Tocząc zawziętą rozmowę weszliśmy na stołówkę i zajęliśmy to samo miejsce co w czasie obiadu. Na kolacje były kanapki z różnymi dodatkami. Straszliwie dobre pewnie dlatego że Patelniak je przygotowywał.
- Patelniak ty to masz talent kulinarny - powiedział Tommy jedząc kolejna już kanapkę - Ej Patelniak jak właściwie mamy do ciebie mówić ? - " dobre pytanie "
- Może zostać Patelniak lub Toby bo Siggy jakoś mi nie pasuje - odpowiedział Patelniak
Nagle rozległo się ogromne wycie jakiegoś sprzętu. Mary szybko wstała wołając jeszcze dwóch lekarzy i pobiegła do namiotu medycznego
- Coś się dzieje ze Sky! - chciałem wstać ale Thomas mnie powstrzymał
- Stary ty jej nie pomożesz - powiedział i miał rację - Nie jesteś lekarzem. Jak coś to cię zawołają.
Ukryłem głowę w rękach. Chciało mi się płakać z bezsilności. Powoli wstaliśmy i wpisaliśmy się na listę prac wszyscy do składnia namiotów po za Brendą która zapisała się do sprzętu medycznego. Zerkałem co chwila na namiot medycznych ale nikt z niego nie wychodził. Po chwili wyszła Mary i podeszła do mnie
- Newt - patrzyła mi prosto w oczy - To co teraz powiem jest bardzo ważne - zagryzłem wargę by pohamować płacz - Posłuchaj jej stan był krytyczny ale - zrobiła pauzę i uśmiechnęła się - właśnie się obudziła - powiedziała a nogi się podemną ugięły
- CO? - zapytałem bo myślałem że mi się coś przesłyszało
- Idź do niej sztamaku - powiedział Minho i teraz dotarło do mnie o co chodzi. Wstałem i biegiem ruszyłem do namiotu medycznego
pov. Sky
Nic mnie nie bolało więc niepewnie otworzyłam oczy. Leżałam w jakimś dużym namiocie. Do ręki miałam przyczepioną kroplówkę a do klatki piersiowej jakieś dziwne kabelki. Dotknęłam karku i poczułam dużą gazę. Nie bolało. Chciałam wstać i poszukać Newta. Muszę mu powiedzieć jak bardzo za nim tęsknie i jak mocno go kocham. Opuściłam nogi po za krawędź łóżka i dotarło do mnie jak bardzo jestem głodna.
" Kiedy ja ostatnio jadłam? Ile spałam? I gdzie do cholery jestem? " pomyślałam " I cel Newt , II cel jedzenie "
Rozpoczęłam odpinanie tej dziwnej aparatury z mojego ciała. Gdy odczepiłam ostatnią przyssawkę i chciałam wyjąć wenflon z ręki rozległ się straszny pisk. Brzmiał jak alarm. Spanikowana zastygłam po czym do namiotu wbiegły trzy chyba lekarki.
- Hej Sky - powiedziała jedna podchodząc a ja lekko się cofnęłam - Jestem lekarką. Byłaś chora. Muszę teraz sprawdzić twój stan - powiedziała wyłączając alarm
- Najpierw powiedz mi gdzie jestem i jak się nazywasz oraz gdzie są moi przyjaciele - zapytałam szybko
- Dobrze - lekarka usiadła na skraju łóżka a pozostałe zaczęły coś szykować - Dobrze nazywam się Mary Cooper i jesteśmy teraz w Prawym Ramieniu. Twoi przyjaciele też tu są cali i zdrowi. Dzisiaj usunęliśmy im zatarcie wic wszystko pamiętają - ta wiadomość mnie uciszyła - Czy tyle informacji ci wystarczy
- Tak. Na razie tak - powiedziałam i położyłam się wygodnie - Może mi pani wytłumaczyć dlaczego tak zachorowałam
- Mów mi Mary kochana. Już ci tłumaczę - bardzo szybko streściła mi przebieg mojego zakażenia
- Dobrze teraz zrobię kilka badań. Any pobierze ci krew - powiedziała a młoda dziewczyna podeszła do mnie i sprawnie pobrała krew - Czy masz jakieś luki w pamięci ?
CZYTASZ
Po labiryncie [TMR]
FanfictionGrupa streferów z labiryntu A zostaje przewieziona do ośrodka który według zapewnień dyrektora Jansona nie jest siedzibą DRESZCZu. Thomas i jego przyjaciele nie ufają do końca w bezpieczeństwo jakie zapewnia im dyrektor. Postanawiają uciec lecz nie...