Turniej Trójmagiczny

979 59 4
                                    

Dumbledore ogłosił nauczycielom jeszcze w wakacje, że miał się odbyć Turniej Trójmagiczny i podał tego wszelkie szczegóły. Jane nie ukryła swojego zainteresowania, gdyż było to bardzo rzadkie wydarzenie, ale wciąż niebezpieczne. Napisał do niej Lupin co bardzo ją ucieszyło, zawarł w liście, że poznał wspaniałą kobietę w której się zakochał i napisał również, że raczej nie udałoby się żeby oni byli razem, co sprawiło, że trochę się zdenerwowała. Czy była niewystarczająca, a może za sarkastyczna, bolało ją, że mimo tego jak bardzo było widać, że mu się ona podobała to i tak znalazł kogoś innego. Co prawda i tak nie miała w planach, aby być z Remusem, dlatego cicho życzyła im szczęścia.

Zaczął się wrzesień, a z tym nowy rok szkolny, który jak nikt się nie spodziewał zmieni dzieje czarodziejów oraz przyniesie wiele pozytywnych oraz negatywnych emocji.
Uczta minęła całkiem spokojnie, gdy dyrektor poruszył temat turnieju o którym poinformował uczniów oraz o fakcie, że na święto duchów przybędą goście z innych szkół którzy też wezmą udział w turnieju. Do tego był jeszcze tradycyjnie nowy nauczyciel OPCM, który był kiedyś Autorem, którego Jane kojarzyła.
Jane i inni zaczęli się interesować z których szkół przybędą, bo w końcu szkół magii podobnych do Hogwartu jest dużo.
Miała przeczucia po raz kolejny, tak samo gdy wie, że zdarzy się coś strasznego, jednak tym razem były nasilone i aż ją bolał kark przez to. Obawiała się, że i tym razem jej przeczucia się spełnią co wcale dobrze nie wróżyło.

Gdy wracała do siebie po skończonych lekcjach na jej nieszczęście wpadła na Sybille, która była jakby nie na miejscu. Miała puste oczy i nic nie mówiła. Jane pomachała dłonią przed jej twarzą, ale nie reagowała. Zaczęła nagle mówić, chrypowatym i niskim głosem:
- Użycie Patronusa może być rozwiązaniem dla ciebie w tej zbliżającej się niebezpiecznej sytuacji, uratuje cię ten od którego ratunku byś się nie spodziewała - zaczęła kaszleć po tej wypowiedzi, a jej oczy stały się z powrotem normalne. - Wybacz Jane, chyba na ciebie wpadłam - powiedziała i ruszyła dalej.
Rose stanęła osłupiała, czyżby Sybilla w końcu miała jakąś przepowiednię, Albus jej powiedział jak to wygląda gdy ją miała, więc myśli same jej się nasunęły. Mówiła do niej, ta przepowiednia dotyczyła jej samej. Wiedziała, że była w jakimś niebezpieczeństwie oraz, że w tej sytuacji ma wysłać Patronusa albo go użyć i uratuję ją ktoś kogo by się nie spodziewała. Może to mógłby być Remus, bo w końcu jakby miała się go spodziewać skoro tu nie pracuje, a może nawet Syriusz ?
Miała wiele pytań i żadnych odpowiedzi. Postanowiła po prostu mieć się na baczności w razie tego "niebezpieczeństwa". Utrudniał fakt, że nie wiedziała jakie to zagrożenie.

Do święta duchów został tydzień i przez ten tydzień, Jane miała zamiar poćwiczyć zaklęcie Patronusa, bo jakby nagle się okazało, że nie potrafi go wezwać, byłby to dla niej problem. Chciała też sprawdzić, czy jego forma uległa zmianie od ostatniego użycia, które było dosyć dawno.
Stanęła w swoim pokoju i krzyknęła głośno, myśląc o jej pierwszym dniem w Hogwarcie:
- Expecto Patronum ! - zaklęcie jednak nie zadziałało.
Zdała sobie sprawę, że te wspomnienie było za słabe. Nie wiedziała dlaczego pomyślała o wspólnych chwilach spędzonych z nietoperzem z lochów, ale postanowiła sprawdzić, czy zadziała, więc krzyknęła jeszcze raz.
Z jej różdżki wyłonił się smok o niebieskiej poświacie, który zaczął latać po pokoju. Udało jej się, ale fakt, że to wspomnienie najwyraźniej było wystarczające trochę ją zirytował.
- Też mi coś - prychnęła do siebie oburzona.
Przynajmniej wiedziała o czym, a raczej o kim myśleć, aby go wyczarować. Pomyślała o spędzonych chwilach ze swoją mamą na czytaniu książek i znów wykrzyczała zaklęcie, a Patronus pojawił się ponownie. Cieszyła się, że przynajmniej miała kilka wspomnień, które były dostatecznie silne.
Przypomniało jej się jak zajmowała się smokami w Rumunii przez aż pięć lat, przez co się uśmiechnęła sama do siebie. Były to dla niej przyjemne wspomnienia. Od razu przypomniała sobie kogo tam poznała i uśmiech zszedł jej z twarzy, a zamiast niego pojawił się grymas złości.
- Nigdy nie zapomnę - warknęła do siebie.
Pocieszył ją fakt, że jej Patronus się nie zmienił, bo lubiła go takiego jakiego miała.

Zapach różOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz