w bardzo nieprzyjemny sposób.
– Przestańcie! – wrzasnęłam w momencie, kiedy Frighton siedział na Newmanie i zamierzał uderzyć go w twarz. Sam też nosił na twarzy parę oznak bójki. – Thomas! – Chwyciłam jego ramię, zanim nadszedł cios. Uniósł głowę w górę i kiedy mnie zobaczył, jego oczy tak bardzo się rozszerzyły, że chyba uświadomił sobie, co miał zamiar zrobić. Podniósł się z ziemi i odszedł kilka kroków w tył, odpalając zakrwawionymi trzęsącymi się dłońmi papierosa. Podeszłam więc do Blake'a.
– Przepraszam, powinienem odpuścić. – Uśmiechnął się krzywo, ścierając z ust stróżkę krwi. – Chyba złamałem rękę.
– Zadzwonię po pogotowie – oznajmiłam i chwyciłam jego dłoń, nie podnosząc jej, żeby go nie zranić. Nie mogłam też liczyć na Thomasa w tamtej chwili, chyba sam był w nienajlepszym stanie, choć tego nie okazywał.
Podczas rozmowy, którą przeprowadzałam z centrum powiadamiania ratunkowego, wokół mnie panowała cisza. Thomas dopalał papierosa, a Blake próbował wstać, choć robił to z trudem. Możliwe, że miał wstrząs mózgu. Nie rozumiałam w ogóle, co tu robił Fear, czemu tak rozwalił moje spotkanie z Newmanem. Kiedy kobieta w słuchawce zapytała, co się stało, spojrzałam Thomasowi prosto w oczy. I wtedy skłamałam dla tego chłopaka. Powiedziałam, że znalazłam Blake'a już w takim stanie, a Newman przystał na tę wersję wydarzeń, bo wiedział, że to on zapoczątkował bójkę.
Nienawidziłam kłamać.
Ale jeszcze bardziej nienawidziłam w tamtym momencie siebie.
Niechciane obrazy pojawiły się w mojej głowie, jak za każdym razem, kiedy wmawiałam sobie, jak okropna byłam. Przeszłość nie chciała zostawić mnie w spokoju, bez przerwy mnie prześladowała, a ja nie mogłam wyrzucić tych wspomnień z pamięci.
Deszcz. Noc. Dużo alkoholu. Samotność. Samochód. Pisk. Ciemność.
Nie pozwoliłam jednak sobie na to, bym znów zaczęła się nimi dusić. Musiałam być silna. Jeśli nie dla siebie, to dla Blake'a. Właśnie dla niego, bo chyba z Frightonem było wszystko w porządku.
– Coś jeszcze cię boli? – zapytałam po tym, gdy kobieta z telefonu się rozłączyła. Pomoc była już w drodze.
– Nie przejmuj się mną, to tylko złamana ręka i parę siniaków. – Chwycił moją dłoń, przyglądając się ranie.
CZYTASZ
We are drowning in the dark
RomanceThe first part of the ''Darkness'' trilogy ~ Tonęliśmy, dławiąc się mrokiem. Byliśmy jeszcze niżej niż piekło czy dno. Tkwiliśmy tam, gdzie nie dociera dźwięk i jasność świata. W ciemności. A tam wiara umierała wraz z nami. Bo kim my byliśmy? Zw...