Rozdział 1

527 24 63
                                    

  "A to jest najcudowniejsze uczucie na świecie. Ilu ludziom dana jest taka szansa? Mieć kogoś kochanego, kto po wielokroć się w tobie zakochuje?"

-Nicholas Sparks

============================================================================

Obudził go hałas tłuczonego szkła. Jedna z pielęgniarek schyliła się pozbierać resztki czegoś, co kiedyś mogło być fiolką, lub innym naczyniem. Jakiś mężczyzna w białym kitlu sprawdzał parametry. Jak przez mgłę Severus poczuł, że ktoś gładzi go po dłoni. Czemu wszystko go tak boli...? Gdzie jest i co, na Merlina się tu dzieje? Jedyne co mężczyzna pamiętał to wielki wąż, kąsający go ile sił...miał umrzeć. Czy to jest niebo?

-Urgh.. - wycharczał. Jego gardło było takie suche i obolałe. Chciał się napić, ale nie mógł unieść głowy. Uścisk na dłoni się zwiększył.

-Cii... - odezwał się ciepły głos. - Jestem przy tobie. Wszystko będzie w porządku...nie ruszaj się... - dodała i czarnooki poczuł jak ktoś całuje ją w tą samą dłoń.

Mężczyzna chciał powrócić do krainy snów. Powrócić do cichego, spokojnego i ciepłego objęcia Morfeusza. Tak, tego właśnie mu brakowało.

-Odpocznij, Severusie... - odezwał się nagle ten sam głos. Snape chciał zobaczyć do kogo należy owy głos, lecz jego powieki wydawały się zbyt ciężkie. - Jestem przy tobie - dodała.

Severus zapadł w sen.

=========================================================================

Następnego dnia miała miejsce ta sama sytuacja, z tą różnicą, że Severus nie czuł się już aż tak zmęczony. Z lekką trudnością, ale jednak, udało mu się unieść ciężkie powieki. W pierwszym momencie oślepiło go światło lampy, którą miał nad sobą, lecz szybko udało mu się przyzwyczaić i na powrót otwarł oczy. Gdzie był i jak się tu znalazł?- Pytał sam siebie, lecz na żadne pytanie nie potrafił odnaleźć odpowiedzi. Tak więc mężczyzna podniósł się na łokciach i rozejrzał po sali. Poznał to miejsce niemalże natychmiast. Był w św. Mungo, ale dlaczego? Dlaczego nie umarł? Tak miał przecież skończyć. Umrzeć i nie musieć się już przejmować ciągłą walką. A wojna? Jak się skończyła? Czy w ogóle się skończyła? 

Pytań było tak wiele, że czarnowłosy na powrót opadł na posłanie. Wtedy do sali wszedł Draco. 

-Obudziłeś się! - Stwierdził zadowolony odkładając parującą kawę na stolik. - Myślałem, że będziesz już wiecznie nieprzytomny - stwierdził rozbawiony, lecz w jego głosie było czuć nutę zatroskania. 

Severus odkaszlnął próbując coś powiedzieć. Jego gardło było tak suche i obolałe, jakby zjadł co najmniej pół tony piachu. Draco szybko podał mu szklankę wody i pomógł usiąść. 

-Więc? - Zapytał blondyn. - Jak się czujesz? 

-Jakby zdeptało mnie stado garborogów...- stwierdził czarnowłosy i odchylił głowę do tyłu. - Co się stało? - Spytał. - Jak ja się tu znalazłem? 

-Przynieśliśmy cię tu, zaraz po tym jak cię odnalazłem...Potter był pewien, że nie żyjesz. Mogłeś widzieć jego minę gdy mu powiedziałem, że zostajesz wśród nas - zaśmiał się głośno. Severusowi zaś zaczęły migać przed oczami wspomnienia z wojny. Wspomnienia, Czarny Pan, Nagini...

-Wojna się skończyła? - Zapytał a widząc zakłopotaną minę chrześniaka, oblała go fala zimnego potu. - Oj błagam, powiedz że tak... - zaskomlał. Czy on się bał? Czy on był zdolny do odczuwania strachu? A co jeśli dopadną go śmierciożercy? Co jeśli będą chcieli się zemścić? - Draco..? - Spytał przerażony, gdy jego chrześniak wciąż nie odpowiadał.

-Oh, przecież się z tobą droczę - zachichotał, ale gdy spostrzegł wyraz twarzy wuja, automatycznie spoważniał. - Tak, skończyła się. Potter załatwił Voldećwoka i zebrał wszystkie owacje - dodał, a czarnookiemu ulżyło. Był wolny. Może uciec, zaszyć się gdzieś, zniknąć, a Dementorzy go nie dopadną. Był wolny! - Nie ciesz się zbyt długo - ostrzegł go nagle chrześniak, a onyksowookiego znowuż zalała kolejna fala potu. - Wizengamot ma na ciebie oko, a po całym Mungo kręcą się aurorzy... Na ten moment myślą, że jesteś nieprzytomny, ale gdy tylko się zorientują... 

-Mogą próbować... - wycharczał Snape. - Powołam się na Dumbledore'a i śmiechu wartego Pottera - dodał. - A jeśli to nic nie da...to ucieknę - oznajmił pewnie. 

-Nie - stwierdził pewnie blondyn. - Nie stracę cię. Nie znowu - dodał i nagle jakby sobie przypomniał, a jego wzrok złagodniał. - Poza tym, myślę że masz dla kogo tu zostać. 

Mistrz Eliksirów patrzył na niego zdezorientowany, gdy nagle obaj usłyszeli trzask drzwi. Severus spojrzał w tamtą stronę i wtedy ją zobaczył. Na pierwszy rzut oka był pewny, że ma omamy, więc zamrugał kilka razy, lecz kobieta nie znikała. 

-Wybacz, Draco...przeciąg był...- wysapała grzebiąc w torebce. Młody mężczyzna zaś uśmiechnął się do niej delikatnie. 

-Spokojnie, nic się nie stało. Co cię zatrzymało? - Spytał, a Severus nie spuszczał wzroku z rudowłosej. Ta zaś w końcu przestała grzebać w torbie i spojrzała na blondyna. Policzki miała zaróżowione, jakby od biegu. Czy to możliwe, że śpieszyła się, aby się tu dostać? Czy to możliwe, że zrobiła to dla...Severusa?

-Najpierw był korek, potem nie mogłam znaleźć...- urwała nagle. Kobieta wpatrywała się teraz w czarnowłosego, niczym w dziki okaz. - Severus... - wyszeptała i szybko zajęła miejsce obok łóżka mężczyzny, chwytając go za dłoń. Profesor rozpoznał ten uścisk. To ta sama dłoń, która trzymała go przez ostatnie kilka dni...- Jak się czujesz? - Spytała przejęta. 

-Ja... - wycharczał mężczyzna i zastanowił się. Snape przypomniał sobie jak potraktował rudowłosą przy ich ostatnim spotkaniu i zrobiło mu się wstyd. Jego blade teraz policzki zalały się czerwienią, a wzrok gdzieś uciekł. - Przepraszam... - wyszeptał, a jego grdyka boleśnie podskoczyła. 

-Nie przepraszaj... - powiedziała Bella, a jej dłoń powędrowała do policzka Severusa. Mężczyzna zadrżał na ten dotyk i przymknął powieki. Kobieta zaś odwróciła jego głowę w swoją stronę. Draco w międzyczasie czasie zdążył niepostrzeżenie opuścić salę, zostawiając ich samych. - Severusie... - ponagliła go kobieta, a ten otworzył oczy. Na ten widok żołądek Belli ścisnął się boleśnie, bowiem w oczach czarnowłosego tliło się milion sprzecznych emocji, a jego wzrok wydawał się jej okropnie bolesny. 

-Bella....proszę, przestań..- poprosił, a kobieta odsunęła się od niego jak poparzona, zrozumiawszy w jak intymnej sytuacji się znaleźli. - Co tu robisz? - Zapytał znów odwróciwszy wzrok. 

-Jestem przy tobie. Po prostu - oznajmiła cicho. Severus na to wyznanie poczuł ciepło rozlewające się po jego wnętrzu. 

-Masz męża... - stwierdził patrząc ostentacyjnie na obrączkę z białego złota. 

-To nie oznacza, że nie mogę cię wspierać...- stwierdziła pewnie. - Jako przyjaciela... - dodała niepewnie. Przyjaciela? - Jeśli chcesz, mogę pójść i...- kobieta zaczęła się zbierać gdy poczuła uścisk na nadgarstku. 

-Nie!- Powiedział Snape ciut za głośno niż przewidywał. - Nie...nie idź.. - dodał nieco ciszej. - Przyjaciele...tak - skwitował. - Dziękuję...że...że jesteś.

-Już zawsze będę..- stwierdziła, a Severus poczuł się nagle bardzo zmęczony. Może to te leki? - Odpocznij... - stwierdziła kobieta, ale czarnowłosy usłyszał to jak przez mgłę. Trzymała go za dłoń...Severus uśmiechnął się i uciekł w krainę snów.

======================================================================

Witajcie!

Witam Was kochani w drugiej części historii o naszym ukochanym Severusie i Belli!

Mam nadzieję, że ta część spodoba Wam się równie mocno co pierwsza!

<3333

**JEST TO DRUGA CZĘŚĆ POWIEŚCI PT. "BÓL-CZYLI PRAWDZIWE UCZUCIA MISTRZA ELIKSIRÓW"** jeśli jesteś tu pierwszy raz, zapraszam do przeczytania części pierwszej!!

|| Tajemnica Znikających Wspomnień cz.2 || [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz